Jak wyjaśnił nam prokurator Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, trwają czynności śledcze. Jak na razie trudno mówić o wynikach śledztwa.
– 13 czerwca policja wszczęła dochodzenie w sprawie znęcania się nad szopem. W sprawie przesłuchano właścicielkę, a także przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia. Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe – dodał Krzysztof Stodolny.
Skontaktowaliśmy się także z Moniką Bem, opiekunką szopa Edwarda. W rozmowie z nami przyznała, że oprócz niej przesłuchani zostali także ludzie, którzy zamknęli szopa w miejscu, z którego nie mógł wyjść.
– Prokuratura każe jeszcze zbadać sprawę wykonywanych przez nich telefonów oraz tego dlaczego żadne służby nie zareagowały – powiedziała Olsztyn.com.pl Monika Bem.
Dodała także, że całkiem możliwe jest że niedługo znany będzie wynik sekcji zwłok.
Przypomnijmy, że do śmierci Edwarda doszło w sobotę (8 czerwca) w gminie Stawiguda. Szop oddalił się od domku właścicielki i wszedł na inną posesję, gdzie spędzali czas turyści z parą dzieci i psem. Zwierzę ich zaniepokoiło. Myśleli, że może być wściekłe, dlatego zaalarmowali dyżurnego dzwoniąc pod numer 112. Z relacji Moniki Bem wynika, że ludzie mieli wsadzić szopa do plastikowej beczki i zamknąć wieko, tak, że biedny Edward się udusił. Policjanci przyjechali po kilku godzinach.
Z kolei z relacji policji wynika, że w momencie, kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, zwierzę znajdowało się w dziurze w ziemi przykryte drewnianą paletą, mając dostęp do świeżego powietrza. Tym samym funkcjonariusze nie stwierdzili, aby szop stwarzał bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia znajdujących się tam osób.
Szop pracz jest co prawda zwierzęciem dzikim, ale można trzymać go w domu.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz