- O ile jestem w stanie zrozumieć, że dzieci nie mogą grać w piłkę nożną między blokami, by nie uszkodzić zaparkowanych aut, czy nie trafić w okna, ale jak to jest możliwe, że w całym mieście jest tyle wolnych miejsc w parkach, na których również zabrania się dzieciom grać w piłkę nożną – informuje nas Maria z osiedla Pieczewo (dane do wiadomości redakcji).
Jak się okazuje zakazy powędrowały również poza granice miasta. W podolsztyńskiej miejscowości Słupy – miejsc do grania w piłkę nożną – jest jak na lekarstwo. Główne boisko – na którym rozgrywa mecze lokalna drużyna piłkarska – jest dla dzieci niedostępne, a ogrodzony siatką betonowy ''kort'' – może służyć tylko tym, grającym w koszykówkę. Jedak z tego miejsca korzystają także dzieci jeżdżące na rolkach, czy rowerach, zakaz jednak dotyczy tylko tych, którzy chcieliby pograć w piłkę.
- Wszędzie zakazy, bo się boją hałasu, zniszczeń. A potem narzekają, że nie rosną w Polsce utalentowani piłkarze. A jak mają rosnąć jak zabrania się im gry w piłkę? - mówi nam Jacek, tata 6-letniego Patryka.
O sytuację na boiskach w Słupach zapytaliśmy w Urzędzie Gminy Dywity, która finansuje działanie boisk w Słupach. Dowiedzieliśmy się jedynie, że urzędnicy postarają się wyjaśnić sprawę i przekażą nam ustalenia w przyszył tygodniu.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz