Data dodania: 2006-06-15 00:00
Spółdzielca walczy o odszkodawanie
Jerzy Duliban poprosił spółdzielnię Jaroty, by pokryła straty po zalaniu mieszkania podczas awarii w kuchni. - Wody byłoby mniej, gdyby zawór odcinający wodę w całym pionie bloku był sprawny - dowodzi. Spółdzielnia przyznała się do zaniedbania. Ale pieniędzy nie wypłaciła do dziś.
Jerzy Duliban mieszka przy ul. Żurawskiego 12/7. Administratorem tego budynku jest Spółdzielnia Mieszkaniowa Jaroty. 17 grudnia 2005 roku około godz. 13 w jego mieszkaniu pękł wężyk doprowadzający zimną wodę do baterii kuchennego zlewu. - Nikogo w tym czasie nie było w domu. Ale sąsiedzi z mieszkania pode mną zaniepokojeni rozpaczliwym szczekaniem mojego psa i pojawieniem się na suficie ich kuchni wody od razu zareagowali - opowiada. - Próbowali wyłączyć wodę w całym pionie. Ale nie udało się, bo zawór w piwnicy był urwany.
Po 15 minutach bezsilni sąsiedzi zadzwonili po pogotowie wodno-kanalizacyjne. Woda zakręcona została dopiero po godzinie. W tym czasie zalane zostały mieszkania Dulibana i jego sąsiada z dołu.
Nasz Czytelnik kilka dni po awarii na piśmie poprosił spółdzielnię, by pokryła część poniesionych przez niego strat. - W ogromnej części za szkody odpowiedzialna jest spółdzielnia, która nie dopilnowała możliwości zakręcenia wody w całym pionie - tłumaczy. - Chciałem od nich 2187 zł za zniszczoną mozaikę parkietową, bo wiem, że przecież za awarię instalacji w moim mieszkaniu odpowiedzialny jestem ja.
Spółdzielnia zwróciła się więc do swojego ubezpieczyciela - Towarzystwa Ubezpieczeń Społecznych Warta - z prośbą o rozpatrzenie szkody zgłoszonej przez Jerzego Dulibana. Jaroty przyznały, że niesprawny zawór w piwnicy, za który odpowiada spółdzielnia, przyczynił się do zwiększenia strat po awarii w mieszkaniu. Warta odmówiła jednak wypłaty odszkodowania. Uznała, za bezpodstawne twierdzenie, by powiększenie strat nastąpiło z winy spółdzielni.
Jerzy Duliban wysłał jeszcze kilka pism do Warty i spółdzielni z prośbą o ponowne rozpatrzenie jego sprawy. Ale odpowiedź pozostawała zawsze ta sama. - Ubezpieczyciel nie przyjmuje naszej interpretacji udziału w rozmiarze strat - mówi Piotr Wałecki, wiceprezes ds. technicznych SM Jaroty. - Ich rozmiar na pewno byłby o wiele mniejszy, gdyby jeden z naszych pracowników dopełnił swoich obowiązków i dopilnował, by zawór odcinający wodę w pionie był sprawny.
Spółdzielca jednak nie ustępuje i zamierza walczyć o wypłatę odszkodowania w sądzie. - Sprawa jest dla mnie oczywista: spółdzielnia przyznała, że w pewnej części ponosi odpowiedzialność za straty po awarii w moim mieszkaniu, a Warta nie chce tego przyjąć do wiadomości - mówi. - Pieniędzy się nie doczekałem. Dlatego już w poniedziałek pozwałem do sądu i Wartę, i spółdzielnię.
Piotr Wałecki: - My tak naprawdę nie jesteśmy w sporze z tym panem. Ale teraz o wszystko niech rozstrzygnie już sąd.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz