Dziś jest: 21.11.2024
Imieniny: Janusza
Data dodania: 2022-01-02 14:16

Krzysztof Szczepanik

Pęciszewo w powiecie braniewskim. Tutaj Nowy Rok wita się dwa razy!

Pęciszewo w powiecie braniewskim. Tutaj Nowy Rok wita się dwa razy!
Pęciszewo w powiecie braniewskim
Fot. Google Street View

Pęciszewo to niewielka wioska, gdzieś na wschodnich krańcach powiatu braniewskiego. Wieś jak wieś. Dwadzieścia gospodarstw, coś z setka mieszkańców. I wszyscy mówią... po ukraińsku. Bo Pęciszewo to jedyna w naszym regionie miejscowość, gdzie mieszkają tylko Ukraińcy. Wiadomo, akcja "Wisła". Wszyscy pochodzą z powiatu Rawa Ruska. Do Pęciszewa przyjechali w czerwcu 1947 roku.

reklama

Natalia Kochanowska, tutejsza nauczycielka wspomina: - Stłoczeni w wagonach towarowych i prawie same kobiety. Mężczyźni to wtedy byli w lesie, w UPA, albo w więzieniach, albo ukrywali się przed wszystkimi. Jechaliśmy ładnych kilka dni. W Braniewie wysadzili nas na dworcu i mówią, że teraz trzeba do Pęciszewa. Nikt nie wiedział, gdzie to jest. W końcu, jakimiś ciężarówkami, podwieziono, gdzie trzeba, wszystkich byłych mieszkańców Korni, Hrebennego, Żurawców. Ale ostatnie kilka kilometrów i tak trzeba było przejść pieszo. To co, nowi osadnicy, zauważyli nie przedstawiało zbyt zachęcającego widoku. Do wioski prowadziły tylko polne drogi. I chyba to przesądziło o pozostaniu w Pęciszewie jego nowych mieszkańców, że wieś (mimo, że był już koniec 1947 roku) była pusta. Wiele domów, co prawda, odwiedzili już szabrownicy, ale osadnicy jakoś poznajdowali sobie nowe siedliska. No i było w tym w Pęciszewie spokojnie, bo daleko od wszystkich. Jedyna droga z wioski wiodła do Mamonowa. Tyle, że Mamonowo to już było za sowiecką granicą.

- Ale granica kusiła - wspomina pani Natalia. - Jak spacery to zawsze w tym kierunku. Piękną, wysadzoną drzewami aleją. A granica, wtedy, w latach 40-tych i na początku 50-tych, nie była jeszcze zbyt mocno pilnowana. Chodziło się więc na drugą stronę po jabłka do opuszczonych gospodarstw, na grzyby. Kiedyś nawet jeden z gospodarzy przyciągnął do swojego domu pług, który na pasie granicznym zostawili "krasnoarmiejcy". Następnego dnia był już u nas WOP czyli Wojska Ochrony Pogranicza (tak wtedy nazywała się straż graniczna - dop. autor). Szukali pługa, bo Sowieci nie mogli skończyć orki, na pasie granicznym. No i pewnie musieli to uczynić drugą maszyną, bo zabranego pługa już nie znaleźli.

Od końca lat 40-tych przyjeżdżali do wioski mężczyźni. Z więzień, z ukrycia. W 1956 roku przyjechał też do Pęciszewa, jako jeden z ostatnich, Eugeniusz Werbowy. Wrócił i uprawnianie roli rychło zaczęło mu nie wystarczać. Nie dość, że rozpoczął prowadzenie kroniki dziejów Pęciszewa, to jeszcze... założył teatr. W wiosce była stara, poniemiecka, rozwalająca się świetlica. Tak więc zebrało się kilku gospodarzy: Eugeniusz Werbowy właśnie, Michał Baron, Paweł Demczuk, Włodzimierz Wołoszyn. Na tym wioskowym zebraniu, postanowili zwrócić się do Gromadzkiej Rady Narodowej w Żelaznej Górze z prośbą przyznanie im finansów na remont budynku świetlicy. I pieniądze dostali. Gdy budynek był już gotowy, postanowili przedstawić jakąś sztukę teatralną, tak jak to robili w swoich Korniach, pod Hrebennem, w czytelni "proswity" czyli ukraińskiej organizacji kulturalno - oświatowej.

Tak potem wspominał Eugeniusz Werbowy, w jednym z licznych, wywiadów prasowych: - W końcu 1958 roku wpadła mi w ręce książka "Swatania na Honczariwci". Idealna na prezentację teatralną.  Rozpisałem role i z początkiem 1959 roku zaczęliśmy próby. Potem, już w 1960 roku, przedstawiliśmy w swej świetlicy dramat Iwana Franki "Ukradene Szczascia". Chcieliśmy pożyczyć, potrzebny do sztuki, mundur austriackiego żandarma. Okazało się jednak, że w olsztyńskim teatrze Jaracza, takiego munduru nie mają. Więc przekazali nam bluzę SS-mana. Sztukę przedstawialiśmy potem wielokrotnie w Lelkowie, Braniewie, Pieniężnie. W tymże roku 1960 wystawiliśmy jeszcze sztukę Momontowa "U tej Katarzyny", a także "Balową sukienkę" Prusa.

Kiedy o przedstawieniach było już głośno, władze Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego postanowiły założyć koło organizacji w Pęciszewie. Na jego czele stanął Michał Baron. Zespół dramatyczny (już pod flagą organizacyjną UTSK) w ciągu następnych 9 lat przedstawił jeszcze 18 sztuk, w tym 4 polskie i był z nimi 40 razy na scenie.

Lata 60-te to szczytowy okres w rozwoju Pęciszewa. Prawie 30 gospodarstw, piękna świetlica, z telewizorem marki "Neptun", na honorowym miejscu. A Natalia Kochanowska wtedy właśnie rozpoczęła pracę wiejskiej nauczycielki: - Marzyłam o tym zawodzie, ale w roku 1956, gdy skończyłam podstawówkę to byłam zdecydowana na pozostanie w domu. Mama chorowała i trzeba było zająć się praniem, gotowaniem. Gdy jeszcze byłam uczennicą na lekcje przyjechał ktoś z Kuratorium. Nauczycielka chciała się popisać uczniami. No więc ja powędrowałam do odpowiedzi. Chyba nieźle mi szło, bo pan z Kuratorium był bardzo zawiedziony, gdy po lekcjach stwierdziłam, iż nie będę się dalej uczyła. Zaczął mnie namawiać do zdawania egzaminów w bartoszyckim Liceum Pedagogicznym.

- Dadzą ci stypendium, a uczyć się będziesz po ukraińsku. Bo taką klasę tam otwarto - tak zachęcał.

Po pięciu latach wróciła pani Natalia do Pęciszewa. Wtedy też, na przełomie lat 50- i 60-tych, kilka rodzin wróciło do siebie, do Hrebennego. Dalszych jednak powrotów nie było. Serce może i ciągnęło, gdzieś nad Bug, ale realia nakazywały zostać tu, gdzie była ziemia, dom, nowe rodziny. A z tymi rodzinami też różnie bywało. Bo i Ukraińcy z Pęciszewa potrafili się bez kłopotu dogadać z okolicznymi Polakami. Regułą było obchodzenie świąt polskich i ukraińskich. Tym sposobem tylko w Pęciszewie można było dwa razy witać Nowy Rok, dwa razy świętować Boże Narodzenie. No i mieszane weseliska nie należały do rzadkości. Zresztą w tamtych latach niektórzy z pęciszewian jakby zapominali o swoich korzeniach. Szczególnie ci mieszkający już nie w wiosce.

Pani Natalia tak to wspomina: - Jedna z naszych panien rozpoczęła pracę kelnerki, bodaj w Olsztynie. Tak jej ten awans społeczny uderzył do głowy, że u nas, w Pęciszewie, zaczęła zagadywać po polsku. A potem nie minął rok, gdy wyszła za mąż...za Ukraińca. Znalazła zaś sobie życiowego partnera za pomocą ogłoszenia matrymonialnego w ukraińskim "Naszym Słowie".

Koniec lat 60-tych to w Pęciszewie kolejne awanse cywilizacyjne. Coraz więcej anten telewizyjnych na poszczególnych domach, od 1968 roku, autobus do Braniewa. Potem doszła jeszcze do tego piękna asfaltówka i... coś jakby prysło. Młodzi powyjeżdżali, nie ma już w Pęciszewie Natalii Kochanowskiej, która przeniosła się do pobliskich Szylen. A Eugeniusz Werbowy pisał swą kronikę do połowy lat dziewięćdziesiątych, gdy zmarł. Może jeszcze kiedyś dopisze w niej jakieś kolejne wątki jego syn czy wnuk...

Krzysztof Szczepanik

Komentarze (17)

Dodaj swój komentarz

  • Roman 2024-01-28 09:51:46 2a01:11af:444:*
    Parę lat temu do Żurawiec chcieli wrócić swoi z chęcią bydowy chutoru z agroturystyką na terenie po byłej gorzelni ale im miejscowe perekinczyki za namową przesiedlonych het i nazad tak utrudniali, że zarzucili temat i się wynieśli.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • Wolfiasty 2022-01-06 15:45:59 31.60.*.*
    Szkoda trochę że nie macie ludzie do siebie szacunku(czytając komentarze). Szczególnie kieruje te słowa do Polskich komentujących. Uszanujcie tych ludzi i nie najeżdżacie na ludzi zamieszkujących tamte tereny. Po co te kłótnie i wytykanie sobie, że ktoś jest narodowości Ukraińskiej czy Polskiej. Wiem,że ta nienawiść jest ugruntowana przez to jak wyglądały kiedyś losy Polaków i Ukraińców (jeśli źle to napisałem to przepraszam nie chciałem nikogo urazić) gdy UPA siało zamęt na Polskich terenach a Polacy za to im się odgryzali itp. To są czasy przeszłe, historia, zostawmy te czasy z tyłu, nie zapomnijmy o nich ale też nie rozdrapujmy starych ran i nie wszczynajmy o to bójek,kłótni i nienawiści. Te czasy minęły, żyjmy tak by każdy z nas mógł żyć spokojnie i najważniejsze szanujmy się. Życie w ciągłym buncie za to co było, nie przyniesie nic nam dobrego i nie pomoże nam się wzajemnie zaakceptować. Więcej szacunku do siebie. Ja akurat nie mam nic do innych narodowości zamieszkujących Polskie ziemie. I tak też polecam Wam robić. Szanować innych.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 5
  • Wolfiasty 2022-01-06 15:31:50 31.60.*.*
    Byłem w tej wiosce. Ładna ta wioska. Utrzymana w niezłym stanie, ludzie mili. Byliśmy tam w okolicznych lasach na ćwiczeniach z taktyki. Można ją opisać jako niewielka, cicha spokojna wieś gdzie ludzie nie szukają rozgłosu a chcą tylko mieć swój kawałek ziemi
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 6
  • Rtu 2022-01-05 20:56:55 188.147.*.*
    Zapomnieliście za co was rozgromili !? A jak czytam tą historyjkę owaszej niedoli no pusty śmiech ogarnia a po niemczurach dużo zostało tylko ciemniaki nie widzieli co to jest
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 2
  • Rtu 2022-01-05 19:49:07 188.147.*.*
    Tryzubek ciągłą wam siedzi we łbach (widzę to bo mam z wami doczynienie )
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 1
  • Rtu 2022-01-05 14:15:33 188.147.*.*
    Zrobili tylko wam drogę bo wójtem był Ukrainiec dobrzy jesteście jak i Polaczki
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 2
  • maciaszek 2022-01-03 20:19:53 5.173.*.*
    "my", o kim ty mówisz szumowino? Polacy z duzej się pisze, ty nie jesteś Polak. Mów o swoim narodzie ukraińskim Ukraińcu
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 4 4
  • 11 2022-01-03 10:06:24 83.20.*.*
    Super artykuł dziękujemy Panie Krzysztofie
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 5 6
  • Pozdro 2022-01-02 15:30:22 94.254.*.*
    Super artykuł! Oby więcej takich ciekawostek.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 24 13
  • Mirek 2022-01-02 14:42:09 79.191.*.*
    Ukraińcy to niekulturalni ludzie są. Zabierają nam pracę, pogardzają Polakami.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 16 44
  • Luiza123 2022-01-02 13:51:05 86.187.*.*
    Jak tak kochają Ukrainę to czeku tam się nie przeniosą ?
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 19 30

www.autoczescionline24.pl