Trener Piotr Zajączkowski w meczu z Zagłębiem nie mógł skorzystać z kilku podstawowych zawodników. Artura Siemaszkę dopadło przeziębienie, natomiast Sam van Huffel, Oktawian Skrzecz oraz Rafał Remisz nadal leczą kontuzję. Mało tego, za czwartą żółtą kartę musiał pauzować Janusz Bucholc. Tym samym na prawej stronie olsztyński szkoleniowiec wystawił młodzieżowca Serafina Szotę, natomiast na skrzydle od pierwszych minut zagrał Irlandczyk Eric Molloy.
W pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi drużynami zwyciężyło Zagłębie (3:1). Z całą pewnością na długo w pamięci olsztyńskich kibiców z tamtego meczu zapisał Patryk Małecki, który zdobył dwa gole.
W niedzielne południe pierwsza bramka padła w 36 minucie po dość niespodziewanym strzale z dalszej odległości Filipa Karbowego. Nieco ponad kwadrans po wznowieniu gry, gola wyrównującego z rzutu karnego strzelił Szymon Sobczak.
Niestety, goście z wyrównania cieszyli się zaledwie... minutę, bowiem na listę strzelców po znakomitym dośrodkowaniu Mateusza Szweda wpisał się Fabian Piasecki.
W samej końcówce meczu olsztynianie mogli ponownie wyrównać, jednak Sobczak trafił w poprzeczkę.
Na Twitterze prezes Stomilu, Wojciech Kowalewski, skomentował mecz takimi słowami: - Emocje były, wyników brak. Zespołowi dziękuję za walkę. Kolejne wyzwania przed nami!
Następne spotkanie olsztynianie zagrają w najbliższą sobotę. Na własnym obiekcie podejmą Chojniczankę Chojnice. Początek meczu o godzinie 17. Odbędzie się ono również przy pustych trybunach.
Skrót meczu Zagłębie Sosnowiec - Stomil Olsztyn
Zagłębie Sosnowiec - Stomil Olsztyn 2:1 (1:0)
1:0 - Filip Karbowy 36'
1:1 - Szymon Sobczak 61' (k)
2:1 - Fabian Piasecki 62'
Zagłębie Sosnowiec: Kacper Chorążka - Dawid Ryndak, Kacper Radkowski, Piotr Polczak, Markas Beneta, Mateusz Szwed, Bartłomiej Babiarz, Filip Karbowy (75' Tomasz Hołota), Szymon Pawłowski (83' Patryk Mularczyk), Patryk Małecki, Fabian Piasecki (75' Rubio)
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba - Serafin Szota, Wiktor Biedrzycki, Jakub Mosakowski, Jonatan Straus, Mateusz Gancarczyk, Maciej Pałaszewski, Jakub Tecław (50' Wojciech Hajda), Grzegorz Lech (69' Koki Hinokio), Eric Molloy (63' Jurich Carolina), Szymon Sobczak
Żółte kartki: Polczak, Radkowski (Zagłębie); Tecław, Mosakowski (Stomil)
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin)
Mecz bez udziału publiczności.
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Piotr Zajączkowski, trener Stomilu: - Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku końcowego, bo uważam, że z przekroju całego spotkania byliśmy zespołem bardzo dobrze grającym w piłkę. Stwarzaliśmy sytuacje, w pierwszej połowie zabrakło konkretów w polu karnym. Należało uderzyć z “dużego palca”, a kombinowaliśmy, rozgrywaliśmy. Przeciwnik był konkretny, miał sytuacje to uderzał. Czy to z 25 metrów czy to z 30. Po bramce wyrównującej mam duży żal i niedosty, bo powinniśmy tę minutę, dwie przytrzymać, a tak z niczego straciliśmy bramkę. Było za miękko bo powinniśmy tę akcję skasować. A tak poszło dośrodkowanie z lewej strony i Piasecki strzelił do pustej bramki. Obrońcy w ostatniej fazie się nie popisali. Jesteśmy rozżaleni i wkurzeni bo przyjechaliśmy tutaj nie przegrać, a wyjeżdżamy bez punktów. Serafin Szota zagrał na nie swojej pozycji (prawa obrona). Początek w jego wykonaniu był niemrawy, ale z minuty na minutę rozkręcał się. To zawodnik, który może grać na boku i środku obrony, na pewno wartość dodana. Carolina w defensywnie zagrał pozytywnie, bo miał parę powrotów na pełnej szybkości i wykazał się dobrym odbiorem. Troszeczkę więcej będziemy oczekiwali w grze ofensywnej, ale też wartość dodana. Zmiana Tecława była podyktowana możliwością dostania drugiej żółtej kartki. To defensywny pomocnik i ma dużo stykowych, bezpośrednich sytuacji. W tej strefie nie możemy mieć piłkarzy, którzy odpuszczą, cofnął nogę, stąd wszedł Hajda.
Krzysztof Dębek, trener Zagłębia: - Niesamowicie się cieszę, bo to pierwsze zwycięstwo po tak długiej przerwie. Wygraliśmy zasłużenie, pomijając fakt, że trzeba oddać Stomilowi końcówkę. Mieli trzy sytuacje w doliczonym czasie gry. Cieszy mnie to, że mieliśmy sporo sytuacji, zdecydowanie więcej niż w meczu z GKS-em Tychy. Gra momentami przypominała to co chciałbym widzieć. O mankamentach dzisiaj nie wspominajmy, bo mamy trzy punkty i to w tym wszystkim było najważniejsze.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz