Dla wielu samotnych osób wigilia Bożego Narodzenia jest jednym z najtrudniejszych dni w roku. Wprawdzie to, paradoksalnie, wesoły okres, dla wielu ten szczególny czas pokazuje jak ważna jest rodzina czy choćby druga osoba przy boku.
Już po raz piąty Bank Żywności oraz lokalny oddział fundacji "Wolne miejsce" zorganizował wigilię dla samotnych.
- Chodzi o to, abyśmy w tak szczególnym dniu nie spędzali go sami - mówi prezes olsztyńskiego Banku Żywności, Marek Borowski. - W zeszłym roku na naszej wigilii przy stole siedziały osoby, które kompletnie się nie znały. Każdy z nich opowiadał swoją historię. My, jako Bank Żywności, zawsze w takie inicjatywy będziemy się włączać. Najważniejszy tutaj jest człowiek, jego godność, a także żywność, która jest niezwykle ważna w życiu każdego z nas. Wigilia "spina" te dwie wartości. Nikt z nas nigdy nie powinien być głodny.
I dodał: - Wigilia jest dniem uroczystym i jako ludzie ważne jest to, abyśmy się dobrze poczuli. Każdy z osobna jest tutaj witany, doprowadzany do stołu. Czas spędzony razem pozwoli nas wszystkich zbliżyć do świątecznej atmosfery.
Marek Borowski
Przygotowania do wydarzenia trwały już od wielu tygodni. W akcji wzięło udział blisko 60 wolontariuszy. Jednym z nich był Marcin Możdżonek, były mistrz świata i Europy w piłce siatkowej, który m.in. zapewnił wielu samotnym transport na wydarzenie. W rozmowie z mediami zaznaczył, że ludzie stają się coraz bardziej samotni.
- W dzisiejszym świecie globalizacji, gdzie mając smartfona czy laptopa, możemy kontaktować się z drugą osobą, która jest na drugim końca świata i mimo natłoku informacji, mimo technicznych możliwości, my stajemy się coraz bardziej samotni. Ludzie zaczynają to zauważać i chcą się spotkać na żywo, popatrzeć sobie w oczy, porozmawiać, uścisnąć dłoń - przyznał Możdżonek.
Marcin Możdżonek
- To są prawdziwe święta. Tutaj nie ma nic udawanego - powiedział nam z kolei Piotr Duliszewski, koordynator wydarzenia. Zaznaczył także, że organizatorzy zadbali nie tylko o to, aby na stołach nie zabrakło jedzenia, ale również była obecna część ducha.
- Dlatego jest chór, opłatek czy odpowiedni wystrój - mówi Duliszewski. I dodaje: - Ludzie nie zawsze szukają możliwości aby się najeść; ludzie szukają kontaktu z drugą osobą. Tutaj właśnie to znajdują. Dziś na to wydarzenie jeden pan przyjechał na rowerze z Barczewa. Powiedział, że "chciał z kimś spędzić święta". To jest imponujące. Jedna z kobiet natomiast zapytała, czy może wziąć ze sobą swoją mamę, z którą jest skłócona przez wiele ostatnich lat. To są historie, które łapią za serce.
Piotr Duliszewski
Co na temat wspólnej wigilii sądzą jej uczestnicy? - W takim gronie łatwiej jest spędzić święta - powiedział nam około 70-letni mężczyzna. Inny dodał, że "nie chciał siedzieć sam w domu".
Na stołach oczywiście nie zabrakło czerwonego barszczu, pierogów, czy ciast. Na zakończenie każdy z uczestników otrzymał drobne upominki.
Podobne spotkania w tym roku odbywają się w 15 miejscach całego kraju, m.in. w Kołobrzegu, Elblągu, Radomiu, Lublinie czy Przemyślu.
Komentarze (18)
Dodaj swój komentarz