Data dodania: 2006-04-28 00:00
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 10:46
PAT w Domatorze
Domator ma dwie rady nadzorcze i dwóch prezesów. Ten nowy za nic nie może wejść do siedziby spółdzielni, bo stare władze nie chcą go wpuścić.
Afera w Domatorze - o której wielokrotnie pisaliśmy - zaczęła się, gdy do spółdzielców dotarło, że zarząd Domatora pożyczył 2,9 mln zł od mieszkanki Wiednia (zastawem był fotel prezesa - jeśli zostanie odwołany, kobieta może zażądać natychmiastowego zwrotu pożyczki). Sprawę bada prokuratura.
Na ostatnim nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu, członkowie spółdzielni mieszkaniowej Domator właśnie za tę pożyczkę odwołali starą radę nadzorczą i powołali nową. Jej decyzji nie uznaje zarząd - prezes Leszek Stefański i członek zarządu Marek Starzyński.
Tymczasem nowa rada... powołała nowego prezesa. Został nim mieszkaniec spółdzielni Piotr Murtaś - geodeta mający uprawnienia do zarządzania nieruchomościami.
Kto wejdzie do spółdzielni
Po raz pierwszy w czwartek Teresa Rokicka-Morabet, przewodnicząca nowej rady nadzorczej, i prezes Murtaś pojawili się w spółdzielni. - Chcieliśmy się dowiedzieć, czy pracownicy będą chcieli współpracować z nowym prezesem - opowiada Rokicka-Morabet.
Murtaś: - Ale mówili, że nie wiedzą, kto jest nowy zarząd, a kto stary.
Na piątek na godz. 15 nowa rada nadzorcza zaplanowała w siedzibie Domatora spotkanie, na którym miał być obecny prezes Murtaś. - Legalna jest tylko stara rada nadzorcza i tylko obecny zarząd. Wszystkie uchwały, które oni podejmują, są nieważne. Dlatego tu na pewno nie będą się spotykać - mówił w piątkowe południe Starzyński.
Słowa dotrzymał, bo pracownicy spółdzielni poszli wcześniej do domów, a jej siedziba została zamknięta na kłódkę. - Zrobiliśmy to, by nie doszło do burd - mówi Starzyński.
"Nowa" rada do spółdzielni nie weszła. Ale teraz najprawdopodobniej nie wejdzie tam też stary zarząd. Na zamkniętych drzwiach wejściowych trójka członków nowej rady założyła swoją kłódkę i gruby łańcuch.
Potyczki w sądzie
Przypomnijmy, że wybór nowej rady nadzorczej zakwestionował Leszek Stefański, prezes spółdzielni, twierdząc, że za odwołaniem starej rady głosowała zbyt mała liczba spółdzielców. Zaskarżył uchwałę walnego do sądu. Mimo to nowa rada zaczęła podejmować swoje uchwały: * o odwołaniu Stefańskiego i Marka Starzyńskiego, członka zarządu, * o wstrzymaniu spłaty pożyczki 2,9 mln zł i ... o powołaniu nowego prezesa.
Wszystkie te decyzje kwestiują Stefański i Starzyński. Nie zmienili zdania po ostatnim wyroku sądu, który oddalił powództwo władz Domatora o uznanie za nielegalne uchwał nadzwyczajnego walnego. - A ten wyrok oznacza, że one są ważne - komentuje Jacek Urbański, radca prawny Krajowej Rady Spółdzielczej. - Byłem na tym nadzwyczajnym walnym i uważałem, że wybór nowej rady odbył się zgodnie z prawem. Sąd potwierdził moje zdanie.
Marek Starzyński: - Ten pan był na nadzwyczajnym walnym i ani słowa nie powiedział na temat wyboru rady. Zastanawiam się, na jakiej podstawie mówi, że jest ona legalna. Nasi prawnicy twierdzą co innego i dlatego będziemy się odwoływać od wyroku olsztyńskiego sądu.
Urbański nie dziwi się determinacji obecnego zarządu Domatora. - Zawsze trudno opuścić stołek, który zajmuje się tyle lat. Ja też bym protestował, gdyby chciano mnie usunąć z takiej posady - mówi. Nowej radzie podpowiada dwa rozwiązania. - Pierwsze to siłowe i nie polecam go, bo to ostateczność. I drugie, które polecam, to sądowe. Niech rada złoży wniosek do sądu o wydanie nakazu opuszczenia pomieszczenia i wydania dokumentów - sugeruje Urbański.
Ale nowa rada i prezes Murtaś wybrali inne rozwiązanie. W piątek złożyli doniesienie do prokuratury na zarząd spółdzielni, że nie pozwala wykonywać czynności zawodowych prezesowi i radzie.
Starzyński: - Kolejnego postępowania prokuratorskiego nie boimy się, wiemy, że działamy zgodnie z prawem.
Ale kto jest teraz prezesem Domatora?
Marek Starzyński: - Mamy jedną radę i jednego prezesa, Leszka Stefańskiego.
Piotr Murtaś: - Ja jestem prezesem wybranym zgodnie z prawem.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz