W poniedziałek (1 sierpnia) w mediach społecznościowych związku zawodowego "Symetria" opublikowana została informacja odnośnie "represji", jakie mają dotknąć pracowników po spotkaniu z Donaldem Tuskiem. O zdarzeniu pisaliśmy w artykule Donald Tusk nie będzie miło wspominał wizyty w Olsztynie? Incydent w urzędzie miasta i na Ukielu.
- Dowiedzieliśmy się o tym spotkaniu nieoficjalnie, pracownicy z tego samego piętra, na którym było spotkanie z panem Tuskiem postanowili porozmawiać z nim na temat naszego wynagrodzenia w urzędzie - mówi nam prezes "Symetrii", Ewa Wyka.
Wyjaśnia także, w jaki sposób "druga strona" wykorzystuje monitoring do szantażu związkowców.
- Pan prezydent zlecił monitorowanie osób, które były na spotkaniu z panem Tuskiem. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce podczas sesji Rady Miasta, gdzie pracownicy występowali w sprawie swoich podwyżek, gdy weszliśmy z transparentem na sesję. Pracownicy kadr wyłapywali tych pracowników i dzwonili do nich, bo opuścili swoje stanowisko pracy i mogą z tego tytułu ponieść konsekwencje. A wiadomo, to jest dyscyplinarka – dodaje. Więcej o wejściu pracowników na sesję Rady Miasta pisaliśmy w artykule Pilne! Miasto na razie nie przekaże pieniędzy na Stomil, ani na podwyżkę pensji urzędników.
Według Wyki oba spotkania były krótkie, a ostatnie - totalnie spontaniczne. Zjawiło się na nim niewielu z zaproszonych pracowników. Prezes "Symetrii" uważa, że szukanie osób uczestniczących w tych zdarzeniach poprzez monitoring oraz wiadomości, które otrzymują to "nękanie i represjonowanie" związkowców.
Wraz z czasem ubywa protestujących pracowników urzędu miasta. Według Wyki jest to spowodowane zastraszaniem związkowców.
- Pracownicy nie chcą przychodzić na pikiety. Boją się, że będą na zdjęciach. Są także pracownicy, którzy w ogóle przestali przychodzić, bo zostali poproszeni do dyrektora, który przekazał w okrężny sposób, by dali sobie spokój.
Trwający od wielu miesięcy spór może skończyć się w sądzie.
- Rozmawiałam też z naszym pełnomocnikiem, zobaczymy, czy ta sama sytuacja będzie mogła nam służyć do podjęcia kroków prawnych. Chcieliśmy też, żeby ludzie wiedzieli jak wygląda ta sprawa – mówi prezes "Symetrii". - Moim zdaniem szukanie na monitoringu, który pracownik "wyszedł" to już poważne sprawy. Nie chciałabym sięgnąć do głębokiego PRL-u.
Przypomnijmy, że od grudnia związkowcy domagają się podwyżek w wysokości 1500 zł, jednak władze miasta utrzymują, że nie mają na ten cel pieniędzy. W kwietniu radni debatowali nad zmianami w budżecie. Ale wtedy nie znalazły się fundusze na podwyżki dla urzędników. W trakcie sesji związkowcy weszli na salę, lecz odmówiono im zabrania głosu. Wtedy prezydent miasta złożył również deklarację, że przekazanie środków będzie możliwe dopiero podczas czerwcowej sesji rady miasta (Pilne! Miasto na razie nie przekaże pieniędzy na Stomil, ani na podwyżkę pensji urzędników [ZDJĘCIA]).
Na grudniowej sesji Rady Miasta radni przyznali sobie podwyżki diet oraz wynagrodzenia prezydenta. Po zmianach radni otrzymują 1,9-krotność kwoty bazowej (ok. 3,4 tys. zł), przewodniczący 2,4-krotność (4,3 tys. zł), natomiast przewodniczący komisji stałych – 2,2-krotność kwoty bazowej (nieco ponad 3,9 tys. zł). Informowaliśmy o tym w artykule: Budżet Olsztyna został przyjęty. Radni i prezydent z wyższymi uposażeniami.
Aktualizacja (2 sierpnia, godz. 12:45)
W przesłanym redakcji Olsztyn.com.pl oświadczeniu sekretarz miasta, Stanisław Gorczyca informuje, że kary nie mają związku ze spotkaniem pracowników urzędu z przewodniczącym PO, Donaldem Tuskiem.
- Nadmieniam, że przedstawiciele zarządu związku mają możliwość - zgodnie z przedstawionym i zaakceptowanym harmonogramem - podejmować działania związkowe w godzinach pracy - czytamy w oświadczeniu.
Inną kwestią są kary za nieuzasadnione opuszczenie stanowisk pracy. Według sekretarza miasta, wobec osób, które się tego dopuściły, mogą zostać wyciągnięte konsekwencje. Związkowcy nie powinni jednak obawiać się zwolnień.
- Każdy pracownik ma obowiązek rejestracji czasu pracy oraz ewentualnego opuszczenia stanowiska pracy w celach osobistych. Na to jednak musi wyrazić zgodę przełożony. Jeśli odbywa się to samowolnie, jest wówczas rażącym naruszeniem obowiązków pracowniczych i w stosunku do takich osób mogą zostać wyciągnięte konsekwencje, np. ustne upomnienie czy upomnienie z wpisem do akt. Wiemy, kto opuścił stanowisko pracy bez odpowiedniej zgody, niemniej nie ma jeszcze decyzji co do ewentualnych konsekwencji.
Komentarze (49)
Dodaj swój komentarz