Dzisiaj rozwinę, dla moich Czytelników, tezy postawione w ostatnich dwóch notkach, przy okazji praktycznej strony futbolu, jaką niewątpliwie jest dobiegający końca mundial w Katarze oraz napiszę kilka zdań o Stomilu Olsztyn, którego jestem wychowankiem.
Zakończę dzisiejszą notkę zaproszeniem, dla klubów w całej Polsce, do współpracy w ramach napisanego przeze mnie programu szkolenia, którego nieprzypadkowo nazwałem „Piłka w centrum każdego dnia”
Polska po remisie i fatalnej grze z Meksykiem, szczęśliwej wygranej z Arabią Saudyjską, totalnie skompromitowała się przed opinią futbolową całego świata w meczu z Argentyną. Mecz z Francją przegraliśmy 1:3 i dzięki mundialowi, także na całym świecie już wiedzą, że polski futbol „został w blokach” XX wieku. I tylko naprawdę bardzo futbolowo naiwni ludzie opowiadają, że to wina selekcjonera Czesława Michniewicza. Osobiście uważam, że selekcjoner Czesław Michniewicz jest tylko skutkiem kilku dekad minimalizmu w polskim futbolu, a przyczyna leży zupełnie gdzie indziej.
Nie oszukujmy się - takich animatorów „autobusów”, jak nasz selekcjoner, mamy w naszej piłce mnóstwo. Niestety, nawet najlepsze kluby w Polsce mają problem z wychowaniem zawodników technicznie sprawnych i ogólnie przygotowanych do wyczynu, a następnie do profesjonalizmu. Dzisiaj po zmarnowanych dekadach trzeba zjeść przysłowiową beczkę soli, żeby wyjść z tej futbolowej matni, w jakiej znalazł się polski futbol.
Dlatego już w roku 2002 będąc na stażu w VFL Wolfsburg, w swoim „poprzednim życiu” jako uczący się zawodu szkoleniowiec, zadałem sobie pracę domową, którą skończyłem już w „nowym życiu” jako menedżer, ale także twórca Centrum Football Idea, gdzie od ponad ośmiu lat zawodnicy i trenerzy z całej Polski mają możliwość nauki futbolu od jego praktycznej strony. Piszę o tym nie tylko dlatego, żeby się pochwalić (a czemu nie?) ale także dlatego, żeby zadać futbolowej opinii publicznej pytanie- Jak to jest, że Tyszkiewicz z Dorotowa napisał program szkolenia poświęcając tysiące godzin na staże, zakupy literatury, wyjazdy w różne zakątki świata, z budową własnego centrum włącznie, gdzie mogłem analizować problemy polskich zawodników z akademii z całej Polski? Wbrew pozorom, to jest bardzo ważne pytanie. Największy polski związek, jakim jest PZPN, dysponujący setkami milionów złotych, nie spłodził w tym czasie prawie nic, co oznacza w praktyce wielkie NIC.
Gdzie jest tego przyczyna? Odpowiadam - wola. Mnie się chciało i dlatego powstał nowoczesny program szkolenia odpowiadający na potrzeby młodych ludzi w Polsce w XXI wieku.
Wróćmy do Kataru i postawy naszej reprezentacji.
Moje osobiste odczucia po meczach naszej reprezentacji nie są odosobnione, to być może, jeden z plusów konfrontacji biało-czerwonych w Katarze.
Statystyki z meczów dostępne na specjalistycznych portalach pokazują nam, jak awansowaliśmy do 1/8 finału MŚ. Te statystyki, i to co zobaczyliśmy, są jednoznaczne - mecze na mundialu w Katarze, w wykonaniu reprezentacji Polski, to sposób gry, który mógł wypromować tylko jedną gwiazdę i faktycznie był nią bramkarz. Sposób gry, jaki wybrał nasz selekcjoner spowodował, że zawodnikiem nie mniej ważnym, od Wojciecha Szczęsnego było Wielkie Szczęście. Kwestią czasu było, kiedy to wszystko sczeźnie, ponieważ tak się już nie gra i to… nieprzypadkowo.
Oczywiście bramkarz jest od bronienia, ale statystyki Wojciecha Szczęsnego były po prostu niestandardowe, żeby nie napisać niesamowite - obronione dwa na dwa rzuty karne!
Fachowcy, analitycy, kibice są zgodni - Polska awansowała do dalszej gry w sposób, który nas kompromituje, budzi zdziwienie, politowanie, niesmak i żal. I to jest clou problemu - do czego doprowadził nas futbolowy minimalizm, widoczny w polskich klubach od Bałtyku po Tatry (z kilkoma wyjątkami skazanymi na porażkę, ponieważ moim zdaniem nie da się wybiórczo dobrze szkolić)
Doprowadził do sytuacji, kiedy każe się nam wybierać pomiędzy stylem, a wynikiem.
Mamy prawo oczekiwać i wyników, i stylu, a teza, że ci co grali ładnie odpadli przed nami jest sztuczna i świadczy o futbolowym populizmie selekcjonera. Reprezentacja Polski ma bowiem nas godnie i profesjonalnie reprezentować w każdym meczu- wszędzie i zawsze.
Na Mundialu w Katarze nasza reprezentacja zaprezentowała technikę, a co za tym idzie: posiadanie piłki, budowanie akcji, kreowanie sytuacji bramkowych, skuteczność, „piłkarski żart” na poziomie futbolowego prymitywizmu, który potwierdzają wszystkie statystyki i opinie fachowców z całego świata, pytających retorycznie - jak oni się tutaj znaleźli!?
Niestety, ale to co widzieliśmy, jest kolejnym etapem degradacji polskiego futbolu. FIFA World Cup Qatar 2022 pokazał opinii publicznej w Polsce tylko wyraźniej - jaki mamy futbol, ale także kto go organizuje, kreuje i wreszcie jaki jest skutek tych działań i zaniechań.
Polska, nasza ojczyzna, w roku 1970 żyła finałem Pucharu Zdobywców Pucharów Górnika Zabrze z Manchester City, a w 1974 roku, po niespełna trzech dekadach od wyniszczającej naszą tkankę społeczną II Wojnie Światowej, Polska potrafiła cieszyć futbolem cały świat- nasza reprezentacja zdobyła medal Mistrzostw Świata w RFN, a dzisiaj, kiedy jesteśmy dwudziestą gospodarką na świecie, to gramy „lagę” na absolutnie najlepszego napastnika świata Roberta Lewandowskiego i permanentnie bronimy się „autobusem” i jeszcze każą nam się cieszyć z tego powodu.
Polska w latach strasznej smuty- w okresie przed i po stanie wojennym- święciła sukcesy Widzewa Łódź, w aktualnej Lidze Mistrzów, a reprezentacja zdobyła medal na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii w 1982 r. Co to były za czasy w PRL, to lepiej nie pisać, bo to było straszne szambo. Co zatem aktualnie jest takiego w polskim futbolowym środowisku, że nie potrafimy skorzystać z możliwości, jakie faktycznie mamy na wyciągnięcie ręki? Dzisiaj pytaniem zasadnym jest- Czy polskie futbolowe środowisko chce rywalizować z najlepszymi na świecie, czy wystarcza mu filozofia stosowana w realu ca trzysta sześćdziesiąt dni w roku pt. „Polska mistrzem Polski”
Są tego stanu rzeczy przyczyny. Z racji ustawy o sporcie, także regulacji międzynarodowych oraz w związku ze statutem PZPN, właśnie na PZPN spoczywała i spoczywa odpowiedzialność za futbol w Polsce. Niestety żaden z prezesów PZPN, od wielu dekad, nie potrafił i nie potrafi poradzić sobie z systemowym ułożeniem kwestii narodowego systemu szkolenia talentów. Nawet ludzie futbolu, pokroju Zbigniewa Bońka nie udźwignęli tego tematu. Zabrakło wiedzy, woli, zainteresowania się podobnymi procesami w innych, futbolowo rozwiniętych krajach, gdzie wprowadzono takie duże społeczne projekty. Wypowiedzi prezesa Zbigniewa Bońka, na ten temat, świadczą o jego braku wiedzy w zakresie wdrażania procesów związanych ściśle ze szkoleniem talentów, w futbolowo rozwiniętych krajach. Czego w tym kontekście oczekiwać od prezesa Cezarego Kuleszy? On i jego poprzednicy, nie wiedzieć czemu, spełniają rolę bardziej domorosłych dyrektorów sportowych pierwszej reprezentacji Polski, niż prezesów największego związku sportowego w Polsce. Panowie prezesi wybierają osobiście selekcjonerów reprezentacji Polski i ich oceniają! Pamiętamy jak prezes PZPN Cezary Kulesza zauważył błysk w oku jednego z kandydatów i podzielił się tym newsem z opinią publiczną. Pamiętamy zmianę selekcjonera, dokonaną przez prezesa Zbigniewa Bońka po awansie trenera Jerzego Brzęczka na Euro 2020, w okresie „użytecznego na wszystko”, nawet na zmianę selekcjonera, wirusa. Poważny związek posiada pion sportowy, który powinien być dominującym pionem w PZPN, a sami prezesi powinni zajmować się zarządzaniem całym projektem, którego się podjęli. Proszę mi wierzyć, że PZPN to wielki projekt i bawienie się w „dyrektora sportowego” naszych prezesów budzi wiele pytań, a moim zdaniem jest po prostu usankcjonowaniem złych praktyk z przeszłości.
Wróćmy do Kataru. Obraz jaki zostanie mi z tych MŚ 2022, to doprowadzenie w końcówce meczu Polski z Argentyną do sytuacji, kiedy my niczym słabszy futbolowy kundel kładziemy się na grzbiecie, aby nie zostać rozszarpanym przez tego silniejszego.
Zapamiętam też niezdrowo podgrzanego futbolowego lektora, który niestety nie wyczuł, że kompromituje się niezdrowo kibicując Arabii Saudyjskiej, a samemu nie zauważając, że uczestniczy w czymś wstydliwym.
Jeżeli ktoś miał wątpliwości co do tego, że mentalność selekcjonera przełoży się na naszą reprezentację, ale i na część opinii publicznej, to już ich nie ma.
Ktoś jednak tego selekcjonera wybrał - wcześniej na stanowisko trenera reprezentacji Polski U-21, a ktoś inny namaścił go na stanowisko trenera pierwszej reprezentacji Polski. Czyli jest swoista ciągłość, akceptacja, zgodność, co do kierunków „rozwoju” polskiego futbolu. To nie jest przypadek, to nie jest jakaś pomyłka, to są przemyślane decyzje ludzi odpowiedzialnych za rozwój polskiego futbolu.
Co zatem kryje się pod tą pięknie opakowaną maską PZPN pt. „Łączy nas piłka”?
Wymienię kilka zjawisk:
* Brak narodowego programu szkolenia talentów,
* Na bazie braku programu szkolenia szkoli się, pod egidą PZPN, od ponad dwóch dekad, kolejne pokolenia polskich trenerskich kadr,
* Rozwój młodych trenerów, często znakomitych praktyków futbolu, mimo ich chęci sukcesywnego kształcenia, jest gaszona już na wstępie przez kompromitujące związek kryteria, jakie młodzi trenerzy muszą spełniać, aby móc podnosić swoje kwalifikacje, co skutkuje, że wielu z nich rezygnuje z uszczęśliwiania polskiego futbolu,
* Szkoleniami kadr trenerskich pod egidą PZPN i lokalnych związków zajmują się zbyt często szkoleniowcy, którzy z praktyką w futbolu nie mieli w ogóle do czynienia, a teoria wykładana w szkole PZPN oparta jest o ich obserwacje ze świata futbolu, które zawsze są przeszłością, za którą nawet nie nadążają, a nie na polskim programie, aktualizowanym, opartym na naszym futbolowym DNA- sprawdzonym, praktykowanym, rozwijanym od lat na każdym poziomie rozgrywek,
* Wybory na prezesa w PZPN wygrywa się bez programu rozwoju futbolu w Polsce (związek instytucjonalnie takowego programu nie wytwarza)
* PZPN nie ma pomysłu na wykorzystanie systemowego potencjału Polski do wdrożenia narodowego programu szkolenia,
* Związek stał się miejscem partykularnych interesów, a kluby w Polsce niestety godzą się na taki stan rzeczy (PZPN jako stowarzyszenie to „matka” wszystkich klubów),
* Mamy coraz więcej w obrębie futbolu przeróżnych komisji, które są obsadzane w zamian za wyborcze głosy i tak futbol staje się zakładnikiem „ludzi z komisji” którzy kreują polski futbol i przejadają środki dedykowane na rozwój piłki nożnej w Polsce,
* Lokalne związki rezonują tylko pustkę programową PZPN,
* PZPN brak szkolenia przykrywa erzatzami typu: systemem PJS, ekwiwalentami za nieszkolenie, certyfikacją szkółek w formie gwiazdek, etc, etc.
Oczywiście mogę tak pisać o tych zjawiskach w nieskończoność, ale basta, ponieważ naprawdę wszyscy wszystko wiedzą i… mamy to, co zobaczyliśmy w Katarze.
To jest tylko kolejny etap patologii, jaka drąży nie tylko PZPN, ale i polskie kluby, w tym opisywany przeze mnie od lat Stomil Olsztyn.
Jak ma się do tego właśnie rzeczony mój Stomil Olsztyn? Analizę tego zjawiska nie raz i nie dwa opisałem na tym blogu. Pisałem o przejęciu akcji SA Stomil Olsztyn, z wielomilionową dopłatą z ratusza przez Michała Brańskiego biznesmena z Warszawy, który obiecał tubylcom Borussię Dortmund i RB Lipsk. Wcześniej pisałem o cukierniku, który zarządzał Akademią Stomilu, ale i trenerze z licencją KFC, który - tak, tak - dzisiaj uczy innych trenerów, co źle świadczy o tym systemie. Dzisiaj po cukierniku i poecie - weterynarzu (był taki działacz) futbolowy słuch zaginął. Michał Brański zaś schował się gdzieś za wykreowanym przez siebie działaczem Michałem Żukowskim, nota bene członkiem licznych komisji. Widzimy, że w „Erze Michałów” Stomil Olsztyn utracił rezerwy pierwszej drużyny, nie ma męskich zespołów w przeciętnych polskich ligach CLJ, a pierwszy zespół spadł z pierwszej ligi, szkolenie w Klubie jest chaotyczne i nie oparte o fundamenty futbolu, lecz o mniejszą czy większą improwizację, ale Olsztyn ma za to sporo członków w licznych futbolowych komisjach. Działacze w „elicie”, a futbol w Olsztynie z problemami podstawowymi - miernym szkoleniem i z… fatalną bazą treningową i meczową.
Aktualnie należy oceniać Stomil Olsztyn przez pryzmat „Ery Michałów” Ta ocena kompromituje właścicieli Stomilu Olsztyn, kompromituje jednak także sam samorząd Olsztyna.
Ratusz zamiast rozwiązać problem, jakim był od dekad Stomil Olsztyn, to się tego problemu pozbył z dopłatą dla nowego inwestora. To był ruch prezydenta Piotra Grzymowicza, który mówi o nim wiele, jak nie wszystko…
„Michały” tematu po prostu nie dowieźli i powinni, po prostu, przeprosić kibiców Stomilu Olsztyn za zmarnowane ponad trzy lata, a za przeprosinami powinno pójść przekazanie akcji Klubu kibicom Stomilu Olsztyn. To jest najniższa cena, za te trzy lata kompromitacji, ale to też jest jakieś rozwiązanie na wyście z twarzą „Michałów”, ponieważ dalej są tylko gorsze scenariusze.
Na tym historycznym, smutnym tle dostrzegam aktualnie solidną pracę całego sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu Stomilu Olsztyn, ponieważ na sensowne przygotowanie zespołu trener ze sztabem mieli bardzo mało czasu, gdyż zmiana na stanowisku trenerskim nastąpiła ca w połowie letniego okresu przygotowawczego, co także świadczy o poziomie organizacji klubu. Praca sztabu pierwszego zespołu Stomilu, to tylko dowód na to, że można. Jest to światełko w tym stomilowskim tunelu.
Polskie kluby, w tym Stomil Olsztyn, powinny opierać się o jakość futbolową i ludzi futbolu, a nie na bajerantach opowiadających o RB Lipsk i innowacjach w futbolu. Niestety samo środowisko futbolowe w Olsztynie pozbawione futbolowej właściwości nigdy nie miało i nie ma dalej pomysłu na futbol. Co najwyżej znajdują się tacy, co przyklejają się do futbolu realizując swoje futbolowe urojenia, a najczęściej licząc na złote jaja, które futbol znosi jak przysłowiowa kura, ale jakoś z nimi kura nie chce ich znosić, ponieważ nawet ona czuje, że za nią stoją futbolowi rzeźnicy, którym nie chodzi o futbol, tylko o rosół.
Moja propozycja nie tylko dla Stomilu Olsztyn - najpierw zajmijcie się uderzeniem i przyjęciem piłki. I nie teoretycznie, tylko w praktyce szkolenia na boisku. Rolą właścicieli Stomilu był i jest rozwój futbolu w Olsztynie i wychowanie młodzieży poprzez futbol. Umówmy się, że Stomil z tym ma stały problem, ale niedawno stworzył sekcję szachów, chyba żeby bardziej zaszachować opinię publiczną?
Co zatem mają wspólnego PZPN i Stomil Olsztyn?
Działaczy! Inteligentnych, wykształconych, pięknie opowiadających o futbolu, członków licznych komisji wszelakich lig i tych związkowych. Tylko jak oni dają radę łączyć obowiązki klubowe z obowiązkami w komisjach? Czyim kosztem to się odbywa - klubu, ligi czy związku?
Właśnie dlatego napisałem Program Szkolenia pt. „Piłka w centrum każdego dnia” żeby mieć dzisiaj prawo napisać tych kilka słów w niniejszej notce i jednocześnie poinformować środowisko futbolowe w Polsce, że napisałem program szkolenia i jestem przygotowany do jego prezentacji i udowodnienia, że warto pójść drogą, która zaczyna się od zaakcentowania roli techniki we współczesnym futbolu, ponieważ potrzebujemy „więcej piłki w piłce”... Bez techniki nie ma nie tylko realizacji taktyki, ale nie ma radości z gry, prawidłowego rozwoju mentalnego zawodników, nie ma stabilniejszego zdrowia zawodników, wreszcie nie ma zainteresowania futbolem kibiców!
Na przykładzie polskiego futbolu widać jak na dłoni, że bez techniki jesteśmy skazani na grę sposobem na „autobus”, co zaprowadzi nasz futbol donikąd. Bez techniki wszelkie analizy nadają się do śmieci. Co nie oznacza oczywiście, że nie należy mieć taktyki na mecz i nie prowadzić analiz z meczów. Należy.
Dlatego podejmuję się wyzwania - Czterdzieści lat doświadczeń, dwadzieścia lat szukania drogi programowej mam przelane na papier. Futbol zaczyna i kończy się na umiejętnościach technicznych, a reszta ma tylko rolę pomocniczą. Dodam tylko, że program nazwałem „Piłka w centrum każdego dnia”
A zainteresowane programem kluby, trenerów i zawodników zapraszam do współpracy!
Ponawiam zaproszenie dla PZPN do merytorycznej dyskusji!
Oczywiście wszystkich moich Czytelników zapraszam do dyskusji!
Piotr Tyszkiewicz, menedżer piłkarski,
https://www.facebook.com/Football Idea
Kontakt:
poczta elektroniczna: [email protected]
tel. 609 184 000
Komentarze (34)
Dodaj swój komentarz