W konferencji na terenie Olsztyna udział wzięli lider listy Janusz Cieszyński, wiceminister Olga Semeniuk-Patkowska oraz szefowa lokalnych struktur PiS, Iwona Arent. Kandydaci mówili o bezpieczeństwie, które - ich zdaniem - było za rządów Platformy Obywatelskiej zagrożone.
- Prawo i Sprawiedliwość w sercu swojego programu miało sprawy związane z bezpieczeństwem. Rekordowe nakłady na wojsko, na odbudowę całej infrastruktury bezpieczeństwa, szczególne w województwie warmińsko-mazurskim - mówił Janusz Cieszyński.
Linia obrony na Wiśle, ochrzczona przez PiS mianem "linii zdrady Tuska", miała zostać ukazana w dokumentach pochodzących z 2011 roku. Zawierają one opis jednego z wariantów samodzielnej operacji obronnej, czyli obrony prowadzonej własnymi siłami do czasu nadejścia wsparcia od sojuszników.
- Donald Tusk chce nas oddać bez walki - przekonywała posłanka Iwona Arent, określając ujawniony przez PiS plan jako "skandaliczny".
Wariantów prawdopodobnie powstało więcej - nadal są one jednak utajone. Wiadomo jednak, że dokument o którym mowa dotyczył operacji obronnej w razie pełnoskalowego ataku, którego częścią miałaby być inwazja lądowa.
W odtajnionych tuż przed wyborami fragmentach dokumentów nie ma informacji odnośnie innych planów, np. w razie wojny prowadzonej z wykorzystaniem lotnictwa czy broni rakietowej. Brakuje także oceny prawdopodobieństwa wystąpienia scenariusza samodzielnej operacji obronnej, kontekstu politycznego i strategicznego.
Ujawnione etapy działań obronnych, wyrwane z kontekstu szerszego działania mogą sugerować, że w przypadku inwazji zamierzano pozwolić przeciwnikowi zająć znaczną część Polski. Plan "Warta - 00101" w żadnym wypadku nie zakładał zamiaru obrony wyłącznie na linii Wisły i Wieprza. Według dokumentów, w przypadku pełnoskalowej inwazji (do której nie doszłoby z dnia na dzień - długo narastający okres napięcia dałby czas przygotowania wojskom sojuszniczym) i obrony w oczekiwaniu na pomoc, o wiele bardziej optymalnym sposobem - powodującym najmniejsze straty w ludziach i sprzęcie - byłaby linia na Wiśle, niż skupienie wojsk na granicy.
Eksperci dodają także, że w ciągu 12 lat od momentu stworzenia planu polska armia zrobiła postępy - co widać zwłaszcza po proklamowanych przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka zakupach sprzętu wojskowego i zwiększenia liczebności armii zawodowej. Dominującą w regionie pozycję straciła także armia rosyjska, która mimo wielu zapowiedzi "szybkiego" zakończenia inwazji na Ukrainę zwycięstwem ma problem z utrzymaniem granic zdobytych terenów.
Komentarze (93)
Dodaj swój komentarz