Najważniejsze rozwiązania przyjęte przez nową ustawę to:
Zakaz hodowli zwierząt na futra z wyjątkiem królika,
Prawo do rekompensaty z budżetu państwa z tytułu zaprzestania chowu lub hodowli zwierząt futerkowych. Przepisy dotyczące zakazu hodowli zwierząt na futra mają wejść w życie po upływie 12 miesięcy od ogłoszenia noweli,
Ubój rytualny ma być możliwy tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych; kwalifikacje osób uprawnionych do uboju rytualnego, jego warunki i metody określać ma w drodze rozporządzenia minister rolnictwa w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych. Podmiotom wykonującym ubój rytualny ma przysługiwać rekompensata z budżetu państwa z tytułu ograniczenia lub zaprzestania tej działalności,
Zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych i usuwa cyrki z listy podmiotów, które mogą sprowadzać zwierzęta z zagranicy,
Zakaz trzymania zwierząt domowych na uwięzi na stałe oraz używania kolczatek, zaś w przypadku tymczasowego uwiązania długość uwięzi musi wynosić minimum 6 m i zapewniać zwierzęciu korzystanie z powierzchni co najmniej 20 m.kw. Nowela zabrania trzymania zwierząt domowych na uwięzi dłużej niż 12 godzin w ciągu doby,
Nowela określa również warunki trzymania zwierząt w kojcu, w zależności od wysokości zwierzęta w kłębie. Dla zwierząt o wysokości do 50 cm w kłębie, powierzchnia kojca nie może wynosić mniej niż 9 mkw.,
W przypadku zwierząt o wysokości od 51 do 66 cm w kłębie, powierzchnia kojca musi wynosić co najmniej 12 m kw. Powyżej 66 cm wysokości zwierzęcia w kłębie, powierzchnia kojca nie może wynosić mniej niż 15 m kw.,
Opiekę nad bezdomnymi zwierzętami realizują gminy oraz organizacje społeczne, zajmujące się statutowo ochroną zwierząt, działające nie dla zysku. Przepisy nakładają też na lekarzy weterynarii obowiązek kontroli schronisk dla zwierząt raz na kwartał,
Według noweli, w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawienie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela zagraża jego życiu lub zdrowiu, właściwa organizacja - w asyście policjanta, strażnika gminnego lub lekarza weterynarii, odbiera mu zwierzę i zawiadamia władze samorządu, a kosztami akcji służb obciąża się właściciela. Zaś w przypadku nieuzasadnionej interwencji kosztami obciąża się właściwa organizację,
Utworzenie Rady ds. zwierząt przy ministrze właściwym do spraw administracji publicznej. W skład Rady mają wchodzić przedstawiciele stowarzyszeń ochrony zwierząt, schronisk, instytucji naukowych, lekarze weterynarii oraz hodowcy. Organ ma składać roczne sprawozdania na temat dobrostanu zwierząt,
Wprowadzenie dodatków dla opiekunów zwierząt, które były wykorzystywane np. przez Policję, wojsko czy Straż Graniczną. Wysokość takiego dodatku w rozporządzeniu określa rząd, dodatek byłby wypłacany do śmierci zwierzęcia, nad którym sprawuje się opiekę.
Czy będzie to dobre dla zwierząt oraz dla gospodarki kraju? - zapytaliśmy olsztyńskich polityków oraz samorządowców.
- Uważam, że zakaz chowu zwierząt „na futra“ jest bardzo zasadny - mówi nam Joanna Michalska, wicestarosta olsztyńska. - Poza futrem zdjętym z ciała zabitego zwierzęcia zostaje jeszcze cała „reszta“ jako odpad poprodukcyjny. Prawdopodobnie karmi się tym mięsem inne zwierzęta, czekające na swoją kolej do zabicia. Sama opiekuję się królikami odebranymi z hodowli, gdzie były bardzo źle traktowane. Nie rozumiem zupełnie, dlaczego nowa ustawa wyłączyła z ochrony akurat właśnie króliki. I bardzo pozytywnie oceniam zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrku.
