Data dodania: 2007-08-13 22:11
Ratusz obiecuje: oddamy za zniszczone auta
Kierowcy, którzy uszkodzili samochody na dziurawych miejskich ulicach, nie będą już musieli miesiącami walczyć z ubezpieczycielami o odszkodowanie.
Pieniądze ma wypłacać ratusz
Józef Pokora we wrześniu 2006 roku jechał swoim samochodem al. Wojska Polskiego. Trwał tam właśnie remont ulicznych studzienek. Olsztynianin najechał na pokrywę, która została źle ułożona. Samochód zarył w asfalt i urwał miskę olejową. Naprawa kosztowała Pokorę 1,4 tys. zł. Złożył więc do Miejskiego Zarządu Dróg Mostów i Zieleni wniosek o odszkodowanie. Minął już prawie rok, a mężczyzna do dziś nie dostał zwrotu pieniędzy za remont.
W czerwcu poskarżył się radnym z komisji rewizyjnej. Dopiero wtedy okazało się, dlaczego nie dostał odszkodowania. Choć Zarząd Dróg jest ubezpieczony, prace na al. Wojska Polskiego prowadziła firma, która nie miała wykupionej polisy ubezpieczeniowej. - Chcieliśmy więc, by to miasto wypłaciło panu Pokorze pieniądze, a później dochodziło roszczeń od firmy ubezpieczeniowej. Nasz wniosek przepadł jednak na sesji rady miasta - mówi Henryk Baczewski, przewodniczący komisji rewizyjnej.
Inną przygodę miał Arkadiusz Golmontowicz z Olsztyna. W kwietniu 2007 roku jechał remontowaną ul. 1 Maja. - Byłem tuż za autobusem MPK. Na wysokości kina Kopernik na jezdni leżał głaz. Autobus go ominął, ja już nie zdążyłem. Uszkodziłem tłumik - wspomina.
Kierowca nie zatrzymał się od razu, przejechał jeszcze kilkadziesiąt metrów. Gdy obejrzał uszkodzenia w samochodzie, wrócił na ul. 1 Maja, ale głazu już nie było. - Poszedłem do majstra, która kierował przebudową ul. 1 Maja. Powiedział mi wprost, że pieniędzy nie dostanę, bo nie udowodnię, że kamień tu leżał - mówi Golmontowicz. Z odszkodowania zrezygnował.
Wszystkie miejskie drogi są ubezpieczone. Polisę wykupuje Miejski Zarząd Dróg Mostów i Zieleni. Kierowca, który uszkodził samochód na olsztyńskich ulicach może złożyć do zarządu dróg wniosek o odszkodowanie. W tym roku zarząd dostał ich już 78.
Ale wypełnienie wniosku to dopiero początek schodów. Później MZDMiZ odsyła poszkodowanego do firmy, w której są ubezpieczone miejskie ulice. Tam petent musi udowodnić, że samochód rzeczywiście został uszkodzony z powodu złego stanu jezdni, a nie z innego powodu, np. błędu kierowcy. I tu zaczyna się problem, bo przekonanie ubezpieczyciela, że winna była dziura w asfalcie nie jest łatwe. Spośród kierowców, którzy wystąpili w tym roku do zarządu dróg o odszkodowanie, dostało je tylko 34. Reszta jeszcze czeka. Kto pieniędzy nie dostanie może szukać sprawiedliwości w sądzie, a to kolejne kilka miesięcy oczekiwania, które wcale nie muszą oznaczać dla petenta wygranej. - Zniszczyłem samochód na miejskiej drodze i to miasto powinno mi wypłacić odszkodowanie, a później domagać się pieniędzy od ubezpieczyciela - odpowiada Józef Pokora.
Jest w końcu szansa, że to się zmieni. Prezydent Czesław Małkowski zapowiedział, że obowiązek wypłaty odszkodowań za zniszczone samochody na miejskich drogach weźmie na siebie ratusz. - To my będziemy wypłacać ludziom pieniądze - mówi Piotr Grzymowicz, wiceprezydent odpowiedzialny m.in. za miejskie drogi. - A później będziemy odzyskiwać pieniądze od firm ubezpieczeniowych.
Szczegóły szybkiego sposobu wypłaty odszkodowań mają przygotować Paweł Jaszczuk, dyrektor MZDMiZ oraz Danuta Gazdowska, dyrektor ratuszowego wydziału inwestycji. - O taki sposób wypłacania odszkodowań chodziło nam, kiedy przedstawiałem skargę pana Józefa Pokory - komentuje Baczewski.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz