Data dodania: 2005-11-01 00:00
Skazani posprzątali mormoński cmentarz
Sławomir Śliwiński, sołtys Zełwąg pod Mikołajkami, znalazł nietypowy sposób na uprzątnięcie starego wiejskiego cmentarza. Poszedł do gminy i poprosił o skazanych, którzy mają wyroki do odpracowania. Przy okazji więźniowie zrobili porządki i we wsi.
- Cmentarz nie wygląda jeszcze najpiękniej, bo nie zdążyliśmy zrobić ogrodzenia - przyznaje Sławomir Śliwiński, sołtys niewielkiej wsi Zełwągi, która leży pod Mikołajkami. - Ale w porównaniu z tym, jak wyglądał, jest o niebo lepiej, bo krzaki i chaszcze zostały wykarczowane. Kiedyś cmentarz wyglądał jak zarośnięta krzakami górka, a teraz widać już mogiły.
Gmina Mikołajki dała sołtysowi kilu mężczyzn, którzy w sumie mieli odpracować ponad 500 godzin. Od wiosny skazani (z Zełwąg i okolicy) pracowali nie tylko na cmentarzu, ale i przy budynku byłej szkoły, układali chodniki, sprzątali plażę. - Żaden nie migał się od pracy - podkreśla z dumą sołtys, który w najbliższym czasie planuje remont wiejskiego stadionu.
Na cmentarzu, który leży na uboczu wsi nad jeziorem, sołtys naliczył około 150 grobów, na jednym z nich można odczytać datę pochówku - 1850. To jedyne w regionie miejsce, gdzie obok siebie spoczywają katolicy i mormoni. Niespotykaną gdzie indziej przed wojną na ziemiach Prus Wschodnich religię przywiózł do wsi w 1922 roku z Berlina handlarz Franz Fischer. Już w 1926 roku Fischer sprowadził dwóch misjonarzy, którzy rozpoczęli misję ewangelizacyjną, a trzy lata później poświęcono pierwszą i jedyną na tych ziemiach kaplicę Kościoła Świętych Dni Ostatnich. Tak oficjalnie nazywa się kościół mormoński.
Przed wojną wszyscy mieszkańcy wsi byli już mormonami. Ostatni wyznawcy tej religii wyjechali na Zachód na początku lat 70. Kaplicę, która po nich została, kupili katolicy (do dziś po mormonach został obraz Jezusa), a cmentarz popadał w ruinę.
Dopiero od kilku lat w wakacje robią na nim porządki wyznawcy mormonizmu, którzy przyjeżdżają na Mazury z Warszawy. - Ale tak naprawdę to ja jako sołtys jestem odpowiedzialny za stan tego cmentarza - mówi Sławomir Śliwiński. - Ponieważ doraźne porządki, grabienie liści, czy wycinanie barwinku, dają tylko chwilowe skutki, postanowiłem, że trzeba wykarczować krzaki. A że nie miałem ludzi, zdecydowałem się skorzystać z osób skazanych, którym sąd kazał odpracować winy.
Mormoni w Zełwągu
Od 2002 roku mormoni często odwiedzają Zełwągi. Latem 2002 roku grupa mormońskiej młodzieży pomalowała dach kaplicy, zrobiła porządki na cmentarzu. Przed Bożym Narodzeniem mormońska gmina z Warszawy przysyła na Mazury paczki żywnościowe, które otrzymują najubożsi mieszkańcy okolicy. W każdej paczce oprócz podstawowych produktów (mąka, cukier, ryż, czy olej) są owoce i słodycze dla najmłodszych, a także kartka ze świątecznymi życzeniami.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz