Wtorkowy etap Dakaru okazał się być niezbyt udany dla olsztynianina Krzysztofa Hołowczyca i jego pilota Xaviera Panseri. Na nieco ponad 100 kilometrów przed metą odcinka specjalnego awarii uległ tylny napęd w ich MINI. Załoga ukończyła rywalizację uzyskując 12. czas. Hołek zajmuje więc 6. pozycję w klasyfikacji generalnej Dakaru.
Podczas trzeciego etapu Dakaru wydarzyła się tragedia. Michał Hernik – polski motocyklista został znaleziony martwy na 206. kilometrze odcinka specjalnego. Zaledwie 14 km od mety w wąwozie Cuesta de Merinda. Francuski dziennik L’Equipe poinformował, że lekarze będą badać okoliczności śmierci motocyklisty.
- Mimo dzisiejszych smutnych wydarzeń Dakar uczy mnie jednak. optymistycznego spojrzenia na rzeczywistość. Uczy widzieć, że szklanka jest do połowy pełna, a nie do połowy pusta. Mógłbym się wściekać, że na idealnym dla mnie, praktycznie rajdowym odcinku, tracę niespodziewanie tylny napęd i przez ponad 100 km mordujemy się okrutnie, żeby jakoś dotrzeć do mety. Ale wolę na to patrzeć tak, że mieliśmy ogromnego farta, bo na jednym napędzie udało nam się przedrzeć przez długie, zdradliwe odcinki fesz-feszu, gdzie utknęło sporo samochodów czteronapędowych. Widocznie Opatrzność nad nami czuwa, a szczęście dopisuje. Straciliśmy tylko dwie pozycje w generalce i ciągle jesteśmy w grze! Jutro ruszymy na trasę myśląc o Michale Herniku, który za swoją wielką dakarową pasję zapłacił najwyższą cenę – pisze na swoim fanpage'u Krzysztof Hołowczyc.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz