Dwa samoloty gaśnicze, należące do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, zostały oddelegowane do pomocy przy gaszeniu pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.
- Najpierw użyto samolotów RDLP w Białymstoku, ale białostoccy leśnicy poprosili nas o wsparcie i nasze samoloty są także używane do gaszenia pożaru. Problemem jest to, że do niektórych miejsc w żaden sposób nie da się dojechać, więc gaszenie z powietrza jest jedyną metodą walki z żywiołem - powiedział w rozmowie z nami Adam Pietrzak, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.
Pierwsze zarzewia ognia (najprawdopodobniej z podpalenia traw) pojawiły się już 19 kwietnia około południa w okolicach Kopytkowa pod Augustowem. Pożary suchych traw na terenie parku ugasili jednak dość szybko strażacy z Grajewa. Pożar swoim zasięgiem obejmował powierzchnię około 3 hektarów. Akcję gaśniczą bardzo utrudniały warunki terenowe – grząski i podmokły teren. Strażacy musieli więc przemierzać po kilka kilometrów pieszo, by dojść do źródła ognia. Wody do gaszenia można więc było używać tylko z lokalnych strumyczków. Strażacy gasili więc przede wszystkim przy użyciu tłumic i łopat. Na bagnach wykorzystywano też pompy pływające, z których zaopatrywano przyrządy gaśnicze.
Ogień przerzucił się także na torfowiska w basenie południowym pomiędzy groblą na Biały Grąd oraz rowem Klimasówka. Spłonęło 1,4 tys ha na styku trzech powiatów: augustowskiego, monieckiego i sokólskiego. W sumie w akcji gaśniczej brali udział strażacy z Grajewa oraz Moniek – tak profesjonalni jak i ochotnicy.
Ogień ugaszono we wtorek rano. Niestety, jak się okazało, nieskutecznie. Rychło pożar znów zaczął się rozprzestrzeniać. Zapłonęły nieużytki, zarośla wierzbowe i trzcinowiska, do których nie ma dróg dojazdowych. Strażacy musieli też pokonać promem Biebrzę, w miejscu, gdzie nie ma mostu. Akcję gaśniczą utrudnia zmieniający się, silny wiatr, który rozdmuchuje ogień. Do gaszenia więc włączono kolejne zastępy strażaków ochotników. W zlokalizowaniu kolejnych źródeł ognia pomagały drony komendy wojewódzkiej PSP, 1 Podlaskiej Brygady Wojsk Terytorialnych oraz Lasów Państwowych. Przyleciały też kolejne samoloty Dromader, z których każdy zabiera 1800 litrów wody. Niestety pożar nadal się rozprzestrzenia. Prócz zagrożenia siedzib ludzkich, ogień powoduje gigantyczne straty w biebrzańskiej przyrodzie.
O samej akcji opowiedział nam także jeden z szefów biorącej udział w akcji gaśniczej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej – imię i nazwisko do wiadomości redakcji:
- Jak do tej pory spłonęło około 10 tysięcy hektarów lasów i łąk. Tylko dzięki naszym wysiłkom nie spłonęła wieś Wólka Piaseczna. Łuna ognia zaś widoczna była na 15 km. Najgorsze są pożary trzcin. Bo tam jest tak wysoka temperatura, iż podejść do ognia nie sposób. Trzeba poczekać, aż część obszaru się wypali i dopiero wtedy można zaczynać realną akcję gaśniczą. Podczas gaszenia musimy sami uważać by nie zostać okrążeni przez ogień. Ogrom pożaru dowodzi fakt, iż ogień przedostał się przez trzy lokalne rzeki. W tym i dość szeroką w tym miejscu Biebrzę. Nie wiemy też czy nadal będą nam pomagały, w takim zakresie jak do tej pory, samoloty. Dyrektor Parku Narodowego miałby bowiem być obciążany kosztami kolejnych zrzutów wody – 10 tysięcy złotych za każdą taką akcję. Oby więc służby między sobą się dogadały bo bez samolotów trudno będzie ten pożar ugasić. Sam ogień to najprawdopodobniej skutek podpalenia. Prócz bezmyślnych działań zwykłych piromanów, w tym rejonie rozwija się cyniczny zwyczaj wypalania łąk, bo nowa trawa, wyrosła na pogorzelisku, jest łatwiejsza potem do sprzedania jako wysokiej wartości siano.
Tak wielki pożar kompleksów leśnych budzi obawy także w naszym regionie. Wszak Warmińsko Mazurskie to jedna z bardziej zalesionych części Polski. Poprosiliśmy o kilka opinii w tej sprawie, cytowanego już wyżej, Adama Pietrzaka z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Czy lasom w województwie warmińsko-mazurskim może grozić podobny scenariusz jak ten teraz rozwijający się w Biebrzańskim Parku Narodowym?
- RDLP w Olsztynie jest dobrze zabezpieczona przed pożarami, na co wydaje ok. 7 mln zł rocznie. W tym roku dyżur przeciwpożarowy trwa już od połowy marca. Od tego czasu czynne są punkty alarmowo-dyspozycyjne w nadleśnictwach, 2 razy na dobę zbierane są parametry dotyczące tak istotnych elementów jak wilgotność ściółki, temperatura powietrza. Czynne są nasze dostrzegalnie, czyli specjalne wieże, na których zainstalowane są kamery – wyjaśnił Adam Pietrzak. - Widok z nich obejmuje w zasadzie cały zasięg lasów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie. Do tego dochodzi leśna baza lotnicza w Szymanach, gdzie stacjonują dwa samoloty gaśnicze typu Dromader (oddelegowane do akcji gaszenia Biebrzańskiego Parku Narodowego) oraz samolot lekki, patrolowy. Jednak leśnicy muszą zachowywać czujność, bowiem kwiecień to miesiąc, w którym dochodzi do 40 proc. pożarów w polskich lasach w ciągu roku.
I dodaje: - Ten kwiecień jest wyjątkowo suchy, bo zima była w zasadzie bezśnieżna. Na terenie RDLP w Olsztynie od początku roku, głównie od marca, odnotowaliśmy 25 pożarów. Wszystkie były małe, bo system przeciwpożarowy zadziałał.
Obecnie na mapie zagrożenia pożarowego, lasy w województwie warmińsko-mazurskim oznaczone są kolorem żółtym, czyli występuje średnie zagrożenie. Jednakże w trakcie suszy sytuacja może zmienić się z godziny na godzinę.
– Jest bardzo sucho. W niektórych nadleśnictwach o godz. 13 zagrożenie jest najwyższe. Jeżeli wilgotność ściółki o 9 rano przez 5 dni z rzędu jest niższa niż 10 proc., to nadleśniczy z danego nadleśnictwa ma obowiązek zamknięcia lasu. My takiej sytuacji jeszcze nie mieliśmy w tym roku, natomiast niewykluczone, że może do tego dojść – przyznał Pietrzak.
Ograniczeń na chwilę obecną nie ma, jednakże leśnicy apelują, żeby zachowywać się w lasach odpowiedzialnie. To znaczy, że w lesie, ani w odległości 2 metry od kompleksu drzew, nie wolno używać otwartego ognia. Nie wolno wjeżdżać samochodami.
– Do pożaru dochodzi często w wyniku wjechania do lasu samochodem czy motocyklem. Stąd są te wszystkie obostrzenia. Aż 90 proc. pożarów jest wywoływanych przez ludzi – są to działania celowe bądź niecelowe. Wiosną do wielu pożarów dochodzi w związku z wypalaniem łąk – kończy rzecznik olsztyńskiej RDLP.
kzs, kac
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz