Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 11 listopada ubiegłego roku, około godz. 23, w rejonie skrzyżowania ulic Barczewskiego i Jagiellończyka. Z ustaleń policji wynika, że kierujący osobowym audi na łuku drogi stracił panowanie nad autem, zjechał na pobocze i uderzył w przydrożne drzewo. Kierowca wraz z pasażerem, na chwilę przed przyjazdem służb ratunkowych, oddalili się z miejsca zdarzenia. W aucie pozostał jeszcze jeden pasażer – 28-letni mężczyzna, który trafił do szpitala.
Za kierownicą samochodu miał siedzieć Rafał W. Okazało się, że to strażak. W ich środowisku zawrzało. Funkcjonariusze mówili między sobą, że ich kolega nie jest godny zaufania, bo pozostawił poszkodowanego bez pomocy. Pojawiły się też przypuszczenia, że kierowca był nietrzeźwy.
Ostatecznie strażak usłyszał dwa zarzuty: niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze, co doprowadziło do zagrożenia w ruchu drogowym oraz że oddalił się z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy poszkodowanemu pasażerowi.
Do pierwszego zarzutu 29-latek się przyznał, do drugiego nie. Sąd przesłuchał świadków. Część z nich wskazała, że Rafał W. tego dnia pił alkohol z kolegami, a później wsiadł za kierownicę auta. Przyznali też, że jechał samochodem zdecydowanie za szybko. Inni z kolei zasłaniali się tym, że nie pamiętają już całego zajścia. Jednak 29-latek utrzymywał, że nie pił wtedy alkoholu i próbował pomóc poszkodowanemu koledze, wyciągając go z pojazdu.
W piątek przed Sądem Rejonowym w Olsztynie zapadł wyrok w sprawie. Sąd uznał Rafała W. za winnego i skazał na karę 5 tys. zł grzywny, orzekł zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat, obciążył obwinionego zryczałtowanymi wydatkami postępowania karnego w kwocie 120 zł, opłatą w kwocie 500 zł oraz kosztami wydania opinii przez biegłych.
W uzasadnieniu sędzia przyznał, że sprawa ta "to przykład nieudolności służb", bo sprawca nie został zatrzymany bezpośrednio po zdarzeniu, a dopiero w rodzinnym domu... dwa dni później. W opinii Sądu bezspornym jest fakt, że 29-latek pił feralnego dnia alkohol z kolegami, a następnie wsiadł za kierownicę auta. Zdaniem sędziego, Rafał W. próbował wyciągnąć z pojazdu poszkodowanego tylko po to, aby nie był on obecny na miejscu zdarzenia, a jego działanie nie było ukierunkowane na to, żeby udzielić mu pomocy, lecz na to, by uniknąć konsekwencji swojego nieodpowiedzialnego zachowania.
Sąd zaznaczył, że obwiniony jest zawodowym strażakiem, a wykazał się skrajnie nieodpowiedzialnym zachowaniem. Następnie dodał, że usprawiedliwieniem nie może być młody wiek czy szok, a strażakiem kierowała wyłącznie obawa „o cztery litery”.
Wyrok nie jest prawomocny. Obwiniony w ciągu 7 dni może wystąpić o pisemne uzasadnienie wyroku, a następnie w ciągu kolejnych 7 dni od jego otrzymania, może złożyć apelację.
Rafał W. nie chciał komentować sprawy.
Czytaj również:
Kierowca audi uderzył w drzewo na ulicy Jagiellończyka w Olsztynie [ZDJĘCIA, WIDEO]
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz