Organizowany przez Porozumienie Rolników Warmii i Mazur protest miał na celu przedstawienie postulatów środowiska, którego przedstawiciele ucierpieli w wyniku sprzedaży żywności z Ukrainy, która w Polsce miała być tylko w tranzycie.
Zgromadzonym rolnikom przewodniczył przewodniczący Porozumienia Rolników Warmii i Mazur, członek zarządu Warmińsko-Mazurskiego Związku Hodowców Bydła Mlecznego, Wojciech Jończyk.
- Przyczyn jest wiele, między innymi import również się bardzo mocno do tego przyczynił. Czyniąc zasiewy w ubiegły roku pod tegoroczne zbiory wykładaliśmy pieniądze z góry, czyli musieliśmy dużo zainwestować, a nie odzyskaliśmy jeszcze nakładów z poprzedniego roku, gdzie wszyscy wiemy, jak horrendalnie wysokie były ceny nawozów i środków produkcji - wyjaśniał.
Rolnicy z warmińsko-mazurskiego przyszli pod urząd wojewódzki z postulatami skierowanymi do rządu. Wśród nich znajduje się m.in. przywrócenie ceł oraz wprowadzenia kaucji na tranzyt i na artykuły rolno-spożywcze z Ukrainy do poziomu równowagi cenowej z cenami na rynku polskim, wprowadzenia "tarczy dla branży rolno-spożywczej" w postaci pomocy finansowej, zdjęcia z polskiego rynku nadmiaru zbóż i rzepaku poprzez eksport oraz rozwój infrastruktury transportowej, magazynowej i przeładunkowej.
Nie był to jedyny dokument skierowany do państwowych władz. Porozumienie Rolników Warmii i Mazur wystosowało także petycję do premiera Mateusza Morawieckiego, którą przekazać miał wojewoda Artur Chojecki. Pojawiają się w niej żądania dotyczące kaucji na artykuły rolno-spożywcze z Ukrainy, uruchomieniu pomocy finansowej dla polskich producentów rolnych czy zabezpieczenia dostaw prądu w przypadku kryzysu energetycznego.
- Wysokie koszty energii również wpływają na problemy, szczególnie w gospodarstwach które zużywają jej bardzo dużo, jak te zajmujące się produkcją mleka - tłumaczył dalej Jończyk. - Nie da się przeprogramować krowy żeby dawała chłodne mleko - ono jest w temperaturze 39 stopni, to wynika z fizjologii. Żeby schłodzić je do tych 4 stopni potrzeba dużo energii.
O tym, że zboże czy rzepak jest początkiem problemów, mówił Marek Kuźniewski z Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej.
- Nie tylko zboże, ale wszelkie produkty rolno spożywcze napływają i sytuacja się robi trudna za równo na rynku zboża, ale i mleka, drobiu, za chwile będziemy mieli owoce miękkie, rzepak, słonecznik, także obawiamy się, że zbliżają się żniwa, a rolnicy nie będą mogli sprzedać swojego zboża, a magazyny są pełne.
Zapytany o nowego ministra rolnictwa Kuźniewski odpowiedział: "Zobaczymy".
- My tutaj jesteśmy jako pewien rodzaj wsparcia dla ministra. Te działania trzeba było dużo wcześniej podjąć, próbować w jakiś sposób łagodzić te sytuację.
Protestujący rolnicy zaznaczali, że nie są przeciwni pomocy Ukrainie. Priorytetem są jednak teraz dla nich własne gospodarstwa i ich niepewny los.
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie wychodzę na plus - mówił jeden z rolników. - Muszę sobie jednak zrobić zapas, bo wiem, że za chwilę będzie minus. I ten minus z czegoś będzie trzeba pokryć. Jeszcze dwa lata temu taki "dołek" można było łatać kredytem, gdy były odsetki 3-4 procent. Teraz są kilka razy wyższe, biorąc kredyt położę swoje gospodarstwo.
Wojewoda warmińsko-mazurski, Artur Chojecki przemawiał do zgromadzonych pod urzędem rolników
Komentarze (39)
Dodaj swój komentarz