Poniedziałkowe wypadki na S7 w kierunku Gdańska zdarzyły się przed południem. Do pierwszego doszło w okolicy wsi Rychnowo w powiecie ostródzkim. Zderzyły się tam samochód osobowy i ciągnik. W tym samym czasie, około 2-3 kilometry dalej doszło do zderzenia trzech aut. Sytuację opisaliśmy w artykule Kolizja trzech samochodów osobowych na S7 w kierunku Gdańska.
Policjanci zablokowali odcinek i kierowali przybywających kierowców na drogę serwisową. Niestety, pojazdy, które zdążyły przejechać zanim zaczęto wskazywać na inną trasę, utknęły w kilometrowym korku.
Niecierpliwość polskich kierowców znamy z zamieszczanych w sieci filmów. Bardzo często pojawiają się nagrania z kamer samochodowych, na których widać ignorujących ruch wahadłowy uczestników ruchu. Nierzadkim widokiem są także kierowcy mający "w poważaniu" drogi jednokierunkowe. Podobna sytuacja miała miejsce na S7, gdzie niecierpliwi kierowcy zaczęli... zawracać. Przez pewien odcinek drogi jechali "pod prąd", co zostało uwiecznione na materiale wideo przez jedną z osób stojących w korku.
W Internecie rozwinęła się dyskusja. Co, jeśli każda z zawracających osób miała do tego ważny powód? Przykładem może być pojazd z przyczepą dla koni. Bijący od południowego słońca żar można poczuć stojąc na zewnątrz, co dopiero w metalowej "puszce". W przedstawionych na nagraniu warunkach wypuszczenie konia i ochłodzenie go jest niemożliwe. Podobnych powodów mogło być wiele, ale czy kwalifikują się one do tego typu zachowań?
Zgodnie z przepisami, za naruszenie zakazu cofania na drodze ekspresowej grozi 300 zł mandatu. Za jazdę w kierunku przeciwnym na drodze ekspresowej zapłacimy 2 tysiące złotych.
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz