Doniesienia o opłatach za parkowanie pod dyskontami sieci Lidl do tej pory pochodziły z Wrocławia, Poznania czy Redy. Tam klienci, którzy nie zauważyli tablicy informującej o konieczności pobrania bileciku ze sklepowego ''parkomatu'' i nie uiścili opłaty za postój musieli liczyć się z karą.
Sieć tłumaczy, że wprowadzenie opłat za parkowanie nie uderza w klientów, gdyż pierwsza godzina jest darmowa, a tyle wystarczy by zrobić zakupy w dyskoncie. Opłaty zaś wprowadzono po to, by parkingów nie zastawiali ci, którzy ze sklepowego terenu urządzili sobie codzienny, darmowy parking.
Jak się okazuje, to rozwiązanie wprowadzono także w Olsztynie, o czym przekonała się nasza czytelniczka, która za parkowanie pod Lidlem przy ulicy Bałtyckiej dostała mandat, mimo że była klientką sklepu. Nie miała jednak z kim sprawy wyjaśnić, gdyż kontroler, który wypisał ''mandat'' - zaraz potem opuścił teren parkingu.
Jak udało nam się dowiedzieć, olsztyński sklep wprowadził opłaty za postój na swoim terenie, gdyż regularnie parking blokowali długoterminowo inni kierowcy.
Parking w Olsztynie obsługuje, podobnie jak w innym sklepach tej sieci w Polsce, firma City Parking Group. To kontroler tej firmy odpowiada za wystawianie zawiadomienia o tak zwanej opłacie dodatkowej.
- W Olsztynie pierwsza godzina parkowania jest bezpłatna. Kolejna kosztuje 2 złote, a każda kolejna już 10 złotych. Kiedy kontroler stwierdzi brak biletu za szybą ma obowiązek wystawić powiadomienie o opłacie dodatkowej - słyszymy od pracownika infolinii sieci City Parking Group.
Problem jednak w tym, że bat na blokujących sklepowy parking uderzył rykoszetem w stałych klientów dyskontu, którzy nie zauważyli tablicy informującej o konieczności uiszczenia opłaty za parkowanie.
- Moja noga tam więcej nie postanie. Dostałam mandat, mimo że robiłam u nich zakupy. I nawet nie ma z kim tej sprawy wyjaśnić, bo parking obsługuje zewnętrza firma, a pan kontroler wlepił mandat i odjechał - mówi nasza zdenerwowana czytelniczka.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz