Pani Maria, mieszkanka ulicy Reymonta na Zatorzu, wychowuje małe dziecko. Chodzi więc z wózkiem po zakupy a kiedy udaje się do miasta, także korzysta ze spaceru. Ostatnio jednak te wyjścia z domu nabierają charakteru prawdziwych wypraw.
— Ciężko przedrzeć się przez nieodśnieżony od paru dni chodnik — narzeka olsztynianka. — Niektóre odcinki są oczyszczone, ale nie jest ich zbyt dużo. A tak to przedzierasz się przez takie podmarznięte "górki" i trzeba ostrożnie, bo jeszcze nogę skręcisz. A spróbuj przejechać przez to wózkiem z dzieciakiem.
Nie wnikajmy już, które odcinki chodnika powinni oczyścić ze śniegu prywatni właściciele - wspólnoty, dozorcy itp. a które miejskie służby. Trudno byłoby przecież poświęcać czas na takie ustalenia. Zresztą gdzie niegdzie widać, że spadły ostatniej nocy śnieg przykrył tylko cieniutką warstwą uprzątnięty już wcześniej chodnik i tam można przejść w miarę spokojnie. Jednak tam, gdzie tego odśnieżenia wcześniej nie było, człowiek przedziera się przez zwały śnieżnego błota. Czy tak już pozostanie do wiosny?
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz