Olsztynianie w rozgrywkach 2 ligi nie zaznali jeszcze porażki, ale odnieśli tylko jedno zwycięstwo. Dobrą okazją do podwyższenia dorobku punktowego miała być sobotnia potyczka z Garbarnią. Przed spotkaniem piłkarscy fachowcy ostrzegali jednak, że zespół prowadzony przez Macieja Musiała gra naprawdę solidną piłkę i jest jednym z faworytów do awansu.
Względem poniedziałkowego spotkania z Polonią Warszawa, trener Szymon Grabowski dokonał tylko jednej zmiany w podstawowym składzie. Z powodów osobistych nie mógł zagrać Bartosz Waleńcik. W jego miejsce na placu gry pojawił się Hubert Krawczun.
O wiele lepiej w mecz weszli goście, którzy już od pierwszych minut byli częściej przy piłce i stwarzali dogodne sytuacje bramkowe. Ich ofensywna gra się opłaciła, bowiem w 11 minucie objęli prowadzenie za sprawą Jakuba Karbownika.
Dziesięć minut później "Duma Warmii" wyrównała. Na listę strzelców wpisał się Michał Karlikowski, który w zamieszaniu pod bramką gości zachował najwięcej "zimnej krwi" i płaskim strzałem pokonał Aleksandra Kozioła.
W ostatniej minucie pierwszej odsłony, czerwoną kartkę za faul taktyczny przed polem karnym zobaczył czeski obrońca Lukáš Kubáň i musiał opuścić boisko.
W przerwie meczu olsztyński szkoleniowiec nie zdecydował się na żadną zmianę, dokonując tylko roszad w ustawieniu składu, zacieśniając szyki w obronie.
W początek drugiej odsłony również lepiej weszli goście, którzy ponownie mogli wyjść na prowadzenie już w 53 minucie, jednak Wojciech Słomka trafił w słupek. Co jednak się odwlecze to nie uciecze... Minutę później Jakub Tecław tak nieszczęśliwie interweniował w swoim polu karnym, że trafił piłką do własnej bramki.
Mimo gry w osłabieniu i kiepskiego wyniku, olsztynianie dążyli do wyrównania. I to się udało w 87 minucie. Po jednej z kontr w polu karnym faulowany był Mateusz Jońca, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Tecław.
Olsztynianie mieli jeszcze "piłkę meczową", jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości już w doliczonym czasie gry nie wykorzystał Mateusz Sobotka.
Teraz olsztynian czeka już w najbliższą środę trudny mecz w Elblągu z miejscową Olimpią, bowiem - jak brzmi stare, piłkarskie porzekadło - derby rządzą się "swoimi prawami". Początek spotkania zaplanowano na godzinę 19.
Stomil Olsztyn - Garbarnia Kraków 2:2 (1:1)
0:1 - Jakub Karbownik 11'
1:1 - Michał Karlikowski 21'
1:2 - Jakub Tecław 54' (s.)
2:2 - Jakub Tecław 87 (k.)
Stomil: Jakub Mądrzyk - Filip Wójcik (82' Filip Szabaciuk), Igor Kośmicki, Jakub Tecław, Lukáš Kubáň, Michał Karlikowski, Karol Żwir, Maciej Spychała (60' Sebastian Szypulski), Hubert Krawczun (77' Bartosz Florek), Shun Shibata (60' Mateusz Jońca), Piotr Kurbiel (77' Mateusz Sobotka)
Garbarnia: Aleksander Kozioł - Patryk Warczak, Mateusz Kardas (73' Jakub Banach), Donatas Nakrošius, Mateusz Bartków, Wojciech Słomka (83' Thomas Pranica), Karol Dziedzic, Mateusz Nowak, Patryk Mularczyk, Jakub Karbownik (73' Grzegorz Marszalik), Adam Żak
Żółte kartki: Wójcik, Szypulski (Stomil); Kardas, Nakrošius (Garbarnia)
Czerwona kartka: Lukáš Kubáň (45', Stomil, za faul taktyczny)
Sędziował: Karol Arys (Szczecin)
Widzów: 1053
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Maciej Musiał, trener Garbarni: - Dokonaliśmy rzeczy niemożliwej. Zremisowaliśmy mecz, który ciężko było zremisować, patrząc na to jak się układał. Przewagę jaką sobie wypracowaliśmy, to ciężko było tutaj stracić punkty, ale znani jesteśmy z tego, że łatwo nam strzelić bramkę. Bardzo dobrze wyglądaliśmy na początku meczu, fajnie to funkcjonowało, jestem bardzo zadowolony z pierwszej połowy. Nie zmienia to faktu, że znowu dostajemy bramkę w meczu, w którym mamy kontrolę. Wydawało się, że w momencie, gdy po trafieniu samobójczym objęliśmy prowadzenie, robimy wszystko żeby ten mecz zamknąć. Robimy sytuacje na 3:1, było ich kilka, ale jak nie strzelasz to się to mści. Straciliśmy dwa punkty, bo to remis, który - patrząc oczywiście w kontekście meczu - dla nas jest porażką. Paradoks jest taki, że Stomil mógł to spotkanie wygrać, jak się nie wykorzystuje sytuacji, to potem się cierpi. Punkt przed meczem byłby dobry rezultatem, natomiast absolutnie nie możemy tak do tego podchodzić.
Szymon Grabowski, trener Stomilu: - Przygotowując się do tego spotkania wiedzieliśmy, że przyjdzie się nam zmierzyć z bardzo dobrym zespołem, jeśli chodzi o aspekty piłkarskie. To się wszystko potwierdziło. Mamy do siebie pretensje o pewne aspekty, które z kolejki na kolejkę będziemy musieli poprawiać. Początek meczu w naszym wykonaniu nie był najlepszy. Przeciwnik miał optyczną przewagę co skończyło się bramką, ale my w tych momentach byliśmy za bardzo pasywni, szczególnie w środkowej strefie. Poruszaliśmy się, ale zabrakło energii, odpowiedniego doskoku w pewnym momencie. Dopiero później łapaliśmy, jak nie nasze granie, to te elementy, o które nam chodzi. Utrzymywaliśmy się przy piłce, sprokurowaliśmy jedną, dwie sytuacje, które mogły skończyć się bramką. Gdybyśmy grali po równo, to druga połowa byłaby ciekawa. Na pewno pod względem taktycznym. Dla kibica było dużo emocji i takich pozytywnych emocji. Muszę pochwalić zespół za determinację, za to, że nie poddaliśmy się w żadnym momencie: czy to było po pierwszej straconej bramce, czy po czerwonej kartce, czy po drugiej bramce. Pokazaliśmy, że każdemu chłopakowi, który jest szatni Stomilu, zależy na tym żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. To serducho zostało nagrodzone, bo strzeliliśmy bramkę na 2:2 i mieliśmy bramkę meczową i mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Musimy uszanować przeciwnika, to co było na boisku, i z podniesioną głową przyjąć ten remis, który za charakter nam się należał.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz