W porównaniu z pierwszym meczem sezonu z Bytovią Bytów w podstawowej jedenastce olsztyńskiego zespołu zaszły dwie zmiany. Od pierwszych minut na placu gry zobaczyliśmy Michała Leszczyńskiego, który musiał zastąpić Piotr Skibę, gdyż ten naderwał więzadła w stawie skokowym. Bramkarz będzie musiał pauzować przynajmniej trzy tygodnie. Na pozycji napastnika zamiast Tomasza Zahorskiego pojawił się natomiast Paweł Abbott.
Najlepszą okazję do zdobycia bramki olsztynianie mieli w 29 minucie spotkanie. Marcel Ziemann lewą stroną boiska pociągnął piłkę kilkanaście metrów i przed polem karnym zdecydował się na uderzenie, po którym piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki strzeżonej przez Radosława Janukiewicza.
Wraz z mijającymi minutami do głosu coraz bardziej zaczęli dochodzić gospodarze. Przyniosło to efekt w 35 minucie kiedy to po jednej z szybkich kontr Chojniczanka zdobyła bramkę. Najpierw uderzenie młodzieżowca Adama Ryczkowskiego zdołał obronić Leszczyński, jednak przy dobitce Emila Drozdowicza był już bez szans.
Druga część spotkania miała być bardziej odważna w wykonaniu "biało-niebieskich", bowiem trener Asensky postawił na grę dwoma napastnikami. Na placu gry za Daniela Mikołajewskiego pojawił się Artur Siemaszko. Niestety, nie przyniosło to oczekiwanego efektu, a kolejne bramki zdobywała Chojniczanka.
Najpierw w 73 minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Drozdowicz, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu pod olsztyńską bramką. Sześć minut później gospodarze prowadzili już trzema bramkami. Tym razem na listę strzelców wpisał się Jakub Bąk, który pokonał Michała Leszczyńskiego płaskim strzałem z okolicy 16 metra.
Olsztynianie kończyli mecz w dziesiątkę, bowiem na pięć minut przed zakończeniem spotkania drugą żółta kartkę, a w konsekwencji czerwoną, otrzymał Wiktor Biedrzycki.
- Uważam też, że trochę brak szczęścia w niektórych sytuacjach, po stałych fragmentach gry, sprawił, że piłka spadała pod nogi przeciwnikowi, a nam się to nie udawało i nie miało miejsca - powiedział chwilę po meczu szkoleniowiec olsztyńskiego zespołu, Tomasz Asensky. - Przerywamy, ale nie możemy się załamywać. Powiedziałem to swoim zawodnikom bezpośrednio po meczu.
Po sobotniej przegranej "biało-niebiescy" zajmują przedostatnią pozycję w tabeli. Niżej jest tylko Ruch Chorzów, który rozpoczął sezon odjęciem pięciu punktów za zaległości finansowe. Następne spotkanie olsztynianie rozegrają już w piątek. Przeciwnikiem będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Początek meczu o godzinie 19.
Chojniczanka Chojnice - Stomil Olsztyn 3:0 (1:0)
1:0 - Emil Drozdowicz 34'
2:0 - Emil Drozdowicz 73'
3:0 - Jakub Bąk 78'
Chojniczanka Chojnice: Radosław Janukiewicz - Wojciech Lisowski, Piotr Kieruzel, Tomasz Boczek, Przemysław Pietruszka, Krzysztof Drzazga (74' Rafał Grzelak), Paweł Zawistowski, Krzysztof Danielewicz (59' Oskar Paprzycki), Emil Drozdowicz, Adam Ryczkowski (63' Jakub Bąk), Tomasz Mikołajczak
Stomil Olsztyn: Michał Leszczyński - Janusz Bucholc, Paweł Baranowski, Adrian Karankiewicz, Marcel Ziemann, Tomasz Zając (46' Wojciech Dziemidowicz), Wiktor Biedrzycki, Daniel Mikołajewski (46' Artur Siemaszko), Grzegorz Lech, Wołodymyr Tanczyk, Paweł Abbott (64' Tomasz Zahorski)
Żółte kartki: Ryczkowski (Chojniczanka); Ziemann, Biedrzycki, Karankiewicz, Baranowski (Stomil)
Czerwona kartka: Wiktor Biedrzycki (86', Stomil, za drugą żółtą)
Sędziował: Mariusz Korpalski (Toruń)
Widzów: 1500
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Krzysztof Brede, trener Chojniczanki: - Dziękuję za gratulacje. Chciałbym pogratulować moim piłkarzom i sztabowi szkoleniowemu, który przygotował ten zespół. Wiedzieliśmy, że ciążyła na nas presja, była taka troszkę nagonka, że bardzo słaby mecz rozegraliśmy w Niepołomicach. W tygodniu byłem bardzo zbudowany postawą wszystkich piłkarzy jak mocno chcieli pracować na treningach, żeby znaleźć się w osiemnastce meczowej. Dlatego słowa uznania dla nich. Każdy wykonał bardzo dobrze swoją pracę w tygodniu i ci, którzy dzisiaj zagrali, wykonali dobrze swoją pracę. Chodziło nam o zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że Stomil jest groźnym zespołem; ma doświadczonych piłkarzy plus zawodników młodego pokolenia, którzy rokują na przyszłość. Mam tu na myśli Biedrzyckiego, Mikołajewskiego i wiedzieliśmy, że musimy być w każdym momencie dobrze zorganizowani i musimy bardzo dobrze funkcjonować jako zespół. Długo nie udawało nam się przełamać przeciwnika, który był bardzo dobrze zorganizowany. Dlatego słowa uznania za konsekwencję z jaka zespół grał, a zmiany, których dokonaliśmy cieszą, że każdy z piłkarzy wyszedł na boisko i dał drużynie jakości w momencie, w którym drużyna tego potrzebowała. Jeszcze raz dziękuję i gratulacje dla zespołu i sztabu szkoleniowego.
Tomasz Asensky, trener Stomilu: - Przyjeżdżając do Chojnic zdawaliśmy sobie sprawę z rangi i i klasy przeciwnika. Poszczególni zawodnicy przedstawiają dużą wartość, a kadra jest na tyle szeroka, że każdy piłkarz, który wchodzi na boisko nie obniża wartości tego zespołu, a może wnieść jeszcze więcej. Z całą świadomością przekazałem to swoim zawodnikom i chcieliśmy ustrzec się przede wszystkim własnych błędów, żeby nie pomagać rywalowi. Jest tak, gdy przegrywa się 0:3, że wynik idzie w świat i dominacja zespołu, który wygrywa, była ogromna. Myślę, że mieliśmy swoje szanse. W pierwszej połowie szukaliśmy bokami dostania się pod bramkę przeciwnika i szukania tam sobie sytuacji strzeleckich. Już chyba 15 sekunda mogła zakończyć się dla nas trafieniem, gdybyśmy lepiej wykorzystali tę sytuację. Co do przebiegu drugiej połowy, to przegrywając 0:1 postanowiłem zaryzykować i wyjść na dwóch napastników i kontynuowałem to do samego końca, odkrywając się troszeczkę w środku pola, wycofując jednego zawodnika odpowiadającego za grę defensywną. Niestety nie przyniosło to efektu. Uważam też, że trochę brak szczęścia w niektórych sytuacjach, po stałych fragmentach gry, sprawił, że piłka spadała pod nogi przeciwnikowi, a nam się to nie udawało i nie miało miejsca. Przerywamy, ale nie możemy się załamywać. Powiedziałem to swoim zawodnikom bezpośrednio po meczu. Trzeba trzymać głowę u góry, trzeba przygotowywać się do kolejnego meczu. Nie można się teraz samobiczować, mimo, że to druga porażka z rzędu. Musimy patrzeć w przyszłość, bo jesteśmy na etapie budowania tego zespołu i czas będzie procentować na naszą korzyść. Nikt nie lubi przegrywać i z tym na pewno jest problem. Musimy nad tym pracować. Chciałbym oczywiście pogratulować trenerowi gospodarzy, od tego powinienem zacząć, ale skupiłem się na swojej drużynie.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz