Data dodania: 2005-10-27 00:00
Policjanci spisywali olsztyńskich rowerzystów
Rowerzyści chcieli wczoraj przejechać ulicami Olsztyna w tzw. masie krytycznej, by pokazać urzędnikom swoje istnienie. Policja i sam naczelnik sekcji ruchu drogowego wkroczyli i spisali uczestników, by zapobiec tragedii.
Pod olsztyńskim ratuszem po południu zgromadziło się około 30 rowerzystów. Chcieli przejechać ulicami miasta w grupie, by pokazać urzędnikom, że rowerzyści też istnieją w Olsztynie. I że także o nich - a nie tylko posiadaczy samochodów - należy pamiętać, budując np. nowe drogi. By łatwiej było ich dostrzec, ubrali się na czerwono.
Do przejazdu nie dopuściła policja: równo o godz. 17 do rowerzystów podeszło pięciu funkcjonariuszy sekcji ruchu drogowego. - Przejazd ulicami miasta w kolumnach większych niż piętnastoosobowe jest zabroniony - poinformował zdziwionych uczestników "masy krytycznej" podinspektor Waldemar Groszek. - Przeciwko wszystkim, którzy złamią prawo, skierujemy wnioski do sądu grodzkiego.
Policjanci spisali dane m.in. gimnazjalisty, który przyjechał na "masę krytyczną" bez karty rowerowej. Policja kazała mu spuścić powietrze z opon. Inny został spisany, bo próbował dyskutować z funkcjonariuszami
- Nie jesteśmy tutaj, żeby łamać prawo - tłumaczył Mirek Arczak, jeden z uczestników "masy krytycznej". - Chcemy tylko pokazać, że rowerzyści są częścią ruchu drogowego. Niestety, po raz kolejny olsztyńska policja udowodniła, że nie jest zainteresowana wspieraniem pozytywnych inicjatyw mieszkańców tego miasta - dodaje Arczak.
Podinspektor Groszek zapewniał, że obecność policji nie jest złośliwością - Jesteśmy tutaj, by zapobiec tragedii. Przeczytaliśmy w prasie o planowanym zgromadzeniu rowerzystów, więc chcemy dopilnować, aby nie doszło do łamania prawa - przekonywał podinspektor Waldemar Groszek. - Przypominam, że nawoływanie do łamania przepisów jest nieetyczne.
Inicjatorzy "masy krytycznej", zaniepokojeni działaniami policji, postanowili przenieść się pod halę Uranię. Odeszli spod ratusza w kilkuosobowych grupkach. Wszyscy prowadzili rowery, nikt nie jechał po chodniku. Pod Uranię tropił ich radiowóz, tam też spisano kilku rowerzystów. Rowerzyści pod halą jeszcze raz dokładnie sprawdzili, czy wszystkie dokumenty i oświetlenie mają w porządku i pojechali - w grupach najwyżej 14-osobowych - na festyn na Nagórkach.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz