Data dodania: 2006-05-22 00:00
Śmierć pracownika w fabryce opon
W zakładach oponiarskich Michelin zginął w nocy 25-letni Paweł, którego uderzyła w głowę włączona maszyna. Poprzedni wypadek śmiertelny wydarzył się tu 15 lat temu.
Do tragedii doszło około godz. 2 w nocy. Paweł był mechanikiem utrzymania ruchu. Jedna z maszyn trochę hałasowała i trzeba było ją nasmarować. - Robił to sam i po jakimś czasie został znaleziony martwy. To wszystko, co na razie wiemy - mówi Ewa Czarnecka, rzeczniczka Michelin Polska. - W firmie pracował dwa lata i był odpowiednio przeszkolony.
Paweł był kawalerem.
Wczoraj dziennikarze nie mogli wchodzić do zakładu. Większość pracowników wychodzących z porannej zmiany słyszała o wypadku. Nie chcieli o nim rozmawiać. - Tam wszędzie pełno policji - relacjonował wychodzący z zakładu pracownik.
- Pracownicy nie mogą rozmawiać z dziennikarzami - dodawał inny.
Ludzie, którzy szli wczoraj do pracy na popołudniową zmianę, nie wiedzieli jeszcze o tragedii. - Zawsze jak się coś stanie w zakładzie, to nas informują. Jeśli coś małego, to kartkę wieszają na tablicy ogłoszeń. Ale teraz, jak coś takiego się zdarzyło, to pewnie majster nam osobiście powie - mówił mężczyzna wchodzący do fabryki.
- Z naszych ustaleń wynika, że wypadek zdarzył się podczas obsługi przewijarki mieszanki gumowej. Pracownik dokonywał konserwacji bez wyłączenia urządzenia - mówi Jacek Żerański z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie.
Paweł W. zginął, kiedy ruchomy element maszyny uderzył go w głowę i zmiażdżył czaszkę. Leżącego na posadzce odnalazł kierowca wózka widłowego. Na miejsce przyjechali policjanci, prokurator, biegły lekarz medycyny sądowej oraz inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy. - Przepisy zakazują konserwacji pracującej maszyny i ciągle nie wiemy, dlaczego nie wstrzymał jej pracy - mówi Żerański.
Inspektorzy ustalają też, czy pracownik miał wszystkie wymagana badania, jak długo pracował, czy nie był pod wpływem alkoholu. - Na razie współpraca z Michelin układa się dobrze. Informację dostaliśmy zaraz po wypadku i trudno mieć jakieś zastrzeżenia - dodaje Żerański.
W zakładzie powołana została specjalna komisja wypadkowa. - Nie będziemy mówić o przyczynach przed wydaniem komunikatu - mówi Anna Niszczak, przewodnicząca zakładowej "Solidarności".
Komisja ma na to 14 dni. - Muszę powiedzieć, że w ostatnich latach warunki pracy znacznie się w fabryce poprawiły, a sprawy bezpieczeństwa były traktowane priorytetowo - twierdzi Niszczak.
Przesłuchania pracowników i dochodzenie będzie trwało też dzisiaj.
Jako województwo Warmia i Mazury znajdują się na 10. miejscu w kraju jeśli chodzi o liczbę śmiertelnych wypadków. W 2005 roku poszkodowanych zostało ponad 3700 osób, a 19 zginęło. Najczęściej pracownicy giną na budowach, natomiast do wypadków najczęściej dochodzi w przetwórstwie przemysłowym w branży spożywczej i drzewnej. Ten wypadek w zakładzie przemysłowym jest jednym z niewielu.
Ostatni wypadek śmiertelny w zakładzie w Olsztynie wydarzył się ponad 15 lat temu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz