Koronawirus sprawił, że szkoły już od marca musiały zorganizować uczniom nauczanie zdalne. Jednak cyfrowa rewolucja okazała się nie dla każdego. Z badania „Dyrektorzy do zadań specjalnych – edukacja zdalna w czasach izolacji" przeprowadzonego przez Instytut Spraw Publicznych wynika, że w co dziesiątej szkole wiejskiej zdalnych lekcji nie było, bo 80 proc. uczniów nie miało dostępu do sprzętu. Cały program zrealizowało na odległość jedynie 6 proc. szkół w Polsce, co piąta szkoła przerobiła zaledwie połowę materiału.
W związku z tym posłanka z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, Urszula Pasławska zwróciła się do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zorganizowanie zajęć wyrównawczych do osób, które mają zaległości.
- Za miesiąc rozpoczyna się nowy rok szkolny. Wielu uczniów i ich rodziców obawia się, że nie poradzą sobie sami z zaległościami powstałymi w czasie kształcenia na odległość. W imieniu rodziców, którzy poprosili mnie o pomoc, zwróciłam się do MEN z wnioskiem o zorganizowanie zajęć wyrównawczych i przekazanie pieniędzy na ten cel – wyjaśnia posłanka na Sejm.
Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej odpisał, że za organizację zadań odpowiadali dyrektorzy szkół, którzy przy współpracy z nauczycielami ustalali zakres treści nauczania w poszczególnych klasach.
Jednocześnie szkoły miały możliwość indywidualnego decydowania o ewentualnych zmianach zakresu treści nauczania do zrealizowania w poszczególnych oddziałach klas i dostosowania tego zakresu do stanu realizacji programu nauczania/podstawy programowej w tych oddziałach. Zatem, jeżeli była taka potrzeba, rozporządzenie dawało dyrektorowi szkoły prawo zdecydowania (wspólnie z nauczycielami) o modyfikacji szkolnego zestawu programów nauczania, w tym np. dokonania w programie/programach nauczania realizowanych przez nauczycieli przesunięć pewnych treści do klasy programowo wyższej, między-przedmiotowego łączenia treści nauczania, czy też innych modyfikacji zaproponowanych przez nauczycieli wynikających ze specyfiki nauczania na odległość.
- czytamy w odpowiedzi na interpelację.
- Z pisma wynika, że MEN nie zauważa powagi problemu, a odpowiedzialnością za proces nauki zdalnej obarcza dyrektorów szkół. Odpowiedzi na konkretne pytanie w sprawie zajęć wyrównawczych nie dostałam, nie dowiedziałam się, ilu uczniów nie otrzymało promocji do następnej klasy. Ministerstwo musi ten problem rozwiązać, jeśli faktycznie dba o równe szanse w edukacji. Do rozpoczęcia roku szkolnego czasu zostało niewiele, dlatego powinno się pospieszyć – podsumowuje Urszula Pasławska.
Resort edukacji przy współpracy z Głównym Inspektoratem Sanitarnym pracuje nad stworzeniem przepisów, które mają zapewnić bezpieczeństwo uczniom i nauczycielom. Wstępnie wiadomo, że decyzja, czy uczniowie powrócą do placówek we wrześniu ma zapaść w połowie sierpnia.
Radio RMF FM dotarło do informacji, z których wynika, że po powrocie do placówek nie będzie obowiązku noszenia maseczek i rękawiczek przez uczniów w czasie lekcji. Maseczki będą potrzebne w momencie, gdy będzie gromadziła się większa liczba uczniów, na przykład podczas apeli.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz