- Panie prezydencie jak żyć? - krzyczeli pod olsztyńskim ratuszem manifestujący pracownicy szkół.
W manifestacji brały udział między innymi kucharki stołówek szkolnych, pracownicy szkolnych szatni, woźne i konserwatorzy.
Argumenty protestujących przedstawiał również Henryk Mierzejewski z zarządu sekcji Pracowników Administracji i Obsługi olsztyńskiego Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
- Większość niepedagogicznych pracowników oświaty zarabia w Olsztynie od 1300 do 1400 złotych, to zbyt mało – mówił Mierzejewski.
Manifestujący wręczyli swoją petycję prezydentowi miasta, Piotrowi Grzymowiczowi, w której zażądali uwzględnienia w przyszłorocznym budżecie miasta zwiększenia wynagrodzeń o 10 procent oraz ustalenia minimalnej płacy w wysokości 1600 złotych.
Prezydent miasta co prawda nie powiedział manifestującym ''NIE'', jednak poprosił o czas do namysłu i ewentualnej kalkulacji kosztów.
Protestujący zapowiedzieli, że nie wystarczą im puste obietnice - jeśli ich manifestacja nie przyniesie rezultatów są gotowi wejść w spór z zarządzającymi placówkami, w których pracują, co w praktyce oznaczać może opuszczenie stanowisk pracy.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz