Olsztyński kierowca odparł atak Czecha Alesa Fucika w Volkswagenie Polo i zapisał na swoje konto komplet punktów w obu klasyfikacjach. Forma kierowcy z Czech rosła z wyścigu na wyścig dlatego licznie zgromadzeni kibice motorsportu obejrzeli w Słomczynie bardzo zacięty finał klasyfikacji supercars. Staniszewski wyprzedził Fucika o niewiele ponad sekundę. Trzeci na mecie Łukasz Tyszkiewicz w Fordzie Fiesta stracił do Staniszewskiego ponad 15 sekund.
- Wygraliśmy wszystkie cztery biegi kwalifikacyjne i wielki finał choć łatwo nie było. Zdobyłem komplet dwudziestu czterech małych punktów i prowadzę w obu interesujących mnie klasyfikacjach - powiedział Zbigniew Staniszewski.
I dodał: - Pierwszego dnia szło dobrze, wygrywałem ze znaczną przewagą. Znam tor w Słomczynie jak własną kieszeń, w końcu ścigałem się tutaj dwa lata temu z Kubą Przygońskim, a w ubiegłym sezonie gościliśmy w Słomczynie trzy razy. Jednak najgroźniejszy konkurent czyli Czech Fucik, który zapowiedział udział w całym cyklu mistrzostw Europy nie składał broni. Po pierwszym dniu, kiedy to uczył się toru, podszedł do niedzielnych wyścigów z odrobionymi lekcjami i stoczyliśmy z nim bardzo zacięty bój w czwartej kwalifikacji. Było ciężko, w jednym miejscu doszło nawet do kontaktu i przepychaliśmy się na torze. Przed wielkim finałem stałem na starcie z niepewnością. Miałem uzasadnione przeczucie. Fucik przez trzy okrążenia jechał dziesięć metrów za mną, ale koniec końców moja przewaga zaczęła rosnąć i wygraliśmy dosłownie o trzydzieści metrów. Nie było łatwo, ale zgarnęliśmy maxa. Cały zespół jest bardzo zadowolony, ja też. Samochód nie ucierpiał, jest w doskonałym stanie przed kolejnymi zawodami.
Przed zawodnikiem trzy tygodnie przerwy, aby następnie wyruszyć w maju do Austrii na tor w Greinbach. Tam Staniszewski powalcz o kolejne punkty w klasyfikacji Europy centralnej.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz