Trener Szymon Grabowski w sobotnim spotkaniu nie mógł skorzystać z dwóch zawodników. Po meczu w Elblągu na kilka tygodni "wyleciał" Maciej Spychała, który doznał naderwania więzadeł w kolanie, a także z Mateusza Jarzynki, który do zajęć z zespołem wraca w poniedziałek. Na boisku od pierwszej minuty zobaczyliśmy natomiast Lukáša Kubáňia, który wrócił po karze za czerwoną kartkę w spotkaniu z Garbarnią Kraków.
Pierwsza połowa nie napawała optymizmem. To goście byli częściej w posiadaniu piłki i stwarzali klarowne sytuacje do zdobycia bramki. Na efekt nie trzeba było długo czekać, bowiem w 23 minucie za sprawą Egipcjanina Abdallaha Hafeza wyszli na prowadzenie.
Na sześć minut przed zakończeniem pierwszej odsłony wprawdzie Piotr Kurbiel wpakował piłkę do siatki, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Wobec kiepskiej postawy "biało-niebieskich", trener Grabowski w przerwie meczu dokonał dwóch zmian. Za Huberta Krawczuna i Piotra Kurbiela desygnował do gry Bartosza Florka i Sebastiana Szypulskiego.
Od początku drugiej części meczu, olsztynianie zaczęli grać odważniej i szybciej. Dało to efekt w postaci dwóch rzutów karnych, których pewnym egzekutorem okazał się Jakub Tecław.
Następne spotkanie "biało-niebiescy" rozegrają w kolejną sobotę. Przeciwnikiem będzie - w momencie pisania tego tekstu - zajmujący ostatnią pozycję w ligowej tabeli Motor Lublin. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18.
Stomil Olsztyn - Górnik Polkowice 2:1 (0:1)
0:1 - Abdallah Hafez 23'
1:1 - Jakub Tecław 58' (k.)
2:1 - Jakub Tecław 86' (k.)
Stomil: Jakub Mądrzyk - Filip Wójcik (90' Filip Szabaciuk), Igor Kośmicki, Jakub Tecław, Lukáš Kubáň, Michał Karlikowski, Bartosz Waleńcik, Karol Żwir (61' Dawid Kalisz), Hubert Krawczun (46' Sebastian Szypulski), Shun Shibata, Piotr Kurbiel (46' Bartosz Florek)
Górnik: Błażej Niezgoda - Kacper Poczwardowski, Michał Bojdys, Jarosław Ratajczak, Karol Fryzowicz, Tomasz Kołbon, Damian Makuch (64' Kacper Gościniarek), Mariusz Sławek (74' Rafał Karmelita), Szymon Kiebzak (64' Dawid Burka), Abdallah Hafez (75' Filip Baranowski), Dominik Pisarek (61' Mariusz Idzik)
Żółte kartki: Krawczun, Szypulski, Mądrzyk (Stomil); Ratajczak, Makuch, Baranowski, Fryzowicz (Górnik)
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa)
Widzów: 910
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Szymon Szydełko, trener Górnika: - Jak ja mam to w ogóle skomentować? Może zada pan jakieś pytanie? Bo co ja mam powiedzieć? Mogę powiedzieć tylko tyle, że ktoś to widzi i nie grzmi. Nie umiem tego opisać. Gdybym wiedział, że to tak się skończy, to szkoda by było jechać. I o to się wszystko rozchodzi. Czuję się bardzo pokrzywdzony, mój zespół czuje się bardzo pokrzywdzony. Rozumiem przegrać mecz po dwóch rzutach karnych, ale nie po takich rzutach karnych. Jeżeli były te rzuty karne, to są to bardzo głupie karne z naszej winy. Jeżeli nie było to po prostu, wiecie dlaczego tak mówię. Każdy normalny by się tak wypowiadał. No jak mam to opisać? Pierwsza połowa była normalna, powinniśmy grać w przewadze jednego zawodnika. Ten zawodnik zostaje na boisku i strzela nam dwie bramki z rzutów karnych i przegrywamy mecz. Wracamy w takich humorach, w jakich ja teraz jestem.
Szymon Grabowski, trener Stomilu: - Na pewno rozegraliśmy dwie różne połowy. Można powiedzieć - dwa mecze. Pierwsza połowa na pewno nie jest do zapomnienia, a do wyciągnięcia wniosków dlaczego tak prezentowaliśmy się w pewnych momentach. W kilku, a szczególnie w tym kluczowym, gdy przeciwnik zdobył bramkę. Nie zachowaliśmy się tak, jak żeśmy chcieli i to zostało wykorzystane. Bardzo się cieszę, że ta drużyna po raz kolejny pokazuje, że chce grać do końca, że oddaje cechy wolicjonalne, które na każdym poziomie są bardzo ważne. Mieliśmy dzisiaj coś do udowodnienia po ostatnim spotkaniu, gdzie zupełnie tego zabrakło. Cieszę się, że piłkarsko wyglądało to w drugiej połowie na tyle dobrze, że mieliśmy sytuacje stuprocentowe, bo sytuacja Wójcika i sytuacja Florka, to na poziomie centralnym muszą się kończyć bramkami. Wtedy też nie rozmawialibyśmy o problematycznych czy nie-problematycznych rzutach karnych, ale tych bramek z naszej strony byłoby więcej. Tego na pewno żałujemy. Niemniej jednak doceniamy klasę rywala, bo jest to w dalszym ciągu jeden z głównych kandydatów do awansu i odwrócić taki mecz, po takiej pierwszej połowie, to naprawdę duża sztuka i dzisiaj zawodnicy zasłużyli na gratulacje.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz