Przede wszystkim przepraszam. Myślę, że w kontekście spadku Stomilu z 1. Ligi publicznie to słowo nie wybrzmiało, a powinno. Zdecydowanie powinno…
Przepraszam kibiców, przepraszam lokalne środowisko piłkarskie i przepraszam osoby, które dekadę temu (i wcześniej) na awans Stomilu na zaplecze Ekstraklasy pracowały.
Przepraszam, że zawiodłem i będąc w strukturach klubu nie zdołałem obronić „Dumy Warmii” przed spadkiem. I przepraszam za stan, w jakim swój ukochany klub pozostawiam. Za stan relacji z kibicami i relacji z lokalnym biznesem, za stan akademii, za stan relacji z lokalnym środowiskiem piłkarskim (np. z Warmią). Za stan sportowy...
Po kilku miesiącach rozważań i bitwy z myślami uznałem, że dalsze funkcjonowanie w obecnej strukturze nie ma najmniejszego sensu. Od odejścia Łukasza Puciłowskiego ze stanowiska prezesa mój wpływ na losy klubu i udział w realnym kształtowaniu jego przyszłości stały się absolutnie marginalne. Wyjątek stanowiła tu kwestia udziału w wyborze nowego szkoleniowca i za tę możliwość obecnym władzom serdecznie dziękuję. Piotr Jacek wydaje się gościem, na którego można liczyć.
Po długim namyśle uznałem, że nie chcę uczestniczyć w dalszym pogrążaniu Stomilu i firmować tego swoim nazwiskiem. Nie akceptuję permanentnego braku planu, a także braku chęci do budowania solidnych struktur i procedur oraz podejmowania inicjatyw, które pozwoliłyby stworzyć wokół klubu atmosferę, na jaką zasługuje. Atmosferę otwartości i życzliwości. Entuzjazmu i pasji. Atmosferę piłkarskiej gorączki. Takiego planu nie ma lub – co też możliwe - jako wyrażający chęć aktywnego uczestnictwa w życiu klubu członek Rady Nadzorczej takiego planu nie poznałem. Nie tylko na ten sezon. W ogóle.
Nie rozumiem zasad, na których funkcjonuje obecnie klub i nie mam pojęcia, w którą stronę ma zmierzać. Nie rozumiem też, dlaczego grupa zarządzająca klubem izoluje się od środowiska piłkarskiego, kibicowskiego, a nawet biznesowego, napędzając tym samym coś na kształt syndromu oblężonej twierdzy. Klub, nawet taki teoretycznie prywatny, powinien być przecież wspólną sprawą, która integruje i pozwala łączyć siły, wydobywając z każdego życzliwego sprawie to, co najlepsze.
Oczywiście mam świadomość ekstremalnie niezrozumiałego stosunku do klubu olsztyńskich władz miasta. W emocjonalnych wystąpieniach wielokrotnie zabierałem w tej kwestii głos, nie mogąc pojąć, jak to możliwe, że takie miasto jak mój Olsztyn tak bardzo zamyka się na profesjonalny sport. To właśnie w dużej mierze przez te irracjonalne przepychanki na linii klub-miasto dekada Stomilu w 1. Lidze była niemal ciągłą (z drobnymi wyjątkami) szarpaniną.
Zwalanie całej winy za obecny stan rzeczy na olsztyński ratusz moim zdaniem jest jednak uproszczeniem zbyt wielkim. Nieakceptowalnym. Owszem, klub bez samorządowego wsparcia w praktyce nie może funkcjonować swobodnie na poziomie 1. czy 2. Ligi. Brak pomysłu i wizji, bierność i buta to już jednak grzeszki, które nie wynikają wprost z braku odpowiedniego finansowania ze strony gminy.
Wszystko co napisałem powyżej zależy od ludzi. Cieszę się zatem bardzo, że dołożyłem cegiełkę do zaangażowania w działalność klubu Łukasza Bogdanowicza i Igora Biedrzyckiego. Pierwszy, który dołączył do klubu jeszcze za prezesowskiej kadencji Grzegorza Lecha (wówczas pomagałem klubowi jeszcze nieoficjalnie), sprawił, że Stomilem ponownie zainteresował się lokalny biznes. Ten malutki i ten nieco większy. Sprzedaż zaczęła mieć plan. Obecność i niesamowite zaangażowanie Igora sprawiły natomiast, że pion sportowy, trochę niechcąco, zaczął mieć zalążki pomysłu oraz ciągłości. Obaj to Stomilowcy jakich mało i nie mam wątpliwości, że takich ludzi powinno być przy Stomilu więcej.
Na koniec publiczne podziękowanie dla Michała Brańskiego, do którego spółki należy od trzech lat Stomil. Co do wizji zarządzania klubem i polityki personalnej nie zgadzaliśmy się i nie zgadzamy prawie w ogóle. Przyznam, że choć Michała szanuję, to nie rozumiem. Spieraliśmy się zresztą wielokrotnie, zawsze zachowując przy tym klasę i takt. Koniec końców trzeba bowiem pamiętać, że to właśnie dzięki zaangażowaniu finansowemu Michała, z perspektywy klubu naprawdę ogromnemu, dodajmy, mogliśmy o trzy lata dłużej pasjonować się zmaganiami Stomilu na zapleczu Ekstraklasy. Do dziś zresztą, dzięki Michałowi, Stomil jest jednym z nielicznych polskich klubów bez istotnego zadłużenia. Za to wsparcie należą się Michałowi bezwzględne podziękowania. Osobiście, choć dwa razy w przeciągu minionego roku doszło między nami do fundamentalnego nieporozumienia, dziękuję mu również za to, że w maju 2021 roku dał się przekonać do wizji wprowadzenia planu naprawczego i zaangażowania w roli prezesa Łukasza Puciłowskiego. To wtedy zaprosił mnie również do oficjalnej pracy na rzecz klubu w charakterze członka Rady Nadzorczej. Mam nadzieję, że kiedyś, już w totalnie prywatnych rozmowach, przekonam go również do tego, że funkcjonowanie takiego klubu jak Stomil poza kontekstem lokalnej społeczności i lokalnej społeczności piłkarskiej nie ma najmniejszego sensu, a w piłkarskim biznesie wartością niemal równie ważną co pieniądze są piłkarskie wyczucie i doświadczenie oraz wspominane już wcześniej planowanie. Rozumiem w pełni rozgoryczenie Michała postawą olsztyńskiego ratusza, ale uważam też, że sporej części stomilowskich nieszczęść można było w ostatnich latach uniknąć.
Przy okazji podziękowań, specjalny akapit chciałem poświęcić Irkowi Sobieskiemu. Szef Grupy DBK od pewnego czasu bardzo rzadko bywa co prawda na meczach i trzyma się mocno z boku, ale jego wytrwałość i konsekwencja we wspieraniu „Dumy Warmii” są absolutnie nie do przecenienia. Od przeszło 20 lat jego firma wspiera klub niezależnie od aktualnej konfiguracji zarządzającej klubem. Taki mecenas sportu to prawdziwy skarb i mam nadzieje, że jego cierpliwość zostanie kiedyś nagrodzona pięknym stadionem, na którym w końcu, z nieskrywaną przyjemnością, będzie mógł obejrzeć mecz ukochanego Stomilu.
Nie ukrywam, że z niepozornej funkcji członka Rady Nadzorczej odchodzę z żalem. Jej pełnienie, przez nieco ponad rok, było dla mnie ogromnym zaszczytem i małym spełnieniem marzeń. Niestety, tylko na początku…. Z czasem przeważać zaczęły gorycz, frustracja i rozczarowanie, które absolutnie ostatecznie spotęgowały ostatnie tygodnie.
Od dziś pozostaję formalnie związany ze Stomilem już tylko jako przedstawiciel spółki Bet Space, która przystąpiła do Klubu STO. Gdzieś na horyzoncie są również pomysły na mocniejsze zaangażowanie w oficjalną działalność kibicowską, ale to zbyt wczesny etap, aby cokolwiek zapowiadać. Jedno jest pewne: gdy złe emocje opadną, z pewnością znowu z chęcią poświęcę swój czas na budowanie oraz wspieranie Stomilu. Nigdy nie wziąłem z klubu ani złotówki (pomijając darmowe wejściówki dla siebie i bliskich), ani nie wykorzystałem klubu do sztucznego budowania swojej zawodowej lub społecznej pozycji. Zaangażowanie w działalność klubu było i jest dla mnie wartością samą w sobie. Jestem przekonany, że takie podejście ma sens i jest jedynym właściwym. Być może po prostu mój czas w kontekście realnego pomagania klubowi dopiero ma nadejść? Wierzę, że tak!
Do zobaczenia na trybunach! SPW!
Piotr Gajewski, lokalny przedsiębiorca i kibic Stomilu
Dziś (28 czerwca) w Stomilu ma się odbyć walne, natomiast jutro, w samo południe, w Olsztynku piłkarze "Dumy Warmii" zmierzą z meczu kontrolnym z grającą w ukraińskiej II lidze Polissią Żytomierz.
Olsztynianie rozgrywki eWinner 2 ligi rozpoczął już w połowie lipca. Pierwszym przeciwnikiem na wyjeździe będzie Kotwica Kołobrzeg.
em
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz