Urszula Pasławska jest wiceprezesem i posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego, kandydatką Koalicji Polskiej (czyli PSL+ Kukiz15) do Sejmu. Urodziła się i wychowała w Biskupcu. Jest prawnuczką Bogusława Labusza, bojownika o polskość Warmii i Mazur.
W programie wyborczym Urszula Pasławska stawia na sprawy krajowe oraz regionalne. Taką jest np. budowa trans mazurskiej drogi nr 16.
W wypowiedziach często porusza pani kwestie konieczności rozbudowy biegnącej przez Mazury drogi nr 16. Jak to zrobić by pogodzić zwolenników i przeciwników?
- Droga musi powstać, ale bez niszczenia przyrody. Dlatego nie ma zgody na tzw. wariant C, czyli 74 km czteropasmówki przez Mazurski Park Krajobrazowy, estakadami nad czterema jeziorami. Takiego zdania są także samorządowcy, a ja zawsze słucham ludzi. Dlatego proponuję do rozważenia dwa kompromisowe warianty: albo poszerzenie istniejącej drogi nr 16, albo budowę Via Mazuria, czyli poszerzenie i dostosowanie do szybkiego ruchu jezdni na południu regionu, od Nidzicy przez Szczytno do Pisza.
Drogi w województwie to nie tylko „16”-ka…
- Bardzo ważna jest budowa północnej obwodnicy Olsztyna, o co walczę w Sejmie od dawna i będę walczyć do skutku. Nasz region nie może być pomijany przez rząd przy planowaniu inwestycji, a tak niestety się dzieje. Poza przekopem Mierzei Wiślanej, na który zresztą obecne władze nie zapisały wystarczających środków, w naszym regionie nie przewidziano jakichkolwiek centralnych inwestycji.
- Mazury ze swoimi jeziorami to przede wszystkim turystyka. Żeglarstwo, piękne lasy, wędkowanie…
- Kiedyś nasze jeziora słynęły z ryb, dziś ich niestety brakuje, a powodem są rabunkowe odłowy. Chcę więc jednoznacznego zakazu połowów sieciowych we wszystkich akwenach z wyłączeniem tych przeznaczonych do wykorzystania gospodarczego. Trzeba więc dać samorządom uprawnienia, by to one decydowały jakie jezioro można wykorzystywać gospodarczo, a które ma być tego elementu pozbawione. Połowy sieciowe są tym bardziej bez sensu gdyż 70 procent ryb słodkowodnych jakie zjadamy na naszych stołach pochodzi z importu. Ryby z jezior mazurskich są przede wszystkim przeznaczane na mączkę rybną.
Jeśli jednak do tej pory można było łowić ryby sieciami to ktoś z tego żył. Co teraz miałby robić jeśli pani chciałaby zabronić łowienia przemysłowego?
- Jeziora są wynajmowane drogą przetargu konkretnym dzierżawcom. Wystarczy po okresie ważności licencji zmienić warunki wykorzystywania jeziora. Taki model dobrze funkcjonuje choćby na jeziorze Dadaj nieopodal mojego Biskupca. Przed kłusownikami zaś broni tego akwenu społeczna straż, złożona z członków kół wędkarskich. Jestem przekonana, że gdy nasze jeziora znów zaroją się od ryb, na Mazury znów zaczną przez cały rok przyjeżdżać wędkarze. Zakaz połowów sieciowych będzie impulsem rozwoju turystyki.
Gorącym tematem tej kampanii przedwyborczej jest ochrona zdrowia. Jaki pani oraz Wasze środowisko ma pomysł na wyleczenie służby zdrowia?
- Generalnie w służbie po prostu brakuje pieniędzy. Dlatego państwo musi już w 2020 roku zwiększyć budżet do co najmniej 6.8 proc PKB, a nie jak jest w tej chwili – 4, 7 proc. Jak najszybciej należy oddłużyć szpitale powiatowe, które dziś przez brak środków zamykają oddziały. Przez wiele lat miały one trudną, ale jednak stabilną sytuację finansową. Problemy zaczęły się, gdy obecnie rządzący wprowadzili tzw. sieć szpitali. Wiele szpitali, głównie tych mniejszych, zaczęło dostawać mniej pieniędzy niż przed 2015 rokiem. Do tego doszły nierekompensowane podwyżki cen leków, wody, energii, ogrzewania oraz wynagrodzeń, no i zaczął się problem. Obecnie szpitale powiatowe aż 90 proc. budżetów przeznaczają na obsługę, nie leczenie. Dyrektorzy zarządzają nie leczeniem ludzi, ale długiem. Kto na tym traci? Pacjenci. Szpitalom powiatowym grożą upadłości, a wtedy zwiększą się kolejki w dużych szpitalach, bo gdzieś ludzi będzie trzeba leczyć.
Jak to zmienić?
- Trzeba przesunąć 10 miliardów złotych ze składek rentowych do systemu opieki zdrowotnej. W porozumieniu z samorządami należy stopniowo przejmować utrzymanie szpitali od powiatów czy miast do samorządu województwa czy państwa, by wszystkimi szpitalami w regionie zarządzał jeden gospodarz. Dopiero wtedy można wprowadzać sieciowanie szpitali. Nasze województwo mając taką samą liczbę szpitali ogółem jak inne regiony dostaje na nie relatywnie o wiele mniej pieniędzy. Uporządkowanie tej sprawy zajmie dużo czasu, ale jest niezbędne. Kolejną zmianą musi być umocnienie roli lekarza rodzinnego, który powinien rozwiązywać 80 proc. naszych problemów zdrowotnych. Dzisiaj zbyt często pacjenci są odsyłani do szpitali, co generuje koszty.
Jak rozwiązać kwestię braku kadr lekarskich, szczególnie lekarzy specjalistów. Czy się ścigać z Zachodem w wysokościach uposażeń czy też macie, jako partia, inne rozwiązanie tej kwestii?
- Niezbędne jest zwiększenie limitów przyjęć na studia medyczne oraz zwiększenie limitów specjalizacji. Myślę, że to pozwoli na porzucenie myśli o ściganiu się w wysokości wynagrodzeń z bogatym Zachodem. Pewnie w tej kwestii wystarczy jakaś rozsądna podwyżka stawek pozwalająca lekarzowi żyć godnie w Polsce bez wypracowywania jakichś koszmarnych 300 – 400 godzin miesięcznie. Ponadto niezbędne są preferencje dla lekarzy, godzących się pracować w szpitalach powiatowych. Bo tam jest największy dramat kadrowy.
Czy mieści się w Waszym programie dla służby zdrowia ustanowienie jakiejś częściowej odpłatności za leczenie?
- Absolutnie nie. W konstytucji mamy zapis o bezpłatnej ochronie zdrowia i niech tak pozostanie.
W programie Koalicji Polskiej ważne miejsce zajmuje hasło o potrzebie wprowadzenia emerytury … nieopodatkowanej. To byłoby dużo więcej niźli 13 emerytura, którą tak chwalą się obecnie rządzący To jednak oznacza, że ileś tam miliardów złotych nie wpłynie do budżetu z racji na mniejsze podatki. Jak załatać tę dziurę?
- Po zwolnieniu emerytur z podatku, 17 miliardów złotych nie wpłynie do budżetu państwa. To oczywiście odbije się na budżetach samorządowych, które przecież partycypują w podziale podatku dochodowego. Tyle że istnieje coś takiego jak przyzwoitość i sprawiedliwość społeczna. Emeryci wiele lat pracowali dla Polski, płacili podatki, a dziś wielu z nich żyje za mniej niż 1500 złotych na rękę miesięcznie. Nie oszczędzają, bo nie mają z czego, wydają te pieniądze w polskich sklepach płacąc VAT, który jest podstawą polskiego budżetu. Ponadto trzeba likwidować zbędne wydatki. Ot choćby 2 miliarda rocznie idzie na telewizję publiczną. Władze planują też wydanie 170 miliardów na budowę centralnego portu lotniczego. Wedle nas to inwestycja absolutnie chybiona. Około 5 miliardów złotych kosztuje roczne utrzymanie wojsk obrony terytorialnej. Ja jestem przeciwniczką tej formacji. Gdyby jeszcze bardziej przejrzeć wydatki budżetowe to znalazłyby się kolejne oszczędności.
Proponujecie też komasację kompetencji połączoną z likwidacją urzędu wojewody i wzmocnienie urzędów marszałkowskich. Jest to krytykowane przez partię rządzącą, która twierdzi, że to tworzenie Polski „dzielnicowej” ze słabym centrum i silnymi regionami.
- Najlepszym dowodem dla słuszności racji o decentralizacji władzy jest sukces reformy samorządowej z roku 1990. Ludzie wtedy poczuli, że coś zależy od nich, że nie muszą się oglądać na mityczną Warszawę. Mogę takie opinie wygłasza mając za sobą wiele lat pracy w samorządach. Tutaj każda decyzja oceniana jest na bieżąco przez mieszkańców. Jestem w ogóle zwolennikiem przekazywania - wraz z odpowiednimi środkami! - kolejnych kompetencji samorządom, kosztem administracji państwowej.
A co pani sądzi o zmniejszeniu wymiaru podatku dochodowego (PIT) czym szczycą się rządzący?
- Uważam, że zmniejszony powinien być VAT, który w całości trafia do budżetu centralnego. A PIT utrzymany na dotychczasowym poziomie. Chyba, że władze centralne wymyślą jakiś inny sposób rekompensaty samorządom strat wynikłych z powodu zmniejszenia podatku dochodowego.
Czy hasło „żywność od polskiego rolnika” oznacza, że daliście sobie spokój z walką o wyborcę miejskiego? Bo przecież dla większości kupujących nie ma znaczenia skąd jest żywność. Liczy się przede wszystkim cena!
- Kupujący w sklepach spożywczych coraz większą wagę przywiązują do jakości. Dopiero na drugim miejscu jest cena. A dobra jakość wyrobów naszego rolnictwa jest niezaprzeczalna. Polscy rolnicy produkują żywność o wiele bardziej ekologicznie niźli się to dzieje w państwach zachodnich. We wspólnym interesie jest wsparcie polskiego rolnictwa. Przeszkadza w tym rozwoju choćby ustawa ograniczająca obrót ziemią, wprowadzona przez rząd PiS. Drugą barierą jest rosyjskie embargo, na którym nasi rolnicy stracili 3 miliardy euro rocznie. Najwyższy czas oddzielić politykę od gospodarki i pozwolić zarabiać rolnikom. Dziś nie mogą sprzedać w Rosji jednego jabłka, ale rząd kupuje rocznie 17 miliardów ton rosyjskiego węgla między innymi z Donbasu. Należy też systemowo postawić na sprzedaż polskich produktów, wpłynąć na duże sieci handlowe, bo w ciągu ostatnich trzech lat import żywności wzrósł o 300 procent, na czym tracą polscy rolnicy.
W rolnictwie mamy sytuację wręcz sinusoidalną. Raz czegoś brak, raz jest znów jakaś „górka”… nadprodukcji. Czy macie plan jak zabezpieczyć rolnika przed tego rodzaju ryzykami?
- Niezbędne jest powołanie Funduszu Stabilizacji Rolnictwa, żeby by pomagać rolnikom w okresach kryzysowej nadprodukcji i braku produkcji. Dużą pomocą będzie także tworzenie nowych zbiorników retencyjnych, żeby żadna kropla deszczu nie odpłynęła bezproduktywnie do morza. Oba zapisy są w programie PSL.
W swoim programie wnioskujecie nasilenie walki ze smogiem. Co to dokładnie ma oznaczać? Co zaproponujecie konkretnemu Kowalskiemu, żeby przestał on palić w swoim piecu – „kopciuchu”. I skąd na te zmiany miałyby być pieniądze?
- Rocznie 50 tysięcy Polaków umiera z powodu złego powietrza. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska powinien więc finansować wymianę „kopciuchów” w miastach i na wsiach, dopłacając ludziom od 75 do 100 procent kosztów wymiany ogrzewania, w zależności od dochodów. Trzeba też zmienić strategię polityki energetycznej. W ciągu ostatnich czterech lat cofnęliśmy się do początku wieku. W roku 2020 co najmniej 15 procent energii Polska powinna pozyskiwać z odnawialnych źródeł. W 2014 roku było ich 13 procent, dziś zaledwie 11. Za ten regres zapłacą wszyscy Polacy, w cenach prądu, które wzrosną o 40 procent, bo nasz kraj zapłaci 12 miliardów zł kary za brak inwestycji w energetykę odnawialną. A co robi rząd? Inwestuje 8 miliardów złotych w budowę nowej elektrowni węglowej pod Ostrołęką… My mówimy jasno: energetykę węglową powinniśmy zastępować gazem i zieloną energią pozyskiwaną z przyrody: wiatru, wody, powietrza. Tak, by niemal każdy Polak mógł produkować prąd na własne potrzeby i zarabiać na nadwyżkach. Panel fotowoltaiczny można zamontować na każdym budynku, nawet na wieżowcu. Powoli, ewolucyjnie, odeszlibyśmy od węgla w 2050 roku. Jesteśmy jednak przeciwni energetyce jądrowej.
W jaki sposób chcecie dowartościować nauczycieli, jak też chcecie uczynić uczniowskie tornistry lżejszymi. Czy podniesienie nauczycielskich pensji oznacza, że w budżecie państwa są na to pieniądze tylko obecna władza ich nie zauważa? Jak też chcecie zagwarantować pedagogom, że wasze hasło w tym względzie to nie jakaś jednorazowa akcyjność tylko stały system materialnego dowartościowania nauczycieli.
- Edukacja lubi stabilność. Dlatego też nie widzimy szans dla przywrócenia gimnazjów. Chcemy zdecydowanie odchudzić przeładowaną podstawę programową, która zabiera dzieciom dzieciństwo, zmniejszyć też przeładowanie uczniowskich tornistrów. Naszym celem jest też zmniejszenie klas do maksimum 20 uczniów i wprowadzenie codziennych lekcji języka angielskiego od pierwszej klasy. Średnia pensja nauczyciela musi być równa średniej w gospodarce. Trzeba powstrzymać falę odejść z zawodu, z ekonomicznych względów przede wszystkim.
Te plany to kolejne pieniądze. Skąd na takie zmiany chcecie brać pieniądze. Rządzące PiS zaproponowało zmiany w Karcie Nauczyciela i zmniejszenie liczby pedagogów przy pozostawieniu tych samych pieniędzy w oświacie. To miałoby pozwolić na podwyżki.
- To jest jeden ze sposobów. Trzeba jednak w budżecie zagwarantować większą kwotę na oświatę. Bo manipulowanie przy Karcie nie da aż takich środków, których słusznie dopomina się ZNP. Inna rzecz, iż nasze propozycje programowe powinny dalej rozkręcać gospodarkę. W takim przypadku większy będzie także i budżet państwa.
PSL jest obecnie w koalicji wyborczej z ugrupowaniem Pawła Kukiza. Odnoszę jednak wrażenie, że chyba chcecie zniknąć rychło z parlamentu jeśli promujecie ideę JOW. Przecie to prosta droga do faktycznego wprowadzenia systemu dwupartyjnego. Tak jak jest w Anglii czy w USA.
- Jednomandatowe okręgi wyborcze już funkcjonują w wyborach senackich oraz w samorządach niższego szczebla. Ponadto chcemy promować system mieszany, gdzie część parlamentarzystów byłaby wybierana bezpośrednio, a część z list partyjnych.
Taki system funkcjonuje choćby na Litwie. Tamtejsi politycy chcieliby się z tych zasad wycofać twierdząc, że jest to system korupcjogenny.
- Mam nadzieję, że my zrobimy to inaczej. JOW jest szansą dla zwykłego obywatela, który chciałby zaistnieć w polityce bez związków partyjnych. W dodatku obecny system wyborczy jest absolutnie niesprawiedliwy. PiS uzyskało w 2015 roku tylko 37 procent głosów, a „dzięki” ordynacji rządzi samodzielnie. Proponujemy też wybór prokuratora generalnego poprzez ogólnokrajowe wybory bezpośrednie oraz możliwość odwołania posła w trakcie kadencji. Po prostu chcemy przywrócić politykę ludziom.
Zakładając, że wejdziecie jako ugrupowanie do parlamentu to czy macie jakichś faworytów do potencjalnego tworzenia koalicji rządowej?
- Zakładając, że wynik opozycji demokratycznej będzie na tyle satysfakcjonujący, że będziemy mogli tworzyć rząd to oczywiście taka koalicja de facto już jest rozrysowana: KO, my oraz Lewica.
Chciałbym przypomnieć, że w kilku powiatach naszego województwa ludzie PSL rządzą w koalicji z PiS.
- Na poziomie gminy czy powiatu nie wpływaliśmy na wybór koalicjanta. Gdybyśmy chcieli iść z PiS, dziś współrządzilibyśmy w 15 sejmikach wojewódzkich. My mamy dość sporów między największymi partiami. Jesteśmy partią centrową, partią środka i zdrowego rozsądku. Powstaliśmy żeby Polacy mieli wybór między totalną władzą, a totalną opozycją, chcemy spokoju i szacunku. Bez kompromisu nie ma rozwoju. Nie jest sztuką szukać wrogów, ale przyjaciół.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (10)
Dodaj swój komentarz