Na dwie godziny przed meczem pojawiła się oficjalna informacja o nowym sponsorze olsztyńskiego I-ligowca, którym zostało Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Względem ostatnich wyników "Dumy Warmii" wiadomość z całą pewnością poprawiła minorowe nastroje wśród kibiców, jak również zawodników, którzy w dzień przed meczem z Rakowem Częstochowa zaprotestowali po raz drugi w ostatnim czasie w sprawie zaległych wynagrodzeń.
Względem ostatniego, przegranego spotkania w Częstochowie, trener Kamil Kiereś dokonał dwóch zmian. Od pierwszych minut na boisku zobaczyliśmy Pawła Głowackiego, który zastąpił Adriana Karankiewicza. Do podstawowego składu wrócił także Wołodymyr Tanczyk, który na boku pomocy zastąpił Tomasza Zająca.
Pierwsza część spotkania należała do gości z Katowic, którzy częściej utrzymywali się przy piłce, jednak nie potrafili sforsować dobrze grającej obrony Stomilu. Olsztynianie natomiast szukali swoich okazji w kontratakach czy też ze stałych fragmentów gry.
Jedyna bramka padła jednak w drugiej odsłonie meczu. W 58 minucie faulowany w polu karnym był Artur Siemaszko, który chwilę później podszedł do "jedenastki" i pewnym strzałem pokonał Macieja Wierzbickiego.
Wobec zaistniałej sytuacji trener GKS-u Jacek Paszulewicz dokonał dwóch zmian - na plac gry weszli Adrian Błąd i Tomasz Foszmańczyk. Blisko dziesięć minut później po raz drugi w sezonie pojawił się również Dalibor Volaš, który chwilę po wejściu na plac gry miał dobrą okazję do wyrównania jednak uderzył tuż obok słupka.
Goście do samego końca próbowali zdobyć choćby jedną bramkę, jednak brakowało skuteczności.
Następne spotkanie olsztynianie rozegrą już w najbliższą środę. Przeciwniem w Opolu będzie miejscowa Odra, która nie wygrała od jedenastu spotkań. Początek meczu o godzinie 19:45.
- Pomimo przegranej, kibice gości zachowali się jak przystoi na prawdziwych fanów futbolu - podsumowali natomiast spotkanie olsztyńscy policjanci. - Podczas zabezpieczenia meczu nie doszło do zakłócenia ładu i porządku publicznego.
Stomil Olsztyn - GKS Katowice 1:0 (0:0)
1:0 - Artur Siemaszko 58' (k.)
Stomil Olsztyn: Michał Leszczyński - Lukáš Kubáň, Paweł Baranowski, Łukasz Sołowiej, Remigiusz Szywacz, Wołodymyr Tanczyk, Paweł Głowacki, Marcin Stromecki (80' Wiktor Biedrzycki), Grzegorz Lech (80' Dani Ramírez), Piotr Głowacki, Artur Siemaszko (90' Paweł Abbott)
GKS Katowice: Maciej Wierzbicki - Kamil Słaby, Mateusz Kamiński, Lukas Klemenz, Mateusz Mączyński, Dawid Plizga (62' Adrian Błąd), Bartłomiej Poczobut, Łukasz Zejdler (62' Tomasz Foszmańczyk), Andreja Prokić, Wojciech Słomka, Wojciech Kędziora (71' Dalibor Volaš)
Żółte kartki: Stromecki (Stomil); Słaby, Kamiński (GKS)
Sędziował: Konrad Kiełczewski (Białystok)
Zapis konferencji prasowej:
Kamil Kiereś, trener Stomilu: - Jeżeli drużyna Stomilu wychodzi na boisko w tak trudnej sytuacji jak dzisiaj z tak mocnym rywalem i radzimy sobie taktycznie; realizujemy plan, który sobie założyliśmy; walczymy z determinacją; chcemy strzelić bramkę, strzelamy i wygrywamy to spotkanie to moich zawodników trzeba nazwać dzisiaj prawdziwymi mężczyznami, bowiem poradzili sobie w bardzo trudnej sytuacji. Uwierzyli, że ta sytuacja nie jest stracona. Przede wszystkim nie patrzymy na tabelę ile tracimy, ale tak po męsku - ile możemy jeszcze zdobyć. Tak to widzieliśmy, że dzień w którym będzie mecz - jeżeli będzie się miało siłę mężczyzny - to będzie szansa, aby się z tym wszystkim mierzyć i zdecydowaliśmy, że będziemy z każdego dnia wyciskać "maksa". Dziś wycisnęliśmy tyle, ile się dało - trzy punkty. Ale to jest nadal wszystko mało, chcemy więcej. Wszyscy chcą tutaj więcej. Przede wszystkim musimy się skupić na pracy, a kibice nam tym, aby nas maksymalnie wspierać w tej trudnej drodze, bo przed nami jeszcze trudna, wyboista droga.
Jacek Paszulewicz, trener GKS-u: Ciężko wyrazić w słowach to, co w tej chwili czuję. Pierwsza połowa kompletnie była pod naszą kontrolą i nic złego tutaj nie mogło się wydarzyć. Oczywiście zabrakło nam skuteczności w ofensywie. Niezrozumiałe jest to, co się wydało w drugiej części meczu. Straciliśmy kontrolę nad spotkaniem. Piłka prostopadła i rzut karny - sto procent skuteczności drużyny Stomilu Olsztyn. Za ładną grę punktów się nie daje. W pierwszej połowie, uważam, że zagraliśmy jedno z lepszych spotkań w tym sezonie. Uważam również, że tym spotkaniem roztwoniliśmy to, na co ześmy zapracowali od początku rundy. Kiedyś już to powiedziałem i myślę, że to teraz idealnie pasuje do tego momentu: 30 centymetrów dzieli plecy od tyłka. Albo cię klepią po plecach po zwycięstwie, albo kopią w dupę po porażce. Dzisiaj moi zawodnicy niestety zasłużyli na to drugie.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz