Dlaczego? Bo tylko głos na Roberta Biedronia to głos na lewicę, to głos na lewicowy program. Wielu kandydatów stara się dzisiaj zyskać sympatię wyborców lewicy. Okazuje się, że sprawy, które są dla nas ważne, stają się nagle istotne także dla prawicy.
Rafał Trzaskowski zdążył w ostatnich tygodniach poprzeć związki partnerskie, odciąć się od podniesienia wieku emerytalnego, poprzeć świadczenia dla rodzin z dziećmi i zapowiedzieć walkę z umowami śmieciowymi. Przez 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej nie udało się jednak nigdy uchwalić ustawy o związkach partnerskich, Polska stała się niechlubnym liderem śmieciowego zatrudnienia w Europie, a wiek emerytalny, mimo protestów i wątpliwości prawnych, podniesiono. Robert Biedroń konsekwentnie, od ponad 20 lat swojej aktywności politycznej, walczy o związki partnerskie. Gdy był posłem, głosował przeciwko podniesieniu przez Platformę Obywatelską wieku emerytalnego, a jako prezydent Słupska nie tolerował śmieciowego zatrudnienia.
Niektórzy mówią, że w tych wyborach prezydenckich trzeba wybrać mniejsze zło. Tylko tam, gdzie jest wielu kandydatów, a wybory są demokratyczne, czegoś takiego jak mniejsze zło nie ma. Są programy wyborcze, wizje Polski, wartości i bitwa o lepszą przyszłość dla nas wszystkich. Taką, o której marzymy, a nie tylko taką, którą tolerujemy. Ja marzę o Polsce, w której pracownicy są szanowani i godnie opłacani, w której wszyscy ludzie traktowani są równo, bez dyskryminacji, i nie ma znaczenia czyjeś wyznanie, pochodzenie czy orientacja seksualna, w której emerytura to czas pogodnego odpoczynku, a nie konieczność oszczędzania każdego dnia, w której państwo wspiera równo i pracowników, i przedsiębiorców i nie każe nikomu pracować aż do śmierci. Takie państwo to państwo, o którym mówi lewica.
28 czerwca głosujmy zatem sercem. A po której ono jest stronie to doskonale wiemy!
Marcin Kulasek – sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz