Wieczorem 11 listopada 2021 roku 23-letnia Weronika i jej 25-letni brat Sebastian wyruszyli w ostatnią podróż w życiu. W rejonie skrzyżowania ulic Bałtyckiej i Rybaki w Olsztynie w bok ich samochodu wjechał rozpędzony Zbigniew G. Według ustaleń sądu, jego Audi A8 mknęło z prędkością 174 km/h.
Siła uderzenia była potężna, rodzeństwo zginęło na miejscu. Zbigniew G. wysiadł ze swojego auta, zobaczył, co się stało, wrócił do pojazdu i zabrał z niego portfel (zostawił telefon). Następnie skierował się w stronę lasu. Mężczyznę zatrzymano po dwóch dniach, gdy sam zgłosił się do szpitala [Tragiczny wypadek na ul. Bałtyckiej w Olsztynie. Policja zatrzymała 39-letniego kierowcę audi a8]
7 września 2023 r. Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Zbigniewa G. za winnego spowodowania wypadku drogowego, w wyniku którego zginęli Weronika i Sebastian. Za okoliczność zaostrzającą karę sąd uznał „zbiegnięcie z miejsca zdarzenia”. Zbigniew G. został skazany na 11 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
We wtorek (23 stycznia) przed Sądem Okręgowym w Olsztynie odbyła się rozprawa odwoławcza. Obrońcy kontestowali m.in. sposób prowadzenia postępowania. Zdaniem obrony sędzia prowadząca proces nie zachowała obiektywizmu i z góry przesądziła o odpowiedzialności oskarżonego. Podważono także ustalenia dotyczące prędkości prowadzonego przez Zbigniewa G. samochodu.
- Kodeks postępowania karnego sąd miał otwarty na artykule 170 (dotyczący przesłanek oddalenia wniosku dowodowego – red.) jeszcze zanim podyktowaliśmy do protokołu naszą tezę. Ze smutkiem to trzeba powiedzieć, ale dla nas postępowanie sądu było absolutnie niewłaściwie. Po raz pierwszy w mojej pracy zawodowej złożyłem wniosek o wyłączenie sędziego przewodniczącego od prowadzenia sprawy – stwierdził obrońca Zbigniewa G., Piotr Afeltowicz.
Piotr Afeltowicz (na pierwszym planie)
Główna linia obrony skupiała się jednak na innej kwestii. Chodziło o ustalenie, czy zachowanie oskarżonego po wypadku wyczerpuje znamiona zbiegnięcia z miejsca zdarzenia. Afeltowicz miał zastrzeżenia do opinii sądowo-psychiatrycznej, która została sporządzona przez biegłych.
- W naszym przekonaniu opinie biegłych psychiatrów dopuszczonych w tej sprawie nie wyjaśniają (stanu oskarżonego – red.) w sposób prawidłowy, jasny, nie budzący wątpliwości. Powiedzmy sobie szczerze – nie zastosowano żadnych metod badawczych. To była rozmowa z oskarżonym o charakterze, w moim przekonaniu, towarzyskim. Metody badawcze, specjalne testy trwają kilka godzin. W taki sposób biegli wydają opinię, czy rzeczywiście można przypisać osobie oskarżonej, że zbiegła z miejsca zdarzenia, czy też stan psychiczny osoby, która chwilę wcześniej uczestniczyła w poważnym zdarzeniu drogowym, był taki, że wyłączał możliwość swobodnego podejmowania decyzji – tłumaczył Afeltowicz.
Rozprawę prowadził sędzia Leszek Wojgienica
Zdaniem prokuratury sąd pierwszej instancji „bardzo szczegółowo” dążył do wyjaśnienia, czy oskarżony był poczytalny. Działania obrony nazwano natomiast „przedłużeniem postępowania” i wniesiono o oddalenie apelacji.
Na rozprawie zabrakło oskarżonego (przebywa w więzieniu). Pojawiła się natomiast jego małżonka, która podczas wystąpienia oskarżyciela posiłkowego parsknęła śmiechem. Jej zachowanie nie umknęło uwadze sędzi. - Jeżeli pani nie potrafi zachować powagi na sali rozpraw, powinna pani tę salę opuścić. Oprócz tego, że żuje pani gumę, to jeszcze wyrazem twarzy i śmiechem, komentuje, to co mówi pełnomocnik - zmitygowała uczestniczkę rozprawy pani sędzia.
Żona oskarżonego (na dalszym planie, zasłania twarz przed fotoreporterami) na chwilę zaburzyła postępowanie
- Sąd mnie źle zrozumiał. Gumy w buzi też nie posiadam – wytłumaczyła się żona Zbigniewa G.
Obrońcy postulowali, aby wymierzyć oskarżonemu karę 5 lat pozbawienia wolności zamiast zasądzonych 11. Taki wyrok byłby możliwy, gdyby odrzucono karę za ucieczkę z miejsca zdarzenia (wówczas kodeks karny dopuszcza maksymalnie 8 lat więzienia).
W przypadku utrzymania tego zarzutu, obrona wnioskowała natomiast o złagodzenie kary do 8 lat pozbawienia wolności.
Argumenty obrońców finalnie nie przekonały sądu. Utrzymano wyrok z września br, skazując Zbigniewa G. na 11 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Ma też zapłacić po 10 tys. zł. odszkodowania rodzicom i bratu rodzeństwa, które zginęło w wypadku. Wyrok jest prawomocny.
Sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że oskarżony, poruszając się pojazdem z prędkością ponad 170 km/h w terenie zabudowanym, stworzył rzadko spotykane zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Dlatego, w ocenie sądu, kara wymierzona oskarżonemu jest adekwatna do stopnia zawinienia i społecznej szkodliwości popełnionego czynu, jak również do stopnia naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz rozmiaru tragicznych skutków tego wypadku, w którym śmierć poniosły dwie młode osoby.
Sędzia Wojgienica podkreślił ogromną tragedię rodziny zabitego rodzeństwa, która straciła bliskich wchodzących w dorosłość. - Oskarżony za parę lat wyjdzie z więzienia, będzie mógł uczestniczyć w życiu swoich dzieci. Rodzina, która poniosła w tym wypadku stratę, poniosła ją na zawsze - powiedział.
Komentarze (32)
Dodaj swój komentarz