Lidia Staroń, senator z Olsztyna, powiedziała, że złożyła wniosek o skargę nadzwyczajną do Prokuratury Krajowej w głośnej sprawie państwa Zbigniewa (już nieżyjącego) i Iwony Parowiczów.
– Chcę pokazać, jaka była niesprawiedliwość. Nie dlatego, że ktoś się pomylił, albo że ktoś nie przeprosił. To było działanie, wg mnie, celowe, świadome – powiedziała senator.
Senator Lidia Staroń / fot. Artur Szczepański
Skargę nadzwyczajną można składać do Sądu Najwyższego w rażąco niesprawiedliwych orzeczeniach sądowych, wydanych z naruszeniem praw człowieka i podstawowych standardów orzekania. Senator Staroń uważa, że w przypadku sprawy państwa Parowiczów, którą zajmował się sędzia Paweł Juszczyszyn, do takich niesprawiedliwości doszło.
Ma nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy jej wniosek zostanie rozpatrzony.
– Chodzi o uchylenie dwóch postanowień. Pierwsze dotyczące przysądzenia własności i drugie dotyczące planu podziału. Te postanowienia są rażące. Nie tylko niesprawiedliwe, ale bezprawne – przyznała polityk.
Przypomnijmy, że państwo Parowiczowie pożyczali od banków pieniądze na rozwój gospodarstwa, które prowadzili w Konradowie (gmina Świątki). Popadli w długi, po tym jak zachwiały się ceny na rynku pszenicy i jaj. Spłacili połowę zadłużenia (ok. 25 tys. zł), jednak sprawa trafiła do komornika.
Ten od razu nie zlicytował majątku dłużników. Czekał cierpliwie, a odsetki rosły.
Doszło do postępowania egzekucyjnego. W 2006 roku gospodarstwo zostało rażąco nisko wycenione na 327 tys. zł. Później biegły i prokuratura uznali, że to była zaniżona cena (według ich wyliczeń gospodarstwo powinno być wycenione na ok. 500 tys. zł). Natomiast według słów senator Staroń, nabywca w sądzie zapłacił jedynie 29 tys. zł.
– Sędzia Paweł Juszczyszyn swoimi orzeczeniami skrzywdził niewinnego człowieka i jego rodzinę pozbawiając ich środków do życia. Gospodarstwo rolników zostało sprzedane za bardzo niską cenę. W wyniku działań sędziego, nabywca nie zapłacił nawet zaniżonej ceny – powiedziała Lidia Staroń.
Dodała, że gdyby nabywca musiał zapłacić 327 tys. zł, to rolnicy mogliby spłacić długi i zakupić lokal zastępczy. Tak się jednak nie stało. Rodzina Parowiczów musiała żyć w biedzie.
– Spółka, która przejęła nasze gospodarstwo, dała nam miesiąc na wyprowadzkę. W przeciwnym razie musielibyśmy płacić zbyt wysoki czynsz – 5 tys. zł – powiedziała Iwona Parowicz.
Iwona Parowicz / fot. Artur Szczepański
Od lat mieszkają w wynajmowanych mieszkaniach, a dawny dom popadł w ruinę, bo ze słów Iwony Parowicz wynika, że spółka, która go przejęła, zainteresowana była wyłącznie ziemią.
– To jest mój największy ból i żal dzieci, że zostaliśmy pozbawieni dachu nad głową przez kogoś, kto tym domem nie był w ogóle zainteresowany – dodała pokrzywdzona.
W 2019 roku Zbigniew Parowicz zmarł, a o zadośćuczynienie walczą dzisiaj jego żona i syn.
W 2020 roku w Sądzie Najwyższym miał zapaść wyrok w tej sprawie, jednak tak się nie stało. Sąd zadecydował o przekazaniu sprawy poszerzonemu składowi siedmiu sędziów SN. Powodem były rozbieżności w orzecznictwie, a SN chciałby je ujednolicić.
– Tym samym kasacja wniesiona przez pełnomocników Parowicza przyniosła zaskakująco znamienny skutek. Sąd Najwyższy w składzie poszerzonym ujednolici wreszcie linię orzecznictwa. Wierzymy, że w kierunku zaufania obywatela do państwa prawa (tzw. pewność prawa) – przyznał w sierpniu 2020 roku mecenas Lech Obara.
Komentarze (95)
Dodaj swój komentarz