- Przyjęta ustawa zwiększająca poziom ochrony zwierząt stanowi realizację programu Lewicy z 2019 roku - wyjaśnia poseł Marcin Kulasek, Sekretarz Generalny SLD. - Nie mamy wątpliwości, że zwierzę nie jest rzeczą. Lewica zawsze stała na stanowisku obrony praw zwierząt. Nasz program był w tej sprawie jednoznaczny i zyskał jednoznaczne poparcie ponad 2 mln wyborców.Cieszymy się, że większość posłanek i posłów uważa podobnie. To dobra informacja.
I dodaje: - Ale jeśli państwo chce powiedzieć A to musi powiedzieć B. Jeśli chce eliminować cierpienie zwierząt, to musi dać na ten cel pieniądze. Złożyliśmy poprawki w sprawie wypłaty uczciwych rekompensat dla rolników, przedsiębiorców, jednostek samorządu terytorialnego. Państwo nie może zostawić ich samym sobie. Wyciąga pomocną dłoń do zwierząt, ale musi też pomocną dłoń wyciągnąć do ludzi. Nie owijając w bawełnę to musi być dłoń z pieniędzmi. Drugi problem jest natury systemowej. Zwierzęta futerkowe były skarmiane odpadami z produkcji zwierzęcej i rybnej. Obniżało to koszty produkcji branży mięsnej. Zapewniało konkurencyjność naszego eksportu. Teraz te odpady będą musiały iść do utylizacji, za co trzeba płacić. Ponadto moce produkcyjne zakładów utylizacyjnych mogą okazać się być niewystarczające. Państwo powinno wziąć na siebie rozwiązanie problemu. W sytuacji, gdy rynek utylizacji odpadów zwierzęcych zdominowany jest przez zagraniczny kapitał, państwo powinno utworzyć spółkę, która będzie odbierać i utylizować odpady zwierzęce. Za 10, 20, 50 lat nasze dzieci, wnuki, zapytają się każdego z nas: co właściwie dobrego zrobiłeś, zrobiłaś, będąc w Sejmie? My wszyscy głosujący za tą ustawą, nie będziemy mieli problemu z udzieleniem prostej, jednoznacznej, zrozumiałej dla każdego, odpowiedzi.
- Jestem, zapewne tak, jak wiele innych osób, zainteresowana tym, żeby zwierzętom nie działa się krzywda - dodaje z kolei olsztyńska radna Agnieszka Wanda Jabłońska. - Bardzo mnie poruszają informacje o znęcaniu się nad zwierzętami przez ich pseudowłaścicieli. Tak samo niedopuszczalne jest trzymanie psa całymi dniami na łańcuchu. Raz poszłam ze swoją małą córką do cyrku i byłyśmy bardzo poruszone tym okrutnym dla zwierząt widowiskiem. Nigdy więcej już się tam nie pokazałyśmy. Nie noszę także naturalnych futer. Rozumiem jednak, że niektórzy prowadzą biznesy i można było tę ustawę bardziej dopracować pod tym kątem. Także organizacje zajmujące się ochroną zwierząt wskazują na niedopracowane szczegóły nowego aktu prawnego. Gdyby ta ustawa została naprawdę porządnie dopracowana, to mogłaby być naprawdę dobrym rozwiązaniem, chroniącym zwierzęta - ale dającym także przedsiębiorcom z branży futrzarskiej możliwości spokojnego poszukania innego sposobu zarabiania na życie. No i zaczęłam się teraz na serio zastanawiać nad porzuceniem jedzenia mięsa. To przecież także źródło cierpienia wielu zwierząt.
Także inni olsztyńscy radni popierają pomysł ustawowego chronienia zwierząt przed niepotrzebnym cierpieniem, chociaż w przysłowiowej „beczce miodu“ musi także znaleźć się „łyżka dziegciu“.
- Jako wieloletni aktywista na rzecz praw zwierząt, uczestnik wielu akcji i protestów oraz po prostu człowiek wrażliwy na krzywdę i wyzysk zwierząt oczywiście cieszę się z postępu jaki wprowadzi ta ustawa - wyjaśnia Mirosław Arczak. - Żaden z argumentów przywoływanych przeciwko tej ustawie nie jest dla mnie wystarczająco ważny, aby przedłużać w Polsce patologiczne postępowanie ze zwierzętami dla celów gospodarskich czy rozrywkowych. Oby treść „piątki dla zwierząt” pozostała niezmienna na kolejnych etapach procedowania.
Arczakowi wtóruje Paweł Klonowski: - Zmiany w podejściu do kwestii traktowania zwierząt niewątpliwie są potrzebne. Za dobre uznać należy przepisy zakazujące trzymania zwierząt domowych na uwięzi na stałe i na tzw. krótkich łańcuchach oraz w zbyt małych kojcach, z czego karygodnymi przykładami jako prawnik nie raz się spotkałem. Podobnie jak z drugiej strony z nadgorliwą działalnością organizacji prozwierzęcych, którym nie dawałbym prawa do zastępowania aparatu państwowego w czuwaniu nad przestrzeganiem prawa. Zabrakło mi dyskusji na temat surowego karania znęcających się nad zwierzętami, którzy zbyt często unikają odpowiedzialności. Popieram ze względów światopoglądowych ograniczenie wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Sympatią darzę również brak hodowli zwierząt na futra, jednak patrząc racjonalnie dostrzegam zagrożenie przeniesienia tej działalności za granice naszego kraju, gdzie zwierzęta mogą mieć gorsze warunki, dlatego szedłbym w stronę zaostrzania kryteriów a nie zakazów. Generalnie unikałbym zmian uderzających w naszą gospodarkę, a jednocześnie każdemu z własnego doświadczenia polecał ograniczenie spożywania mięsa dla własnego zdrowia.
Także Halina Ciunel, choć generalnie akceptuje rozwiązania przyjęte przez nowy akt legislacyjny, dostrzega jego niedociągnięcia: - Trudno mi komentować tę ustawę w szczegółach, ponieważ nie zdążyłam jeszcze zapoznać się z jej treścią - wyjaśnia olsztyńska radna. - Na pewno zgadzam się z intencją tej ustawy - ochroną zwierząt przed okrutnym traktowaniem. Natomiast sprzeciwiłabym się kategorycznie sposobowi rozwiązania skutków społecznych wprowadzenia tego aktu prawnego. Pozostawienie przedsiębiorcom, rolnikom tylko roku z tytuły tak zwanego vacatio legis na przekształcenie się, to jest zdecydowanie za mało. Jestem za tym, żeby można było „dźwignąć się“ ze skutków tej ustawy przez przynajmniej pięć, a może i dziesięć lat. Bo co zrobić z tymi setkami tysięcy zwierząt żyjących teraz na farmach futrzarskich? Dlatego absolutne minimum dla vacatio legis to pięć lat.
W przeciwieństwie do swojej koleżanki z sali obrad Rady Miasta Olsztyna, jej wiceprzewodniczący Zbigniew Dąbkowski uważa, że roczny okres vacatio legis powinien w zupełności wystarczyć/
- Zawsze byłem związany ze zwierzętami i uważam, że ta ustawa pojawiła się bardzo późno - mówi. - O dawna oczekiwałem także, że Olsztyn stanie się strefą wolną od cyrku. Praktykowane tam męczenie zwierząt i wręcz pastwienie się nad nimi naprawdę wręcz mnie przerażało. Dlatego bardzo popieram to nowe rozwiązanie legislacyjne i uważam je za słuszne. Poseł Marek Suski zauważył w wywiadzie radiowym, że liczba polskich przedsiębiorców w branży futrzarskiej to niewiele ponad 800 osób, a przychody dla gmin z tytuły PIT-u płaconego przez te przedsiębiorstwa są bardzo niskie. Wręcz zwrot z tytułu VAT - jako, że jest to branża nastawiona na eksport - jest wyższy niż przychody z tytułu PIT-u. Zatem na pewno Skarb Państwa nic na tej ustawie nie straci. A przedsiębiorcy, którzy prowadzą firmy futrzarskie? Z pewnością nie należą do biednych i proszę mi wierzyć, że na pewno szybko znajdą sobie inne zajęcie. Akurat w tym przypadku uważam, że najważniejszy jest tutaj interes zwierząt. To, co dzieje się teraz, to jest po prostu bestialstwo.
Jacek Protas, elbląski poseł Platformy Obywatelskiej, były marszałek Warmii i Mazur, uważa, że jest to zdecydowanie krok w dobrym kierunku: — Myśmy już wcześniej próbowali zaproponować tego rodzaju rozwiązania, wtedy jednak PiS nie był na to jeszcze gotowy. Zresztą także teraz nie wszyscy posłowie tej partii poparli propozycję swojego szefa wprowadzenia prawa chroniącego zwierzęta. Ta ma z pewnością swoje braki, uznaliśmy jednak, że jest krokiem w dobrym kierunku i w związku z tym nasz Klub Parlamentarny Koalicja Obywatelska udzielił jej poparcia. Zaproponowaliśmy także kilka poprawek, które nie zostały uwzględnione - z których najważniejsza dotyczyła czipowania zwierząt. Taki czip to rodzaj „zwierzęcego dowodu osobistego“ i kiedy zwierzę zostanie w niego wyposażone, nikt nie porzuci go już bezkarnie w lesie czy przy drodze, kiedy znudzi się dzieciom ta nowa „zabawka“ kupiona im na Gwiazdkę. Podjęcie się opieki nad zwierzęciem to przede wszystkim obowiązek dbania o nie, a nie wyłącznie zabawa. Będziemy te odrzucone teraz poprawki składać w Senacie i mam nadzieję, że wrócą wtedy pod obrady Sejmu i wtedy zostaną jednak przyjęte. Choć oczywiście Sejm nie musi - a jedynie może przyjąć korektę ustawy zaproponowaną przez Senat.
Protasowi wtóruje Janusz Cichoń, poseł z Olsztyna: - Zawsze obowiązuje nieśmiertelna zasada Pareto - przypomina. - Zgodnie z nią, jeżeli poprawiamy sytuację jednych, nie pogarszając jednocześnie sytuacji kogoś innego, to taki projekt musi być realizowany. Takich projektów jednak nie ma i zawsze, kiedy poprawiamy czyjąś sytuację, to ktoś inny na tym traci. Tak jest także w omawianym teraz rozwiązaniu. Na pewno stracą przedsiębiorcy, którzy będą musieli zamknąć swoje biznesy. To, co nasz Klub Parlamentarny proponował i co PiS nam poodrzucał - mam nadzieję, że wrócimy do tego w Senacie - to jest kwestia odszkodowań dla tych przedsiębiorców. Oraz takich zapisów w ustawie, które pozwolą przynajmniej częściowo zrekompensować ludziom poniesione straty. Być może uda się wykorzystać w tym celu środki europejskie, być może będzie to jednak obciążało budżet państwa. Przedsiębiorcy zamykający swoje biznesy muszą teraz na przykład powychodzić z kredytów wziętych na rozwinięcie tej działalności i tak dalej. Przysłowiowy diabeł tkwi zawsze w szczegółach i nie wszystkie problemy uda się rozwiązać, trzeba jednak próbować załatwić jak najwięcej.
Absolutną przeciwniczką nowej ustawy okazała się być Urszula Pasławska, posłanka PSL. - Głosowałam przeciwko ustawie, bo nie zgadzam się na niszczenie polskich gospodarstw i polskich firm - informuje. - Nie można zamykać z roku na rok całych gałęzi gospodarki. Nie bronię tutaj hodowli zwierząt na futra - zdecydowanie bronię jednak polskiego rolnictwa. Nowe przepisy z dnia na dzień zamykają całe branże, likwidują na przykład jedną trzecią eksportu wołowiny bez konsultacji, bez odszkodowań, bez okresu przejściowego. Gospodarka to system naczyń połączonych, likwidując jedno miejsce pracy w rolnictwie zamykamy trzy kolejne w innych sektorach. W czasie kryzysu takie działanie jest szczególnie krótkowzroczne i nieodpowiedzialne. Jaką możemy mieć gwarancję, że na celowniku rządu nie znajdą się kolejne branże? Politycy w trudnych czasach powinni wspierać przedsiębiorców, a nie zamykać im firmy i biznesy.
Posłance Pasławskiej wtóruje Konrad Sajkowski z Konfederacji: — Ustawa, poza skandalicznym, nocnym trybem procedowania, sama w sobie jest bardzo szkodliwa i niesprawiedliwa, niszcząca przy tym Polskie rolnictwo. Jak mają czuć się ludzie budujący swoje gospodarstwa od dekad, kiedy kładąc się spać planowali przyszłość a rano dowiadują się, że to co robią będą musieli zaraz zamknąć bez żadnej nawet rekompensaty? Co z kredytami? Co z milionowymi inwestycjami w budynki i sprzęt?Jak można żyć,planować i inwestować w takim kraju? Mówimy tu o dziesiątkach tysięcy miejsc pracy w małych miejscowościach,ci ludzie zostaną zostawieni samym sobie i to w czasie największego kryzysu od lat.
Jeżeli chodzi o tzw. dobro zwierząt to trzeba być skrajnym naiwniakiem ocierającym się o głupotę,żeby wierzyć, że to wyjdzie na dobre zwierzętom. Poza częścią produkcji którą przejmie Dania, będąca naszym największym konkurentem, produkcja przeniesie się na Ukrainę. Kto ma jakiekolwiek pojęcie o rzeczywistości wie, jak bardzo poziom dobrostanu zwierząt w byłych republikach ZSRR odbiega od naszego… czym to się skończy dla norek? Cała nadzieja w prezydencie Dudzie. Trzeciej kadencji już nie będzie, liczymy więc na asertywność i zdrowy rozsądek.
Zdecydowaną „kropkę nad i‘“ stawia radny Olsztyna prof. Mirosław Gornowicz: - Trochę się dziwię inicjatorom tego „zamieszania“ - mówi. - Nie chcę być niesprawiedliwy, ale myślę, że jakiś zamysł polityczny legł u podstaw tej inicjatywy. Bo jeżeli pan prezes Kaczyński pała taką miłością do zwierząt - w co nie wątpię - to ma on przecież przemożny wpływ na to, co dzieje się w państwie, w tym na procesy legislacyjne oraz inicjatywy ustawodawcze. Dlaczego zatem, skoro jego ugrupowanie rządzi Polską od kilku lat, zdecydował się na to dopiero teraz, już po wyborach prezydenckich? Nie chciałbym zgadywać, jakie jest przysłowiowe „drugie dno“ tej inicjatywy właśnie teraz, podejrzewam jednak, że coś w tym jest. Bo nagle uczynił z tej kwestii najważniejszą rzecz w państwie, postawił na szali trwałość koalicji zapewniającej stabilność rządów. Na pewno trzeba by traktować zwierzęta hodowane na ubój bardziej humanitarnie. Niekoniecznie trzeba jednak przy tym przeforsowywać rozwiązania zamykające branże i odbierające tysiącom ludzi źródło utrzymania.
red, kru
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz