Referendum dotyczące bezpieczeństwa i sytuacji Polski po wyborach zostało ogłoszone kilka miesięcy przed kampanią wyborczą. Po ujawnieniu pytań na rząd wylała się fala krytyki. Opozycja, przedstawiciele mediów, ale także i zwykli obywatele zarzucali PiS tendencyjność pytań i próbę manipulacji wyborczej.
Według danych z PKW frekwencja w referendum (przy rekordowej, sięgającej 74% frekwencji w wyborach) wyniosła zaledwie 41,1%. Spowodowane to było wieloma odmowami wzięcia udziału w referendum. Oznacza to także, że nie było ono wiążące.
Politycy PiS w mediach głównego nurtu nie dali po sobie odczuwać bólu związanego z "przegraniem" sprawy referendum. Zupełnie inaczej wygląda to w social mediach. Zamieszczony na Twitterze przez posłankę Prawa i Sprawiedliwości Iwonę Arent film to nagranie posta z Facebooka, na którym widzimy czarnoskórego mężczyznę atakującego kobietę w autobusie. Zarówno oryginalny autor posta, jak i parlamentarzystka do nagrania dołączyli pozdrowienia dla "dziuniek" i "blondyn", które "nie wzięły karty referendalnej".
Wpis posłanki Arent nie został ciepło przyjęty przez użytkowników Twittera.
- Nie dość, że Pani poseł wrzuca przemoc na eXtwittera, gdzie nawet dziecko może to obejrzeć, to jeszcze stawia przy tym taką emotkę. Czy tylko jak się z tym dziwnie czuję? - pytał Piotr Bułakowski, dziennikarz radia RMF FM z Olsztyna.
Duża liczba osób pod oryginalnym wpisem posłanki przypomina o sytuacji z początku lipca bieżącego roku. Polskę obiegła wówczas informacja, że syn Iwony Arent został oskarżony o pobicie. Sama polityk, po wycieknięciu nagrania z incydentu do sieci, postanowiła "zawiesić polityczną działalność", którą wznowiła przed kampanią wyborczą.
- Ten opalony to synek? Podobno lubi przyłożyć kobiecie - pisał Morgenstern. Inny użytkownik zapytał po prostu, w jakim referendum karty nie wzięła ofiara przestępstwa, jakiego dopuścić się miał syn posłanki. W morzu odpowiedzi dotyczących sytuacji z połowy roku pojawiły się także pytania odnośnie komentarza bardziej bieżących spraw, np. zamordowania 5-latka w Poznaniu przez 71-letniego mężczyznę, do którego doszło kilka dni wcześniej.
Komentarze (97)
Dodaj swój komentarz