Przypominam, że ta sprawa jest rozstrzygnięta na arenie międzynarodowej – Kosowo to formalnie uznane jako niezależne państwo. Oczywiście część krajów, nawet w Unii Europejskiej, tej niepodległości nie uznaje. Nie podlega jednak dyskusji, że aspirująca do Unii Europejskiej, Serbia dostała z Brukseli jasny sygnał: możemy rozważać waszą integrację pod warunkiem pokojowego uregulowania stosunków z Kosowem.
Wiem, wiem… Kosowo to region o wielowiekowych tradycjach serbskich. Teraz jednak zamieszkały w większości przez islamskich Albaczyków. Dla międzynarodowej poprawności nazywanych Kosowarami. Granica pomiędzy Kosowem a Serbią ciągle jest formalnie granicą tylko od strony kosowskiej. Serbowie prestiżowo nazywają ją tylko linią rozdziału. Choć sprawdzają kto, ile i czego w walizkach wiezie. Wiem, bo widziałem osobiście.
Teraz możemy oczywiście dalej rozważać czy ten podział jest sprawiedliwy czy nie? W ten sposób jednak byśmy musieli rozważać całość (krwawej!) dezintegracji byłej Jugosławii. By jednak nienawykłym do takich teoretycznych dysput, kibicom Stomilu uprościć całą sytuację chciałbym zapytać czy czasami niebawem nie zaczną biegać po Olsztynie z wlepkami o „polskim” Lwowie czy Wilnie? Chciałbym także tym mądralom od wlepek zadać krótkie pytanie: czy potrafiliby na mapie umiejscowić to Kosowo. Bo mam poważne wątpliwości! Tak jak nie mam wątpliwości, że gdyby nagle w Olsztynie (czy też gdziekolwiek indziej) pojawiły się wlepki o treści „Allenstein - eine alte deutsche Stadt” to byliby święcie oburzeni. I słusznie! Tylko dlaczego sami uważają, że mogą się prostacko wypowiadać w tak poważnej sprawie jak porządek międzynarodowy. A może w tej kwestii wypowiedziałyby się wreszcie władze Stomilu. Wszak to ich kibice. O czym świadczy logo klubu zaprezentowane na rzeczonej wlepce tuż obok napisu o Kosowie.
* * *
Czytaj również:
Strajk Kobiet. Wulgarne wlepki pojawiły się na ulicach Olsztyna
[OPINIE] Przyklejeni na ulicy – rasiści i faszyści
Krzysztof Szczepanik
Komentarze (31)
Dodaj swój komentarz