Tak taniego paliwa nie mieliśmy od 2009 roku. Ceny spadły w całej Polsce. W mieście Sława w województwie lubuskim benzyna "95" kosztowała dwa dni temu 3,5 zł za litr. O pięć groszy droższe paliwo można było znaleźć w Warszawie. W Olsztynie też są stacje, gdzie za E95 zapłacimy poniżej 4 zł, natomiast olej kosztuje 4,30 zł. Cena za baryłkę ropy też jest bardzo niska. Na giełdzie w Nowym Jorku kosztuje nieco ponad 23 dolary, natomiast w Londynie ok. 28 dolarów.
Co dalej z cenami? Czy nadal będą spadać, a może się ustabilizują? Eksperci podkreślają, że wpływ na ceny ma pandemia koronawirusa, która dotknęła wielu krajów. Ludzie zostają w domach, nie jeżdżą tak często, jak zazwyczaj.
– W interesie wszystkich będzie, żeby ceny nie spadały w nieskończoność. Wiele krajów utrzymuje się z ropy i dzięki zyskom, mogą wprowadzać rozwiązania antykryzysowe. Z całą pewnością na rynku będzie nadwyżka paliw gotowych z uwagi na ograniczenie popytu na nie w związku z pandemią. Globalne ograniczenie popytu już działa, nadwyżka kształtuje się na poziomie 5-10 mln baryłek ropy, więc jest spora. Natomiast to, co jeszcze jest istotne, to fakt, że w związku z tym, że się nie przemieszczamy i przebywamy w domu, powoduje, że cierpi konsumpcja indywidualna, pomijając już zapotrzebowanie gospodarki. Ceny paliw w kraju mogą w dalszym ciągu spadać, ale te spadki nie będą już tak duże, jak w zeszłym tygodniu. Zaczynają się stabilizować – powiedziała w rozmowie z nami Urszula Cieślak, ekspert rynku paliw BM Reflex.
Dlaczego zatem w Olsztynie ceny paliw są droższe niż w Warszawie, Szczecinie, Gdańsku, Lublinie, Katowicach czy Krakowie? Urszula Cieślak wyjaśnia, że chodzi o prawa rynku. Nasz region ma stosunkowo mało dróg i niewiele stacji. Co za tym idzie, jest mniejsza konkurencja.
– Konsumpcja w takich wielkich miastach jak Warszawa jest zawsze większa. Nie chodzi tylko o liczbę mieszkańców, ale też o to, ile osób dojeżdża do miasta np. do pracy, czy w celach biznesowych lub turystycznych. Do tego dochodzi także o wiele większa konkurencja niż w Olsztynie. Właściciele stacji rywalizują o klienta. Dlatego też ceny są niższe. Regiony kraju, jak województwo warmińsko-mazurskie, gdzie jest mniejsza konsumpcja paliw i nasycenie stacji, zawsze mają wyższe ceny – dodała Urszula Cieślak.
Osoby, które jeżdżą często po Polsce, z pewnością nie są zdziwione tym, że ceny paliw na stacjach w Olsztynie są wyższe niż w innych, większych ośrodkach. Pisaliśmy o tym w styczniu w artykule pt. „5,31 zł za diesla? Ceny paliw w Olsztynie osiągnęły szczyt”, gdzie rozmawialiśmy na ten temat z radnym Łukaszem Łukaszewskim. Radny powiedział, że jest pomysł, aby stworzyć stację miejską.
– Myślę, należałoby rozważyć uruchomienie miejskiej stacja paliw. Nasza spółka MPK posiada nieruchomość gdzie na dzień dzisiejszy działa stacja benzynowa obsługiwana przez LOTOS. Należałoby zmienić formułę działania tej stacji, ogłosić przetarg na dzierżawcę, który zaproponuje najniższą stawkę za paliwo lub uruchomić bezobsługową stację przez samo przedsiębiorstwo – powiedział w styczniu radny Łukaszewski.
Jak wiemy od zapowiedzi, do realizacji jest długa droga. Czy coś się ruszyło w tej sprawie?
– Nie wiem, jak będą wyglądały finanse spółek za kilka miesięcy. Na pewno będzie kontynuować tę propozycję i rozmawiać z prezydentem, ażeby taką stację, w pełni zautomatyzowaną, w Olsztynie otworzyć. Na pewno by to zmieniło rynek, bo Olsztyn ma dosyć drogie ceny paliw – przyznał w rozmowie z nami Łukasz Łukaszewski.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz