W spotkaniu z Sandecją nie mógł wystąpić Karol Żwir, który w poprzednim meczu otrzymał czerwoną kartkę. Na boisku nie zobaczyliśmy także Macieja Dampca, który zmaga się z kontuzją. Trener Adrian Stawski nie stracił natomiast zaufania do Konrada Syldatka i dał mu szansę na rehabilitację po fatalnym występie przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Olsztynianie znakomicie mogli wejść w spotkanie, ale sytucaji sam na sam z Dawidem Pietrzkiewiczem nie wykorzystał Łukasz Moneta. Niestety, stare piłkarskie porzekadło mówi, że "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić". I tak też było w poniedziałkowy wieczór przy alei Piłsudskiego. Chwilę później "biało-niebiescy" już przegrywali za sprawą pomocnika Sandecji, Maissy Fall'ea, który przedłużył piłkę głową, w kierunku bramki i zasłonięty Syldatk nie zdołał jej wybronić.
Po kwadransie ligowej potyczki goście prowadzili już dwiema bramkami. W tym przypadku słabo pilnowany w polu karnym Damir Šovšić zdołał pokonać młodego Syldatka.
Chwilę wcześniej do nieprzyjemnego zderzenia doszło w polu karnym, a ucierpiał Bwanga, który ostatecznie opuścił stadion w karetce. Zawodnik najprawdopodobniej doznał wstrząsu mózgu.
Na kilkaście minut przed zakończeniem spotkania, olsztynianom udało się zdobyć kontaktową bramkę. "Biało-niebiescy" wywalczyli rzut karny, do piłki podszedł Patryk Mikita i na raty pokonał Dawida Pietrzkiewicza.
W 90 minucie podopieczni Adriana Stawskiego powinni wyrównać, ale z trzech metrów do pustej bramki nie potrafił trafić Rafał Remisz.
Następne ligowe spotkanie "biało-niebiescy" rozegrają już w najbliższy piątek. Przeciwnikiem na własnym obiekcie będzie beniaminek - Skra Częstochowa.
Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz 1:2 (0:2)
0:1 - Maissa Fall 3'
0:2 - Damir Šovšić 15'
1:2 - Patryk Mikita 82'
Stomil: Konrad Syldatk - Filip Szabaciuk (46' Aleksander Pawlak), Rafał Remisz, Jonathan Simba Bwanga (15' Beniamin Czajka), Jonatan Straus, Piotr Pyrdoł (60' Patryk Zych), Wojciech Reiman, Jakub Tecław (46' Maciej Spychała), Merveille Fundambu (69' Shun Shibata), Łukasz Moneta, Patryk Mikita
Sandecja: Dawid Pietrzkiewicz - Sebastian Rudol, Michal Piter-Bučko, Tomasz Boczek, Kamil Słaby, Damian Chmiel, Damir Šovšić, Maissa Fall (46' Bartłomiej Kasprzak), Robert Janicki (79' Dawid Wolny), Jakub Zych, Swetosław Dikow (84' Kornel Osyra)
Żółte kartki: Tecław, Fundambu (Stomil); Fall, Janicki, Rudol, Šovšić (Sandecja)
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa)
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Dariusz Dudek, trener Sandecji: - Bardzo cieszą mnie trzy punkty zdobyte na bardzo trudnym terenie. Cieszą mnie punkty po ostatnim pucharowym spotkaniu, gdzie przegraliśmy 0:1. Wiedzieliśmy, że Stomil potrzebuje punktów jak tlenu. Bardzo szybko zaczęliśmy kontrolować pierwszą połowę, więc było trochę rozprężenia, jeżeli chodzi o mój zespół. Kilka słów w przerwie spowodowało, że znowu wróciliśm do gry i chcieliśmy strzelić gola na 3:0. Po rzucie karnym dostaliśmy bramkę na 1:2 i trochę było nerwowości. Było widać, że kontrolowaliśmy mecz. Nowy prezes zdobył trzy punkty w pierwszym meczu. Gratuluję mu i chłopakom zdobycia trzech punktów.
Adrian Stawski, trener Stomilu: - Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, dlatego, że nie wykonaliśmy tego co mieliśmy zrobić przy stracie pierwszej bramki. Mamy rozpisane stałe fragmenty gry. Daleki rzut Rudola, kto inny miał stać w strefie, to są takie nasze wewnętrzne sprawy, ale jestem po długiej rozmowie z zawodnikami i takie sprawy na tym poziomie nie mogą się zdarzyć. Każdą bramkę, którą my strzelamy, to musimy ciężko wypracować, a przeciwnicy strzelają nam zbyt łatwo te bramki. To są gole, które dostajemy na własne życzenie, bo nie robimy tego co powinniśmy. Powiem brutalnie: takich rzeczy nie robi się nawet w B-klasie. Na każdym poziomie w takiej sytuacji piłkarze muszą być zdyscyplinowani, co prawda, nie pomógł Konrand Syldatk, na którego dzisiaj znowu postawiliśmy. Druga bramka to samo, z wycofanej piłki, czyli tak jak strzelają przeważnie, bo analizowaliśmy rywala zarówno przed Pucharem, jak i przed ligą. Zawodnicy o tym wiedzą, na odprawie o tym mówiliśmy, pokazywałem, że takie bramki Sandecja najczęściej strzela. Po raz kolejny oglądamy, analizujemy, a potem w meczu nie potrafimy tego zaniechać. To jest największy błąd. Gratuluje Darkowi (Dudkowi - red.) zwycięstwa, tak jak on mi życzył po pucharowym meczu. My na zwycięstwo nie zasłużyliśmy, bo w taki sposób nie da się grać na żadnym poziomie. Zawodnicy muszą to szybko zrozumieć, bo w piątek kolejny mecz. Siedziałem w szatni godzinę i rozmawiałem z zawodnikami, teraz oni zostali sami. Za tę szatnię odpowiedzialność muszą wziąć nie tylko trenerzy, a sami zawodnicy, bo sami mówią, że oni odpowiadają za ten zespół. Nawet jeśli jeden z obcokrajowców nie stanął tam, gdzie trzeba przy stałym fragmencie gry, to trzeba go wziąść za fraki i pokazać, a nie tylko mówić. O to mam największe pretensje do miejscowych zawodników, kapitanów, rady drużyny, do najstarszych zawodników. Myślimy czasami tylko o tym, co sami mamy zrobić na boisku, a czasu było sporo, bo Rudol zwlekał z wybiciem piłki, można było się ustawić dwa razy do tego. W meczu z Katowicami, dostaliśmy bramkę, bo ktoś źle się ustawił, to teraz jest tak samo. Jest to niedopuszczalne i ja muszę zastanowić się nad tym, jak ukarać jednego czy drugiego zawodnika, bo to jest piłka zawodowa, z nikim nie będziemy się bawić, bo na tym poziomie nie możemy tak robić. Jak chce się wygrać mecz to trzeba być czujnym i odpowiedzialnym, ale nie tylko za siebie, a także za kolegów.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz