Jednym z pierwszych poruszonych przez marszałka Hołownię tematów, były nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego. Przyznał, że organizacja wyborów co kilka miesięcy to "absurd".
- Wiem, że wszyscy jesteśmy zmęczeni. Ludzie nie żyją w rytmie, w jakim żyją politycy - dodał.
Nie oznacza to jednak, że nadchodzące wybory nie są ważne. Lider wchodzącej w skład Trzeciej Drogi partii Polska 2050 stwierdził, że kluczowa będzie wysoka frekwencja. Dzięki silnemu mandatowi europosłowie będą mogli odeprzeć ataki eurosceptyków.
- Jeżeli frekwencja będzie wynosiła około 20 procent, wyślemy do Europy ludzi, którzy będą chcieli zniesienia UE czy dogadania się z Putinem i będą chcieli coś zrobić, ktoś zapyta jaki mają mandat - tłumaczy marszałek. Dodał także, że te eurosceptyczne głosy bardzo często pochodzą z bliskiego Polsce kraju.
W trakcie wypowiedzi Hołownia zaatakował Konfederację, która ma być najbardziej eurosceptycznym głosem w Polsce. Stwierdził nawet, że niektórzy ze startujących do europarlamentu kandydatów "z otwartą przyłbicą" mówią o "wyprowadzeniu Polski z UE".
- To są piękne opowieści o tym, jak będą niskie podatki, wszystko zliberalizowane, ukręcimy łeb tej hydrze, przy okazji przytulimy trochę tych judaszowych "ojro" - mówił. - Ja to nazywam hipokryzją. Jeżeli komuś nie podoba się w Unii, to zdaje się że jakiś transport do Mińska jeszcze działa.
Jako przykład antyeuropejskich działań marszałek Sejmu podał wypowiedzi kontrowersyjnego polityka Grzegorza Brauna, czy byłego lidera Konfederacji Janusza Korwina-Mikkego (pod koniec poprzedniego roku odszedł po zawieszeniu w radzie liderów).
Marszałek wspominał także o częstym w Polsce stereotypie dotyczącym wyborów do europarlamentu, czyli "migracji socjalnej" kandydujących tam osób. Zdaniem Hołowni należy zerwać z takim myśleniem, stawiając na fachowców, jednym z których jest Paweł Zalewski.
- Paweł by sobie super poradził jako wiceminister obrony - mówił polityk. - Idzie tam, żeby pokazać, jak przygotowuje się obronę granicy Unii. On tego nie czyta z książek, pracuje z tym na co dzień.
Hołownia podkreślił, że Unia Europejska powstała w "określonym celu", łącząc wspólną pracą dwóch odwiecznych wrogów - Francję i Niemcy. Próba zjednoczenia Europy w ten sposób była trwalsza, niż poprzednie, oparte na podbojach.
- To jest właśnie Unia, która przez wspólny rynek ma nam dawać bezpieczeństwo - dodał marszałek. - Traktaty, które ją tworzą, to nie Pismo Święte, można je negocjować. Musimy Europę remontować.
W trakcie spotkania polityk poruszył także kwestie związane z obecną sytuacją polityczną. Jedną ze spraw jest ta dotycząca rozliczeń polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy dopuścili się korupcji w trakcie rządów. Marszałek zauważył, że osoby te powinno się rozliczać, ale rząd musi mieć program wychodzący poza zmierzenie się z PiSem.
Następnie Hołownia przeszedł do pomysłów na poprawę sytuacji Polek i Polaków. Sztandarowym pomysłem Polski 2050 jest transport publiczny, a zwłaszcza kolej. Od niedawna wchodząca w skład Trzeciej Drogi partia proponuje tzw. Polskę "stuminutową". Według tej koncepcji z każdego miasta powiatowego powinno móc dostać się w ciągu maksymalnie stu minut.
- Tylko kolej może doprowadzić do tego, że znikną nierówności - tłumaczył marszałek. - Mamy w Polsce 7 metropolii. Musimy postawić na to, żeby Polska była rozproszona w rozwoju. Nie ma Polski A, B, Ź. Albo Polska będzie A wszędzie, albo ktoś skorzysta na tej słabości.
Polityk dodał, że obecnie w Polsce jest o 30% mniej połączeń kolejowych, niż w 2004 roku, a wyprowadzenie kolei z miast było "zbrodnią". Na rozwój Polski wpływa "ucieczka" ludzi z mniejszych miejscowości, mających niewiele do zaoferowania, do miejscowości - przez co zamykają się sklepy, przychodnie czy urzędy.
- Ile jest takich miejscowości, w których mieszka 3,4,5 osób i nie ma nic, ani połączenia kolejowego, ani autobusowego, ani sklepu, ani lekarza - mówił marszałek. - Dlatego tak zareagowaliśmy, gdy pojawił się pomysł likwidacji lokalnych urzędów pocztowych. To jest kawałek państwa, który musi tam być. Państwo musi mieć jakąś placówkę "na wszelki wypadek", żeby było gdzie zebrać ludzi gdy inne sposoby komunikacji padną.
Odpowiadając na pytanie młodej osoby marszałek stwierdził, że ma nadzieje, że przyszłe pokolenia "wezmą się do roboty" i zastąpią obecnych polityków, którzy mogą być "za mało odważni na dzisiejsze czasy.
- Mam nadzieję, że ludzie z twojego pokolenia przyjdą i zrobią wszystko to, czego moje pokolenie nie potrafi, nie umie albo boi się zrobić. Może więcej się nie da z nas wycisnąć - mówił Hołownia.
Dodał, że ten naturalny proces następstwa pokoleń nie powinien być przeprowadzany przez założenie partyjnej młodzieżówki, gdzie "17 czy 18-latkowie przebierają się za posłów", tylko przez ludzi chętnych coś zrobić
- Jeżeli miałbym coś powiedzieć tym młodym ludziom to bierzcie się do roboty i idźcie nas zastąpić - podsumował marszałek.
Komentarze (41)
Dodaj swój komentarz