Stanislas Balcerac udostępnił nam pismo, które pod koniec lutego skierował do Sądu Rejonowego w Olsztynie. Jak wyjaśnił, uściślił kilka kwestii i dostarczył dodatkowe informacje.
Stwierdził, że atak na niego, do jakiego miało dojść 10 sierpnia 2021 roku (Przepychanki w centrum Olsztyna podczas manifestacji w obronie wolnych mediów [ZDJĘCIA, WIDEO]), to nie był incydent. Jego zdaniem, od dwóch lat w Olsztynie w podobnych akcjach można było zaobserwować wzrost agresji w przestrzeni publicznej.
Część z tych manifestacji była nielegalna z uwagi na obostrzenia sanitarne, część manifestacji spontanicznie blokowała ulice przy pasywnej postawie policji. Narastająca spirala agresji spowodowała, że mieszkańcy musieli stawać na straży bezpieczeństwa olsztyńskiej katedry a policja musi do dzisiaj chronić przed manifestantami biura poselskie niektórych partii.
– możemy przeczytać w piśmie.
Zdaniem Balceraca, atak na jego osobę „wpisał się w wyżej opisaną spiralę agresji”.
Przyznał, że w sierpniu został zaatakowany pod urzędem miasta jako obywatel Francji, gdyż polskie dokumenty wyrobił w październiku zeszłego roku.
Przebywał w Olsztynie przez ostatnie lata, aby opiekować się chorą mamą. Mama Stanislasa Balceraca zmarła 25 lipca 2021 roku.
Pogrzeb odbył się w dniu 28 lipca, a atak na moją osobę odbył się dwa tygodnie później. Ten brutalny atak w momencie żałoby wywołał duże szkody zdrowotne. Musiałem poddać się długiemu leczeniu szpitalnemu, w okresie pomiędzy 14 grudnia 2021 r. i 4 lutego 2022 r., i do dzisiaj dochodzę do siebie.
– przyznał Stanislas Balcerac.
Ponadto wniósł także o powołanie ekspertów sądowych ws. wpływu agresji na stan swojego zdrowia.
Dalej Balcerac napisał, że został zaatakowany pod urzędem miasta (dokładnie na schodach pod urzędem).
Jestem więc ofiarą kradzieży rabunkowej i napaści najpierw na terenie instytucji samorządowej a następnie na placu przed nią, pod okiem prezydenta miasta Olsztyna i radnej miasta Olsztyna.
– dodał.
Stanislas Balcerac wniósł o wydanie orzeczenia w ww. sprawie nakazującego pozwanym (m.in. Piotrowi Grzymowiczowi i Marcie Kamińskiej) i instytucjom reprezentowanym przez pozwanych (urząd miasta), zwrotu kosztów sądowych w wysokości 600 zł (na chwilę obecną) oraz zapłatę zadośćuczynienia „za poniesione straty fizyczne i moralne w wysokości 200 000 zł”.
(kliknij, aby powiększyć)
Przypomnijmy, że termin pierwszej rozprawy odbył się w piątek 25 marca, ale decyzją sądu, media nie mogły jej relacjonować (Rozprawa z udziałem Piotra Grzymowicza i Marty Kamińskiej toczy się za zamkniętymi drzwiami).
Komentarze (59)
Dodaj swój komentarz