Podopieczni trenera Igora Stankiewicza zmierzyli się z sąsiadem z tabeli (Siódemka Miedź Huras Legnica), wyprzedzając go przed tym spotkaniem o jeden punkt. To zapowiadało bardzo wyrównaną i zaciętą walkę. Drużyny występujące w tym meczu miały jeszcze wiele innych wspólnych cech. Przed rozpoczęciem rozgrywek oba nastawiały się na walkę o powrót do Superligi, ale sądząc z ich dotychczasowych wyników będzie o to niezwykle trudno, a nawet wręcz niemożliwe. Zarówno zespół gości jak i gospodarzy miał na swoim koncie zaledwie trzy wygrane spotkania i taką sama liczbę straconych bramek. Jakby tego jeszcze było mało, to w obu klubach doszło niedawno do zmiany szkoleniowców: w legnickim trenera Piotra Będzikowskiego zastąpił Tomasz Góreczny.
Spotkanie od początku toczyło się z pewną , ale wyraźną przewagą gości. W 10 min wynosiła ona już 3 bramki (6:3) i wprawdzie przez kolejne trzy minuty (6:5), a przez następnie przez dwie (7::6) zmalała do jednej, to do końca pierwszej połowy nie była już mniejsza niż dwie, kończąc pierwszą połowę spotkania czterobramkową nadwyżką (12:8).
Przed rozpoczęciem drugiej części meczu wydawało się, że tym razem szczypiorniści Warmii Energa nie popuszczą i wrócą z dalekiej podróży uszczęśliwieni zdobyciem kompletu punktów. Tak się jednak nie stało. Po przerwie „Miedziowi” wzięli się do odrobienia strat. Zaczęli systematycznie zbliżać się do swoich olsztyńskich rywali i po kilkunastu minutach nie tylko się z nimi zrównali, ale wychodzili na jednobramkowe prowadzenia. Przy remisie 23:23, kiedy do końca spotkania brakowało kilkunastu sekund, byli w posiadaniu piłki i prawie równo z końcową syreną trafili do olsztyńskiej bramki, po czym odstawili na parkiecie zwycięski taniec radości.
Siódemka Miedź Huras Legnica – Warmia Energa Olsztyn 24:23 (8:12)
Warmia Energa: Makowski, Kaczmarczyk - Reichel (8), Gruszczyński (5), Kopyciński (3), Didik (2), Sikorski (2), Malewski (1), Stępień (1), Zemałka (1), Laskowski, Kozłowski, Chełmiński, Klapka
Lech Janka
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz