Żeby dostać się od strony Dobrego Miasta do Barczewa, najchętniej skręciłoby się zaraz za miejskimi rogatkami w lewo i jadąc przez Gradki, Tuławki i Barczewko oszczędziło trochę czasu i benzyny. Drogi tam jednak nie dość, że wąskie, to jeszcze miejscami dziurawe i po prostu szkoda samochodu. Teraz nareszcie ten skrót drogowy zostanie poddany tzw. „rewitalizacji“, co jednak zaczęło wzbudzać niepokój części okolicznych mieszkańców.
Droga, o której mowa w materiale
fot. Google Maps
— Temat połączenia „szesnastki“ z „pięćdziesiątką jedynką“ - czyli najważniejszej arterii komunikacyjnej Warmii i Mazur łączącej wschód i zachód województwa z drogą na przejście graniczne w Bezledach - ciągnie się już od co najmniej dwóch lat — mówi Dariusz Tubis, mieszkaniec wsi Gady leżącej na trasie przewidzianego do rewitalizacji skrótu drogowego.
I dodał: — Od początku obawiałem się, że po remoncie pójdzie tędy ciężki tonaż. Po co TIR-y mają jechać z DK 16 na DK 51 przez Olsztyn? I wtedy mogą nam te Gady rozjechać. Wschodnia obwodnica Olsztyna jest na razie jedynie w planach i obawiamy się, że remontowany teraz skrót przejmie w dużej części ruch tranzytowy w stronę Bezled. Do tego jeszcze taka poważna trasa będzie musiała mieć porządne odwodnienia - czyli dojdą jeszcze głębokie rowy wykopane w wioskach. Teraz już za późno na zmiany tego projektu. Najwyżej, jeżeli będzie za duże nasilenie ruchu na już zbudowanej trasie, to możemy stanąć wtedy na drodze i krzyczeć, że nam się domy rozwalają od natężenia ruchu. I wtedy być może wprowadzą jakieś ograniczenia dozwolonego tutaj tonażu.
Sąsiad pana Dariusza, Mirosław Piórkowski, patrzy na tę sytuację z większym optymizmem.
— Warunkiem otrzymania dofinansowania z Unii na tę drogę było przywrócenie jej do pełnej nośności. Wtedy będą mogły pojechać nią, w razie potrzeby, TIR-y. Gdyby na przykład zamknięto z jakiegoś powodu w Olsztynie ulicę Lubelską albo wlot w Wójtowie, jest duże prawdopodobieństwo, że cały ruch kołowy w stronę Lidzbarka, Ornety i Bartoszyc pójdzie wtedy przez nasze wioski. A poza tym jadąc z Barczewa do Dywit czy do Spręcowa to trzeba liczyć co najmniej godzinę. A tu, mając taki skrót, dojedziemy na przykład w pół godziny. Jestem zatem przekonany, że TIR-y będą chciały z tego skorzystać – powiedział Piórkowski.
I dodał: – My, mieszkańcy, dostaliśmy pisma z powiatu, że droga będzie robiona oraz, że zgodnie ze specustawą drogową wydziedziczyli nas z gruntów, które potrzebowali. Mi na przykład zabrano kawałek podwórka, aby zbudować chodnik dla pieszych.
Z drugiej strony odnowienie starej i zużytej nawierzchni drogi dojazdowej do wiosek będzie na pewno dla ich mieszkańców korzystne.
— Odszkodowania, które wypłacono nam jako rekompensatę za odebrany nam zgodnie z ustawą grunt, były na przyzwoitym poziomie. Tutaj na pewno nie możemy narzekać. Poza tym od lat czekamy na wyremontowanie tej dziurawej drogi i to się nareszcie stanie. Nie wszyscy to jednak rozumieją. 99 proc. zaopatrzenia jest dowożone na wioski samochodami ciężarowymi. Ja sam jestem kierowcą ciężarówki i chcąc dojechać do domu muszę robić objazd przez Olsztyn z powodu dziurawych dróg z Barczewa. Rozpoczynająca się właśnie rewitalizacja otworzy mi drogę do domu na skróty — wyjaśnił pan Mirosław.
— Podejmujemy prace remontowe na drogach w oparciu o wnioski mieszkańców. Zasada jest taka, że tego typu remonty odbywają się przy współfinansowaniu ze strony zainteresowanych gmin. W przypadku omawianej inwestycji odpowiednie porozumienie zawarły: Starostwo Powiatowe w Olsztynie, gmina Dywity oraz gmina Barczewo. Cała inwestycja będzie kosztować 47 mln zł. W tym 16 mln pochodzi z dotacji Unii Europejskiej, blisko 10 mln z budżetu państwa, 12 mln dał powiat olsztyński, 6 mln gmina Dywity oraz 3 mln gmina Barczewo - w tym 1 mln dołożył także prywatny przedsiębiorca zainteresowany poprawą dojazdu do swojej fabryki. I jest to odpowiedź na prośby mieszkańców — uzupełnił Wojciech Szalkiewicz, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Olsztynie.
I dodał: — Mamy w powiecie olsztyńskim ponad 800 km dróg powiatowych, z których większość potrzebuje - mniejszej lub większej – rewitalizacji. Na wszystkie nas na pewno nie stać. Nasz budżet pozwala tylko na remont kilkudziesięciu kilometrów rocznie. W związku z tym wybór przewidzianych do remontu odbywa się w porozumieniu z samorządami, które chcą partycypować w tego rodzaju przedsięwzięciach. A gminy podejmują takie inicjatywy po konsultacjach ze swoimi mieszkańcami. W tym także z przedsiębiorcami, którzy prowadzą w gminie działalność. Infrastruktura komunikacyjna to jest podstawa rozwoju gospodarczego. Wszyscy chcą tej drogi, bo tam są tereny inwestycyjne, powstaną nowe zakłady pracy, tereny mieszkaniowe i tak dalej. A bez dobrej drogi się tego zrobić nie da. Przez pewien czas będą na pewno pewne utrudnienia, warto jednak poczekać cierpliwie do końca tej bardzo potrzebnej inwestycji.
A w kwestii TIR-ów? Droga jest publiczna i każdy ma prawo nią jeździć. Ale czy na pewno byłoby to dla TIR-owców opłacalne?
Żeby na pewno wiedzieć, o czym piszę, dokonałem wizji lokalnej, przejeżdżając samochodem odcinek od Gradek do Gadów. Droga rzeczywiście nie była chwilami w najlepszym stanie i remont na pewno jej nie zaszkodzi. Co jednak zwraca uwagę, to fakt, że jest tam ona na tyle wąska, że dwa TIR-y wyminą się jedynie z najwyższym trudem i do tego na bardzo małej prędkości. W tej sytuacji obawy o nasilony ruch samochodów wielkotonażowych nie są chyba jednak raczej uzasadnione. Nikt przecież nie będzie wycinał porastających brzegi drogi alej starodrzewu, będących nie tylko prawdziwym zabytkiem, ale także wspaniałą dekoracją krajobrazu tej części Warmii i Mazur.
Łukasz Czarnecki-Pacyński
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz