Policjanci wyjaśniają przyczyny i okoliczności utonięć, do których doszło w powiatach piskim i ełckim. Gdyby nie alkohol i brak środków asekuracyjnych można by uniknąć tragedii. Od 1 maja w woj. warmińsko-mazurskim utonęło już 26 osób.
W sobotę około godziny 18.30 oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Piszu otrzymał zgłoszenie , że na jeziorze Wejsunek gm. Ruciane Nida w okolicach pomostu doszło do utonięcia osoby. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów mieszkaniec woj. pomorskiego wyszedł z domu swojej siostry i poszedł nad jezioro. Po pewnym czasie kobieta, zaniepokojona długą nieobecnością 60-latka przyszła na pomost. W odległości około 50 metrów od brzegu zauwazyła zauważyła pływające ciało. Na miejsce przyjechały służby ratownicze, które wydobyły mężczyznę z wody. Pomimo podjętej akcji reanimacyjnej nie zdołali przywrócić 60-latkowi funkcji życiowych .
Policjanci ustalili, że mężczyzna pił wcześniej alkohol.
W sobotę po godz. 13.00 oficer dyżurny ełckiej policji został poinformowany, że na jeziorze Łaśmiady doszło do utonięcia mężczyzny. Funkcjonariusze, którzy zostali wysłani na miejsce ustalili, że 73-latek wypłynął na jezioro wypożyczonym kajakiem w towarzystwie 24-latka. Mężczyźni chcieli zebrać z jeziora śnięte ryby. W pewnym momencie, gdy wracali do brzegu, starszy z nich przechylił się i doprowadził do wywrócenia kajaku. Obaj wpadli do wody. 24-latek miał założony kapok. Niestety tego nie zrobił 73-latek, który zaczął tonąć. Młodszemu z mężczyzn udało się wyciągnąć go na powierzchnię wody. Słyszący wołanie o pomoc świadkowie będący na brzegu ruszyli z pomocą. 73-latka przetransportowano na brzeg na materacu, od razu podjęto reanimację i kontynuowano ją do czasu przyjazdu karetki pogotowia. Niestety nie udało się uratować mężczyzny.
Tego samego dnia po południu utonął 35-letni mieszkaniec Ełku, który pływał ze znajomymi w jednym ze stawów na terenie gminy. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Gdy 35-latek wypłynął na środek zbiornika wodnego, krzyknął, by ktoś mu pomógł, bo nie był w stanie sam wrócić. Zanim dopłynęli do niego znajomi, mężczyzna zniknął pod wodą. Po około 20 minutach 35-latka ze stawu wyciągnęli nurkowie ze straży pożarnej. Niestety nie udało się go uratować. Sekcja wyjaśni co było przyczyną tej tragedii.
Szczęśliwy finał miały natomiast poszukiwania 34-letniego mieszkańca gminy Raczki. Jego zaginięcie zostało zgłoszone w sobotę rano. Jego znajomi ostatni raz widzieli, jak o 5.00 pływał w jeziorze Straduńskim. Gdy wrócili do niego po jakimś czasie, zobaczyli, że na plaży leżały jego ubrania, a jego samego już nie było. Po paru godzinach zgłosili się po pomoc do policji. Funkcjonariusze natychmiast podjęli akcję poszukiwawczą, w tym przeszukiwali jezioro wraz ze strażą pożarną. Na szczęście zgłoszenie nie potwierdziło przypuszczeń ratowników. Mężczyzna odnalazł się cały i zdrowy. Wyjaśnił policjantom, że zasnął w pobliżu plaży i nic mu się nie stało.
W piątek po południu wodniacy z Komendy Powiatowej Policji w Iławie odnaleźli w jeziorze Jeziorak Duży ciało młodego mężczyzny, najprawdopodobniej poszukiwanego od 4 sierpnia br. mieszkańca Torunia. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna tego dnia zeskoczył z jachtu do wody, by pomóc w cumowania jednostki. Niestety pomimo podjętych czynności poszukiwawczych nie udało się go od razu odnaleźć. Na polecenie prokuratora ciało zabezpieczono w prosektorium. Sekcja wykaże co było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz