Sobotni wieczór to idealny czas na odrobinę aktywności. W dzisiejszych czasach, gdy coraz większa liczba osób spędza całe dnie na siedząco, jest to szczególnie ważne. Choć sposobów na rozruszanie się jest wiele, 4 marca wielu olsztynian postanowiło udać się do budynku szkoły tańca Eranova. Odbywający się tam Maraton Fitness i Tańca miał "drugie dno", które było ważniejsze niż sama możliwość aktywnego spędzenia czasu. Podczas trwania imprezy zbierano fundusze na dzieci z Oddziału Onkologii i Hematologii Dziecięcej ze Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
W akcję zaangażowało się wiele osób - od pracowników szpitala, przez fundacje pomagające chorym onkologicznie dzieciom, kończąc na harcerzach, którzy witali wchodzących do budynku ludzi. Impreza była otwarta - w maratonie mógł wziąć udział każdy, kto chciał, pod warunkiem złożenia "cegiełki" w postaci 20 złotych.
Na zdjęciu od lewej: prowadzący imprezę Maciej "Remmic" Remiszewski, zastępca dyrektor Oddziału Onkologii i Hematologii Katarzyna Mycko, oddziałowa Jolanta Duda, kierownik Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Sylwia Rembiszewska-Piątek, dyrektor fundacji "Muszkieterowie Szpiku" Remigiusz Śniegowski
- Maksymalna ilość pieniędzy zależy od tego, jakie dobre ma się "serducho" - tłumaczył Maciej "Remmic" Remiszewski, organizator imprezy, szef Remmic Dance Academy. Prowadzeniem tego typu wydarzeń zajmuje się od 10 lat. Maraton Tańca i Fitness jest jednak pierwszą imprezą organizowaną przez Remmic'a po pandemii. - Na wcześniejsze wydarzenia przychodziło po 300-400 osób, gdy były organizowane w Uranii. Mam nadzieję, że już za niedługo Urania znów zapełni się ludźmi wspierającymi szczytny cel.
Lwią część stojących pod sceną osób stanowiły kobiety w różnym wieku. Do maratonu włączyły się także pracownice szpitala dziecięcego w Olsztynie. Nie zabrakło także panów, choć ich liczba była o wiele mniejsza, niż pań. Pozwalało to na szczególną obserwację ich poczynań - i pomimo tego, że fitness to w świadomości wielu "kobieca działka", panowie bardzo dobrze dawali sobie radę. Uwagę zwracał starszy pan, który mimo braku odpowiedniego stroju również starał się rozruszać kości. Między nogami tańczących biegały dzieci, próbujące małpować pląsy swoich rodziców.
Impreza podzielona została na "segmenty". Całość zaczęła się od rozgrzewki. Potem pojawiła się popularna w kręgach fitness Zumba, zbliżone do niej Salsation, taniec freestyle, taneczne ćwiczenia na brzuch i pośladki, taniec Latino oraz - oczywiście - fitness. Początkowo do zabawy włączyli się wszyscy. Z czasem jednak kolejne osoby odchodziły na bok, by odetchnąć. Na parkiet wchodzili wówczas siedzący do tej pory ludzie, którzy poczuli nagły przypływ energii.
Podczas tanecznego szaleństwa łatwo zapomnieć dlaczego wszyscy zgromadzili się na Maratonie Tańca i Fitness. Dlatego Remmic co jakiś czas przypominał, kto tego wieczora był najważniejszy - dzieci z Oddziału Onkologii i Hematologii Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
- Tak naprawdę największym problemem tych dzieci jest bardzo długi pobyt w szpitalu. To są pobyty minimum kilkutygodniowe, czasem kilkumiesięczne - tłumaczyła w rozmowie z portalem Olsztyn.com.pl Jolanta Duda, oddziałowa Oddziału Onkologii. - Leżą w ciężkiej chorobie z cierpieniem, bólem, samotnością. Potrzeba im czegoś, dzięki czemu chociaż na chwilę będą mogły zapomnieć, dlaczego leżą na tym oddziale.
Choroba onkologiczna wymaga długiej hospitalizacji i z zasady jest śmiertelna. Na szczęście medycyna idzie do przodu i pacjenci Szpitala Dziecięcego zdrowieją. Zanim do tego dojdzie, musza jednak długi czas spędzić w szpitalu.
- Każdy grosz przyda się, żeby tym dzieciom zakupić nowoczesne gry, zabawki, planszówki, żeby móc udekorować świetlicę - po to, by te dzieci mogły przyjść, pobawić się, przekierować uwagę na zabawę i mogły zapomnieć o chorobie - mówiła Duda.
Na oddziale hospitalizowanych jest obecnie 20 pacjentów. Jak wyjaśniała zastępca kierownika oddziału w zakresie onkologii dziecięcej, Katarzyna Mycko, codziennie przyjmowane są nowe osoby z chorobami hematologicznymi - a ci, którzy wyzdrowieli, wracają do domów.
- Jest też niestety pewna grupa pacjentów, która na oddziale musi być hospitalizowana bardzo długo. Oni bardzo często nawet miesiącami są w szpitalu, dlatego ten szpital powinien być dla nich taką namiastką domu - wyjaśniała.- Oczywiście nigdy ten oddział pielęgniarski nie będzie rodziną, ale wszyscy się starają, by pobyt jak najbardziej im umilić i by te dzieci mimo trudu, cierpienia miały na twarzach uśmiech.
Według Mycko idea wydarzenia jest "chwalebna", zasługuje ono także na powtórzenie w każdym dużym mieście. Jest to świetna okazja, by dbając o innych pamiętać o swoim zdrowiu - bo jak wszyscy wiedzą, "ruch to zdrowie".
Szpital wspierać można także poza tego typu wydarzeniami, wpłacając środki na konto szpitala lub na fundację szpitalną.
- Można do nas także zadzwonić, powiedzieć, jaką się ma ideę, każdy grosz i każda pomoc się liczy - mówiła zastępca kierownika oddziału.
W organizację wydarzenia włączyła się także fundacja "Muszkieterowie Szpiku".
- Fundacja działa od 7 lat. Pomagamy tam, gdzie akurat ta pomoc jest potrzebna - wyjaśniał Remigiusz Śniegowski, dyrektor fundacji. - Mamy swoich podopiecznych, również z tego terenu, ale w samym Olsztynie jesteśmy po raz pierwszy.
Do wspólnej organizacji imprezy - jak przyznaje Śniegowski - pracowników szpitala oraz fundację pchnęły czasy, w jakich żyjemy.
- Tych prezentów jest co raz mniej, fundacji także, sponsorzy też nie mają tyle, by móc się wszystkim dzielić - tłumaczył. - Teraz zbieramy na Antka, naszego podopiecznego, dodatkowo jest robiona zbiórka prezentów, nasi sponsorzy powiedzieli, że te prezenty jak najszybciej pojawią się na onkologii w Olsztynie.
"Muszkieterowie Szpiku" działają w Krakowie, Poznaniu, Gdańsku oraz Szczecinie. Wraz z 250 wolontariuszami pomagają chorym, którzy potrzebują szpiku. Organizatorzy zdradzili, że nie jest to ostatnie wydarzenie mające na celu pomoc. Na kolejnych pojawić się ma także fundacja DKMS, poszukująca dawców dla osób potrzebujących przeszczepu krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi lun szpiku kostnego.
Kto może zostać dawcą szpiku? Każda zdrowa osoba między 18 a 55 rokiem życia, bez wrodzonych schorzeń genetycznych. Oprócz tego - jak podkreśla zastępca kierownika oddziału onkologii, Katarzyna Mycko - "trzeba po prostu chcieć". Po zarejestrowaniu w bazie dawców trzeba zgłaszać tam każdą niedyspozycję - oddawać szpiku nie mogą m.in. kobiety w ciąży. Górna granica 55 lat również może zostać przesunięta o kilka lat - pod warunkiem, że dawca jest zdrowy.
Trzy godziny "wygibasów" zmęczyły uczestników maratonu. Na ich twarzach malowały się uśmiechy. Tego wieczoru zrobili coś więcej - podzielili się szczęściem z dziećmi, które bardzo go potrzebują podczas długich pobytów w szpitalu. Duża część z nich nie może doczekać się kolejnego maratonu.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz