Data dodania: 2008-04-29 18:08
Policjanci zatrzymani ws. Olewnika zeznają
- Wydaje mi się, że oni nie rozumieją, co się stało. Ich zdaniem śmierć Krzysztofa była przypadkowa, a oni zrobili wszystko, co mogli - mówił o zeznaniach policjantów Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników. W prokuraturze w Olsztynie trwają przesłuchania funkcjonariuszy, którzy prowadzili śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika zanim zostało przeniesione do Olsztyna. Policjantom postawiono już zarzuty.
We wtorek około godz. 8 do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie przywieziono trzech policjantów zatrzymanych w sprawie Krzysztofa Olewnika. Noc spędzili w policyjnych aresztach w Biskupcu, Mrągowie i Ostródzie.
Paweł Szymanek, obrońca Remigiusza M., byłego naczelnika wydziału kryminalnego mazowieckiej komendy wojewódzkiej policji powiedział przed wejściem do budynku prokuratury, że jego klient będzie składał wyjaśnienia. - Jeszcze się z nim nie widziałem. W poniedziałek dostałem od rodziny prośbę, żeby zająć się jego obroną.
Przyjechał też Marcin Piotrowski, obrońca dwóch policjantów z Płocka: Macieja L. i Henryka S. - Będziemy składać zażalenie na zatrzymanie naszych klientów - powiedział .
Zatrzymani mają być przesłuchiwani osobno, choć w tym samym czasie. Prokuratura chce sprawdzić w ten sposób, czy ich zeznania się pokrywają. Wkrótce rozpoczną się ich przesłuchania.
Przed godz. 9 w prokuraturze zjawił się też Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników. - Mam nadzieję, że będzie tu wyjaśniona kwestia braku działań właściwych przełożonych w tej sprawie. Musimy wyjaśnić pracę grupy operacyjnej, którą kierował Remigiusz M. Jaki miała system informacji, a także kto pozwolił, by ta grupa pracowała bez żadnej kontroli - mówił.
Czy wie kto jest kretem w policji? - Nie wiem, nie mogę się na ten temat wypowiadać.
- Dlaczego nie ma w Olsztynie rodziny Olewników? - Bardzo chcieli tutaj być, ale dynamika działań prokuratury sprawiła, że stało się to niemożliwe.
Mec. Piotrowski wyszedł przed budynek prokuratury o 9.20. - To są ludzie [Maciej L. i Henryk S.- red], do których nikt nie miał wcześniej żadnych zastrzeżeń. Stawiali się na każde wezwanie. To pasjonaci swojej pracy - powiedział.
Czy są więc kozłami ofiarnymi? - Pojawiła się obawa zarzutów, dlatego jesteśmy tu, aby sprawdzić, czy są zasadne - odpowiedział Marcin Piotrowski.
Przesłuchania zaczęły się dopiero przed godz. 10. O godz. 11.30 przesłuchania wciąż trwały, ale śledczy postawili już zarzuty policjantom. Ich treść prokurator okręgowy przedstawi na konferencji prasowej. Nie wiadomo jednak kiedy to nastąpi. Zależy to od tego, kiedy zakończą się przesłuchania, w których biorą udział także pełnomocnicy rodziny Olewników.
Czy w najbliższym czasie zarzuty dostaną także prokuratorzy, którzy nadzorowali śledztwo w sprawie porwania? - Nie wykluczamy tego - mówi Mieczysław Orzechowski, rzecznik olsztyńskiej prokuratury okręgowej. - Ale do dziś nie wystąpiliśmy z wnioskiem o zdjęcie immunitetu któregokolwiek z prokuratorów.
Rzecznik przyznaje jednak, że zarówno policjanci, jak i prokuratorzy pracujący przed przekazaniem sprawy do Olsztyna są w kręgu zainteresowania olsztyńskich śledczych.
Udało się nam porozmawiać z obrońcami dwóch policjantów z Płocka. - Zatrzymani złożyli wyjaśnienia i nie przyznali się do stawianych im zarzutów. Za dwie-trzy godziny powinny zakończyć się przesłuchania - mówiła o godz. 11.30 Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, obrońca płockich policjantów.
Około godz. 12 z przesłuchanie wyszedł mec. Ireneusz Wilk, który nie ukrywał zdenerwowania zeznaniami zatrzymanych policjantów. - Wydaje mi się, że oni nie rozumieją, co się stało. Ich zdaniem śmierć Krzysztofa była przypadkowa, a oni zrobili wszystko, co mogli - mówił adwokat rodziny Olewników. - Maciej L. i Henryk S. złożyli krótkie oświadczenia i odmówili składania dalszych wyjaśnień. Jestem zbulwersowany wyjaśnieniem Remigiusza M., który oskarża państwa Olewników o powiązania z politykami i twierdzi, że sami są sobie winni.
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło poinformowała, że policjantom postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków i utrudniania postępowania, które skutkowało śmiercią człowieka. Obaj nie przyznają się do winy. - Maciej L. jest przerażony zarzutami. Ze względu na zły stan zdrowia złożył krótkie wyjaśnienia. W naszej ocenie nie ma przesłanek, by prokuratura występowała o tymczasowy areszt - mówiła.
Jej zdaniem, na korzyść jej klientów przemawiały wątpliwości co do przebiegi postępowania, a także to, jakie czynności mieli zrobić, a jakich nie musieli wykonywać ze względu na obowiązujące przepisy i możliwości techniczne.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz