Na temat Stomilu wciąż wiele się mówi i dużo pisze. Sprawa ratunku dla zadłużonego na 4 mln złotych klubu ze stolicy Warmii i Mazur to temat poruszany tak przez lokalne jak i ogólnopolskie media. Jak twierdzi prezydent Olsztyna, przy okazji pojawia się wiele przekłamań i... bredni. Dlatego postanowił on zabrać głos, wyjaśniając pewne kwestie związane z zaangażowaniem miasta w ratowanie klubu, ale nie tylko.
Jak twierdzi Piotr Grzymowicz, nie można mówić, że miasto nie chce ratować Stomilu Olsztyn, bo jeśli chodzi o pieniądze na funkcjonowanie klubu to właśnie władze samorządowe, przez ostatnie lata, były najlepszym przyjacielem Stomilu.
- Szanuję wszystkich, którzy dołożyli choćby złotówkę do utrzymania „Stomilu”, ale to miasto ratowało ten klub w najtrudniejszych sytuacjach – i robi to nadal. Kiedy ponad trzy lata temu tworzona była spółka akcyjna „Stomil”, to też ratowało z taką intencją, że należy pomóc, czyli dać przysłowiową wędkę! Nie wątpię w to, że Olsztyn powinien mieć silną drużynę piłkarską i wspierać ją sponsoringowo, ale powinna to być spółka z większościowym, albo i całkowitym kapitałem prywatnym. To jest normalność! Ten tok myślenia nie odnosi się tylko do „Stomilu”, gdyż zaręczam, że takie przekonanie podziela większość włodarzy miast historycznie zaangażowanych w piłkarski biznes. Powiem więcej: tak samo sądzą wszyscy inwestorzy, z którymi się spotykałem. A już do pasji doprowadza stwierdzenie, że skoro miasto zostało właścicielem spółki, to powinno ją utrzymywać, także wówczas, gdy jest nierentowna. Czyli: rzuciłeś tonącemu koło ratunkowe, to teraz płać za jego leczenie – pisze na swoim fanpage'u na Facebooku prezydent Olsztyna.
Prezydent tłumaczy również, że jeśli chodzi o rozmowy z potencjalnymi inwestorami, to wciąż są one błędnie opisywane.
- Nie wiem do końca kto, ale ktoś z pewnością w złej intencji wprowadzał w błąd opinię publiczną, że oto u drzwi miasta stoją inwestorzy z ofertami (czytaj: walizkami pieniędzy) i tylko Grzymowicz z samorządem nie chcą tej oferty przyjąć i tych pieniędzy wziąć. Prawdopodobnie dlatego, że – i tu pojawiały się różne domniemania – Grzymowicz nie lubi piłki nożnej, „Stomilu”, kibiców, bo ogólnie jest złym człowiekiem... Prawda jest taka, że chociaż w spotkaniach uczestniczyło czterech inwestorów, pojawiła się tylko jedna pisemna oferta (sic!), a rozmowy tylko dookreślały tzw. warunki brzegowe, pozwalające na ewentualne zaangażowanie się inwestora – wyjaśnia.
Prezydent odnosi się również do rezygnacji prezesa Stomilu, Macieja Radkiewicza. Ten oświadczył w mediach, że odchodzi, po tym jak doszło do rzekomego zerwania rozmów na linii miasto - potencjalny inwestor Michał Brański.
- Kuriozalną sytuacją była medialna rezygnacja prezesa z dalszego zarządzania spółką. Medialna, bo niepoparta żadnym formalnym dokumentem i bez kontaktu z właścicielem – pisze prezydent.
Dodaje przy tym, że fiaska rozmów z Brańskim nie było.
- Nie było też żadnego „fiaska rozmów” z panami Michałem Brańskim i Arkadiuszem Regiecem, tudzież ich spotkania z zawodnikami, co wiem to od samych piłkarzy. Przeciwnie, rozstaliśmy się przekonani o potrzebie kontynuacji rozmów. Jak tylko informacja o rezygnacji prezesa Radkiewicza ujrzała światło dzienne, to panowie inwestorzy skontaktowali się ze mną, próbując dociec, o co chodzi – za co jestem im bardzo wdzięczny. Jak zapewniali, podczas spotkania z prezesem takich informacji nie przekazywali! Po wielokrotnych spotkaniach i szczerych rozmowach z nimi wierzę, że mówili prawdę – wyjaśnia prezydent Grzymowicz.
W swoim wpisie informuje, że rozmowy z Michałem Brańskim, który póki co udzielił klubowi pożyczki w wysokości 300 tysięcy złotych na wstępne uregulowanie najpilniejszych zobowiązań spółki wobec piłkarzy, kadry trenerskiej oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego, wciąż trwają, a perspektywa, którą ten rysuje, jest pociągająca, ale i kosztowna.
- Fakt, że pan Michał „nie gra”, stawiając sprawy jasno i uczciwie, przesądził, iż dalej rozmawiamy i mam nadzieję, że doprowadzimy sprawę do szczęśliwego końca. Przy okazji bardzo dziękuję panu Arkadiuszowi Regiecowi, bo to jego determinacja pozwoliła na obecność pana Michała i na wypracowanie formuły dobrego początku współpracy – pisze prezydent Olsztyna.
Piotr Grzymowicz o samej ofercie Brańskiego mówi jednak niewiele.
- Żeby uczciwie spojrzeć na ofertę, trzeba ją określić również w stosunku do zobowiązań miasta, a te są niemałe. To oddłużenie spółki (ponad 4 mln zł) i coroczny „wkład” w wysokości 2 mln zł przez trzy lata. Dodam, że pożyczkę, której udzielił pan Michał Brański, również w pewnym sensie poręcza miasto – cesją na dotację w ramach konkursu na sponsoring – dodaje prezydent stolicy Warmii i Mazur.
Komentarze (48)
Dodaj swój komentarz