Stomil odniósł w Tychach ważne zwycięstwo. Już nie jest ''czerwoną latarnią ligi'' [SKRÓT MECZU WIDEO]

Spotkanie z GKS-em Tychy poprzedził dwutygodniowy rozbrat z ligową piłką, bowiem mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała został przełożony ze względu na powołanie do U-19 olsztyńskiego bramkarza Krzysztofa Bąkowskiego. Podopieczni Adriana Stawskiego jednak nie próżnowali i tydzień temu rozegrali grę kontrolną z ekstraklasową Lechią Gdańsk. Pisaliśmy o tym w materiale: Ekstraklasowa Lechia Gdańsk wysoko pokonała w sparingu Stomil Olsztyn.

Zdecydowanym faworytem poniedziałkowego meczu byli tyszanie, którzy w razie zwycięstwa mogli awansować nawet na drugie miejsce w ligowej tabeli. Także u bukmacherów kurs na zwycięstwo olsztyńskiego zespołu był niezwykle wysoki.

Ku zdziwieniu miejscowej publiczności, to "Duma Warmii" po niespełna pół godzinie gry prowadziła dwiema bramkami. Co ciekawe, był to najmniejszy "wymiar kary".

Najpierw w 9 minucie z rzutu rożnego dośrodkował Maciej Spychała, a z piątego metra gola strzelił Maciej Dampc. Następnie w 27 minucie Stomil wyprowadził szybką kontrę, Patryk Mikita wyłożył idealna piłkę do Łukasza Monety, a ten będąc sam na sam zdołał pokonać bramkarza gospodarzy.

Na początku drugiej odsłony, tyszanie powinni zdobyć bramkę kontaktową. Słowacki napastnik Tomáš Malec z czterech metrów trafił jednak w... słupek.

W 53 minucie Łukasz Grzeszczyk (GKS) zmarnował rzut karny, strzelając obok bramki. W 66 minucie Fundambu powinien zdobyć gola na 3:0, ale z siedmiu metrów nie trafił na pustą bramkę...

Wynik meczu został ustalony już w doliczonym czasie gry za sprawą Gracjana Jarocha, który precyzyjnym strzałem sprzed pola karnego nie dał najmniejszych szans na obronę Konradowi Syldatkowi.

Następne spotkanie olsztynianie rozegrają w kolejny poniedziałek. Przeciwnikiem będzie Sandecja Nowy Sącz. Początek meczu zaplanowano na godzinę 18.

Skrót meczu GKS Tychy - Stomil Olsztyn

GKS Tychy - Stomil Olsztyn 1:2 (0:2)

0:1 - Maciej Dampc 9'
0:2 - Łukasz Moneta 27'
1:2 - Gracjan Jaroch 90'

GKS: Konrad Jałocha - Maciej Mańka, Nemanja Nedić, Kamil Szymura (7' Łukasz Sołowiej), Krzysztof Wołkowicz, Kacper Janiak (46' Marcin Kozina), Wiktor Żytek (78' Kacper Piątek), Jakub Piątek, Łukasz Grzeszczyk, Bartosz Biel (46' Sebastian Steblecki), Tomáš Malec (67' Gracjan Jaroch)

Stomil: Konrad Syldatk - Filip Szabaciuk (72' Filip Wójcik), Jakub Tecław, Maciej Dampc, Jonatan Straus, Karol Żwir, Wojciech Reiman, Maciej Spychała, Merveille Fundambu (77' Patryk Zych), Łukasz Moneta (71' Beniamin Czajka), Patryk Mikita (90' Jakub Brdak)

Żółte kartki: Wołkowicz (GKS), Spychała, Czajka (Stomil)

Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock)

* * *

Zapis konferencji prasowej:

Adrian Stawski, trener Stomilu: - Jestem bardzo szczęśliwy, że tutaj wygraliśmy. Z Bytovią nigdy tutaj nie wygrałem. Jestem też szczęśliwy z tego powodu jak pracowaliśmy na boisku. Oprócz tych bramek, to mieliśmy sytuacje, które powinny zakończyć spotkanie wcześniej. Musimy cały czas pracować nad wykończeniem, nad przejściem, mamy dużo odbiorów. Dobrze doskakujemy do piłki i musimy po tym lepiej to rozwiązywać. Z takim zespołem jak GKS Tychy nie można pozwolić sobie na chwilę nieuwagi, tak jak w końcówce meczu. Prześladują nas te końcówki spotkań, całe szczęście mieliśmy tę jedną bramkę więcej. W czwartek gramy kolejny mecz i musimy się jak najszybciej zregenerować. Ta wygrana nie jest przypadkowa, bo w poprzednich meczach coraz lepiej wyglądaliśmy. Traciliśmy punkty przez głupie błędy indywidualne. Widzę w treningu, że ta drużyna się buduje, bo jak wiemy mamy cały nowy zespół. Pochwaliłem drużynę za ostatni mikrocykl, bo wyglądało to tak jakbym sobie tego życzył.

Artur Derbin, trener GKS-u Tychy: - Nasza seria dobiegła końca. Gratuluję Stomilowi, ale dla nas to wstydliwa porażka. Gramy u siebie z drużyną, która zajmuje niższe rejony tabeli. Biorę pod uwagę specyfiki tej ligi, ale mimo wszystko, mamy pretensje do siebie, szczególnie za pierwszą połowę. Nie będę miał pretensji za to jak zareagowali w drugiej połowie, bo tak sobie zakładaliśmy. W pierwszej części nie wychodziło nam za wiele, straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Kontuzja Szymury, wchodzi niedogrzany Łukasz Sołowiej i za chwilę gol, potem kontra i kolejna bramka. W przerwie przechodzimy na inne ustawienie, wprowadzamy innych zawodników. Mamy 2 sytuacje, do tego rzut karny, brakowało nam życiowego szczęścia. Drużyna walczyła do końca, przynajmniej o tą pierwszą bramkę, którą zdobyliśmy w doliczonym czasie, i zabrakło nam czasu na odrobienie strat.