Trudności komunikacyjne związane z niedawną budową linii tramwajowej, obecnymi przebudowami dróg w ramach projektu ''ekomobilności'' oraz planowaną rozbudową torowiska tramwajowego to nie tylko wystawianie na sporą próbę cierpliwości olsztynian. Nie chodzi już bowiem tylko o czas, który codziennie tracimy w korkach wracając z pracy, czy szkoły. Ten zmarnowany czas i uciążliwości związane z realizacjami inwestycji i tymczasowymi zmianami w organizacji ruchu to również pieniądze za spóźnione dostawy, czy niewykonane na czas usługi.
Kilka lat temu, przy rozpoczęciu budowy linii tramwajowej, czy przebudowie ulicy Artyleryjskiej, radny Krzysztof Kacprzycki alarmował, że przy planowaniu miejskich inwestycji brakuje rzetelnego określenia utrudnień jakie będą w trakcie samej realizacji jak i po jej zrealizowaniu.
W tej sprawie radny pisał wtedy do prezydenta Piotra Grzymowicza.
- Podczas omawiania inwestycji przedstawiciele władz miasta, firm konsultingowych kładą nacisk wyłącznie na korzyści płynące z realizacji inwestycji nie odnosząc się do utrudnień jakie będą w trakcie samej realizacji jak i po jej zrealizowaniu. Nie omawia się kosztów jakie w związku z zaistnieniem efektu finalnego będą musieli ponosić zarówno mieszkańcy jak i sama gmina, nie pada pytanie jaki potencjał utracimy? Brakuje rzetelnego określenia bilansu zysków i strat nie tylko w ujęciu danej społeczności, na której terenie będzie realizowana inwestycja, utraconego standardu życia ale również nie określa się tych elementów przeciw dla całej społeczności naszego miasta. Zwracam się zatem do Pana Prezydenta z prośbą o podniesienie standardy planowania i realizowania inwestycji na terenie naszego miasta, o ujawnianie w procesie przygotowawczym oraz konsultacji rzetelnych kosztów społecznych. Nieokreślanie tych kosztów buduje niepotrzebne napięcia społeczne, doprowadza częstokroć do rozwlekania w czasie inwestycji – a kosztem dla mieszkańców jest nie tylko stracony czas, ale również wymierne koszty jakie są ponoszone choćby na paliwo w korkach - pisał wtedy radny Kacprzycki.
Wydaje się, że mimo upływu lat problem wciąż pozostaje nierozwiązany. Wciąż wydaje się, że koszty społeczne nie są wliczane w bilans realizowanych inwestycji, a traktowane są raczej jako przejściowa uciążliwość, która zostanie mieszkańcom wynagrodzona.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz