Zgodnie z zarządzeniem prezesa NBP bank zobowiązany jest wymienić zniszczony banknot, jeśli więcej niż 45 proc. jego pierwotnej powierzchni zachowało się w jednym kawałku i możliwe jest rozpoznanie jego nominału. Banknot, który zachował od 45 do 75 proc. pierwotnej powierzchni, zostanie wymieniony za połowę jego wartości nominalnej. Banknot, który zachował ponad 75 proc. powierzchni, a także banknot przerwany bądź poplamiony, bank wymieni za jego pełną wartość nominalną.
Te ustalenia postanowił wykorzystać 30-letni Łukasz R., który przyszedł do olsztyńskiego oddziału NBP przy al. Piłsudskiego z teczką pełną 200-złotowych banknotów. Mężczyzna przyznał, że pieniądze zostały przypadkowo zniszczone. Chciał, by bank wymienił mu 250 banknotów o nominale 200 złotych na nowe. Tak chciał uzyskać 50 tysięcy złotych.
Posklejane, poniszczone banknoty trzymały wzór jednak seria i znaki były nie do rozpoznania. Prośba 30-latka wzbudziła czujność pracowników banku. Zniszczenia nie wyglądały bowiem na przypadkowe. Sprawą zajęła się warszawska prokuratura. Jak ustalili śledczy 30-latek manipulował uszkodzeniami przy banknotach tak, by zwiększyć ich ilość i... zarobić.
To, ile prawdziwych banknotów pociął 30-latek śledczy wciąż ustalają.
- Postępowanie jest w toku. Podejrzany został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy - informuje nas Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Łukasz R. usłyszał zarzut przerobienia banknotów oraz puszczenia ich w obieg w olsztyńskim banku.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz