Data dodania: 2005-11-04 00:00
Stado dzików terroryzuje Gutkowo
Jedenaście dzików nęka mieszkańców Gutkowa. Od tygodnia zwierzęta oblegają posesję Anny Piotrowicz. Nie dość, że zniszczyły jej ogród, to jeszcze na kilka dni odcięły od świata. - Dzwoniłam, gdzie się dało, mówiłam, że locha jest agresywna i prosiłam o pomoc, ale wszyscy mają to w nosie - żali się kobieta.
Stado dzików: trzy dorosłe i dziewięć młodych (od podrostków po najmniejsze - jeszcze pasiaste) buszuje po Gutkowie od kilku miesięcy. Gospodarze opowiadają sobie, co komu zżarły: a to warzywa w ogrodzie, a to w stodole ziarno. Annie Piotrowicz zbuchtowały cały trawnik. - Pojawiły się w sobotę - opowiada pani Anna. - Próbowałam je przegonić, szczułam psem, ale locha ma młode i jest bardzo agresywna. Nic sobie ze straszenia nie robi.
Dziki nie boją się ludzi. Mieszkańcy Gutkowa mówią, że oswoił je jeden z gospodarzy, ale znudziło mu się karmienie ich i przegonił stado. Od tej pory zwierzęta wchodzą w szkodę. - Gdy rzucałam w nie kamieniami, myślały, że to ziemniaki. Zamiast uciekać, podchodziły bliżej - rozkłada ręce pani Anna. Już w sobotę zaalarmowała straż miejską i schronisko dla zwierząt, które niedawno odłowiło stado dzików żyjące przy szpitalu pulmonologicznym. Pani Anna opowiada: - Pan ze schroniska odpalił petardę i pojechał. A huk przestraszył stado zaledwie na kwadrans....
Dariusz Dzwolak ze schroniska: - Odłowienie dzików przy szpitalu było precedensem. Zajmujemy się innymi sprawami i niestety nie możemy pomóc. Radzę dobrze ogrodzić posesję, pilnować, by w śmietniku nie było jedzenia. Więcej nie mogę nic zrobić...
Straż miejska na posesję pani Anny nie przyjechała, ale za to do Gutkowa pofatygowali się policjanci. - O stadzie zawiadomiło nas centrum kryzysowe, ale gdy przyjechaliśmy, nie było ich, więc nie zajmujemy się tą sprawą - mówi Małgorzata Rolińska z biura prasowego policji.
Pani Anna: - Alarmowałam też leśnictwo Kudypy, ale powiedzieli, że to nie ich sprawa, tylko myśliwych. Gdzie nie zadzwonię, odsyłają mnie z kwitkiem, a stado dzików jest naprawdę niebezpieczne.
Leśniczy z Kudyp miał wczoraj wolne. Udało nam się dotrzeć do Piotra Moczarskiego z koła łowieckiego Kudypy, który obiecał, że porozmawia z kolegami o problemie mieszkańców Gutkowa. - Słyszałem o tym stadzie, ale nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Zobaczę, co się da zrobić - obiecał.
Dodał też, że myśliwi wnikliwie przyjrzą się stadu, bo o tej porze nie powinno być w nim "pasiaków. - Jeśli rzeczywiście są w nim tak młode zwierzęta, może to świadczyć o tym, że dziki skrzyżowały się z domowymi świaniami. A to już nie są żarty - dodał.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz